Poskromienie złośnicy. William ShakespeareЧитать онлайн книгу.
ref="#fb3_img_img_9719e2b1-d906-5aae-bb08-0e8aa73e4975.jpg" alt="no cover"/>
William Shakespeare
Poskromienie złośnicy
Tłumaczenie Leon Ulrich
Warszawa 2017
Spis treści
Prolog
Akt pierwszy
Akt drugi
Akt trzeci
Akt czwarty
Akt piąty
Osoby
PAN w Prologu
KRZYSZTOF, SLY, PIJANY KOTLARZ w Prologu
KARCZMARKA, PAŹ, AKTORZY, STRZELCY i SŁUŻBA w Prologu
BAPTYSTA – bogaty szlachcic z Padwy
VINCENTIO – stary szlachcic z Pizy
LUCENTIO – syn Vincentia zakochany w Biance
PETRUCHIO – szlachcic z Werony, konkurent Katarzyny
GREMIO – konkurent Bianki
HORTENSJO – konkurent Bianki
TRANIO – sługa Lucentia
BIONDELLO – sługa Lucentia
GRUMIO – sługa Petruchia
CURTIS – sługa Petruchia
PEDANT
KATARZYNA ZŁOŚNICA – córka Baptysty
BIANKA – jej siostra, córka Baptysty
WDOWA
KRAWIEC, KRAMARZ – słudzy Baptysty i Petruchia
Scena częścią w Padwie, częścią w wiejskiem mieszkaniu Petruchia.
Dokument chroniony elektronicznym znakiem wodnym
This ebook was bought on LitRes
Prolog
Scena I
Przed karczmą na polu.
Karczmarka i Sly
SLY
Wygrzmocę cię, na uczciwość!
KARCZMARKA
Dyby dla ciebie, włóczykiju!
SLY
A ty przekupko! Nie było włóczykija w rodzinie Slyów. Czytaj kroniki; przybyliśmy do Anglii z Ryszardem Zdobywcą. A więc: paucas palabris; niech świat idzie swoją drogą: Sessa!
KARCZMARKA
Co? nie zapłacisz za potłuczone szklanki?
SLY
Nie, ani szeląga, na św. Hieronima! Ruszaj mi zaraz do twojego zimnego łóżka i rozgrzej się.
KARCZMARKA
Mam ja na ciebie lekarstwo; idę zawołać dziesiętnika.
Wychodzi.
SLY
Zawołaj sobie dwudziestnika i trzydziestnika; odpowiem mu artykułem prawa. Nie ustąpię jednej piędzi; niech tylko przyjdzie, zobaczymy.
Kładzie się na ziemi i zasypia. – Przy odgłosie rogów wraca Pan z polowania i Służba.
PAN
Strzelcze, miej dobre o psach mych staranie;
Biedny Wesoły na grudzie okulał;
Zesforuj zaraz Dudę z Zapaśnikiem.
A czy widziałeś, jak się Białek sprawił
Na skręcie płotu, gdy wszystkie ucięły?
Za sto talarów nie chciałbym go stracić!
I STRZELEC
Płaczek, mój panie, jest dobry jak Białek,
On jeden trzymał i za zwierzem gonił,
Gdy wszystkie inne dwa razy zatarły;
Wierzaj mi, panie, to z psów twych najlepszy.
PAN
Ba! gdyby Echo tak jak on był rączy,
Ja bym go nie dał i za tuzin Płaczków.
Lecz teraz wszystkim dobrą daj nawarę,
Bo jutro także zamierzam polować.
I STRZELEC
Idę i dojrzę wszystkiego, jak trzeba.
PAN
spostrzegając Slya
Cóż to? umarły człowiek, czy pijany?
II STRZELEC
Oddycha: gdyby nie grzała go wódka,
Zimne byłoby łoże na sen taki!
PAN
O, brudne bydlę! jak wieprz w błocie leży.
O, śmierci, jakże obraz twój jest szpetny!
Pijak ten dobrą stręczy mi zabawę.
Kiedy w wygodne poniesiem go łóżko,
Gdy go owiniem w wonne prześcieradła,