Noc nad oceanem. Ken FollettЧитать онлайн книгу.
dorośli. Liam ożenił się i mieszkał teraz w Houston, a Hugh był na ostatnim roku Yale, ale nie studiował tak solidnie, jak powinien. W dodatku ostatnio kupił szybki sportowy samochód. Nancy martwiła się o niego, lecz był już w wieku, w którym nie słucha się matczynych rad. Tak więc, skoro nie mogła zapobiec ich powołaniu do wojska, nic nie zmuszało jej do powrotu do domu.
Wiedziała, że wojna będzie dobra dla interesów. W Ameryce zacznie się boom gospodarczy i ludzie będą mieli więcej pieniędzy na kupowanie butów. Czy USA przystąpią do wojny, czy nie, armia zostanie rozbudowana, a to oznaczało zwiększenie zamówień w ramach kontraktów rządowych. Tak czy inaczej, oceniała, że w ciągu najbliższych dwóch lat podwoi lub potroi sprzedaż – jeszcze jeden powód, aby zmodernizować fabrykę.
Jednak to wszystko blakło i traciło znaczenie wobec okropnej i całkiem realnej możliwości, że jej synowie zostaną powołani do wojska, by walczyć, odnosić rany, a może nawet zginąć na polu bitwy.
Portier przyszedł po walizki i przerwał Nancy te ponure rozmyślania. Zapytała go, czy Peter już wystawił swoje bagaże. Z silnym lokalnym akcentem, który ledwie rozumiała, powiedział jej, że Peter posłał swoje rzeczy na statek wczoraj wieczorem.
Poszła do pokoju Petera, żeby zobaczyć, czy jest gotowy do wyjazdu. Kiedy zapukała, drzwi otworzyła jej pokojówka, która z tym samym gardłowym akcentem powiedziała, że jej brat opuścił hotel wczoraj.
Nancy była zdumiona. Zameldowali się poprzedniego dnia wieczorem. Nancy postanowiła zjeść kolację w pokoju i wcześnie położyć się spać, a Peter zadeklarował, że zrobi to samo. Jeśli zmienił zdanie, to dokąd się udał? Gdzie spędził noc? I gdzie był teraz?
Zeszła do holu, żeby zatelefonować, ale nie wiedziała, do kogo. Ani ona, ani Peter nie znali nikogo w Anglii. Liverpool był niedaleko Dublina. Czy Peter mógł popłynąć do Irlandii, żeby zobaczyć kraj pochodzenia rodziny Blacków? Taki był ich pierwotny plan. Jednak Peter wiedział, że nie udałoby mu się wrócić w porę, żeby zdążyć na statek.
Pod wpływem nagłego impulsu poprosiła telefonistkę o połączenie z numerem ciotki Tilly.
Dzwonienie do Ameryki z Europy było prawdziwą ruletką. Brakowało linii telefonicznych i czasem przychodziło długo czekać na połączenie. Jeśli się jednak miało szczęście, to kilka minut. Tak czy inaczej, rozmówcy niemal się nie słyszało i trzeba było krzyczeć.
W Bostonie dochodziła siódma rano, ale ciotka Tilly na pewno się już obudziła. Jak wielu starszych ludzi miewała problemy ze snem i wstawała dość wcześnie. Była bardzo żwawa.
Linie w tym momencie nie były obciążone – zapewne dla biznesmenów w Stanach pora była zbyt wczesna, żeby siedzieć przy biurkach – więc po zaledwie pięciu minutach telefon w budce zadzwonił. Nancy podniosła słuchawkę i usłyszała znajomy amerykański sygnał. Wyobraziła sobie ciotkę Tilly w jedwabnej podomce i kapciach, maszerującą po lśniącej drewnianej podłodze kuchni do czarnego telefonu w holu.
– Halo?
– Ciociu Tilly, tu Nancy.
– Wielkie nieba, dziecko, nic ci nie jest?
– Nie, nic. Brytyjczycy wypowiedzieli wojnę Niemcom, ale strzelanina jeszcze się nie zaczęła, przynajmniej nie w Anglii. Masz jakieś wiadomości od chłopców?
– U obu wszystko w porządku. Dostałam pocztówkę od Liama z Palm Beach, pisze, że opalona Jacqueline jest jeszcze piękniejsza. Hugh zabrał mnie na przejażdżkę swoim nowym samochodem, który jest bardzo ładny.
– Czy jeździ bardzo szybko?
– Wydał mi się dość ostrożnym kierowcą i odmówił wypicia koktajlu, ponieważ twierdzi, że ludzie nie powinni jeździć szybkimi samochodami po wypiciu alkoholu.
– Już mi lepiej.
– Wszystkiego najlepszego w dniu urodzin, moja droga! Co robisz w Anglii?
– Jestem w Liverpoolu i mam wsiąść na statek do Nowego Jorku, ale zgubiłam gdzieś Petera. Pewnie nie miałaś od niego żadnych wiadomości, prawda?
– Cóż, moja droga, oczywiście, że miałam. Zwołał posiedzenie zarządu na pojutrze, z samego rana.
Nancy nie wierzyła własnym uszom.
– Masz na myśli piątek rano?
– Tak, moja droga. Pojutrze jest piątek – powiedziała lekko urażona Tilly. Ton jej głosu wyraźnie sugerował: „nie jestem jeszcze taka stara, żeby nie wiedzieć, jaki to dzień tygodnia”.
Słowa ciotki zupełnie zbiły Nancy z tropu. Co za sens zwoływać posiedzenie zarządu, na którym nie będzie ani jej, ani Petera? Pozostałymi dyrektorami byli Tilly i Danny Riley, a oni nigdy sami nie podjęliby żadnej decyzji.
To wyglądało na spisek. O co chodziło Peterowi?
– W jakim celu, ciociu?
– Właśnie rzuciłam na to okiem. – I ciotka Tilly przeczytała na głos: – „Zatwierdzenia sprzedaży Black’s Boots firmie General Textiles na warunkach wynegocjowanych przez prezesa”.
– Dobry Boże!
Nancy była tak zaszokowana, że omal nie zemdlała. Peter sprzedawał firmę za jej plecami!
Przez moment czuła zbyt wielkie oszołomienie, żeby coś powiedzieć, a potem wykrztusiła drżącym głosem:
– Zechciałabyś przeczytać mi to jeszcze raz, ciociu?
Ciotka Tilly ponownie przeczytała zawiadomienie.
Nancy nagle przeszedł zimny dreszcz. Jak Peter zdołał zrobić to bez jej wiedzy? Kiedy wynegocjował umowę? Musiał zajmować się tym ukradkiem, gdy tylko przekazała mu tajny raport. Udając, że rozważa jej propozycje, w rzeczywistości spiskował przeciwko niej.
Zawsze wiedziała, że Peter ma słaby charakter, ale nigdy nie podejrzewała, że jest zdolny do takiej zdrady.
– Jesteś tam, Nancy?
Nancy przełknęła ślinę.
– Tak, jestem. Po prostu oniemiałam z wrażenia. Peter ukrył przede mną swoje zamiary.
– Naprawdę? To nie w porządku, czyż nie?
– Najwyraźniej chce to przeprowadzić pod moją nieobecność… ale jego też nie będzie na posiedzeniu. Dziś wsiadamy na statek i nie wrócimy do domu wcześniej niż za pięć dni.
A jednak, pomyślała, Peter znikł…
– Czy nie lata teraz stamtąd samolot?
– Clipper!
Nancy przypomniała sobie: pisano o tym we wszystkich gazetach. Można przelecieć przez Atlantyk w jeden dzień. Czy właśnie to planował Peter?
– Zgadza się, Clipper – potwierdziła Tilly. – Danny Riley mówi, że Peter wraca Clipperem i będzie na zebraniu.
Nancy trudno było pogodzić się z myślą, że jej brat tak bezwstydnie ją okłamał. Przyjechał z nią aż do Liverpoolu, by myślała, że zamierza wsiąść na statek. Musiał opuścić hotel zaraz po tym, jak rozstali się na korytarzu, i jechać całą noc do Southampton, żeby zdążyć na samolot. Jak mógł spędzić z nią tyle czasu, rozmawiać i jeść posiłki, omawiać nadchodzącą podróż, przez cały czas kombinując, jak ją oszukać?
– Dlaczego ty też nie przylecisz Clipperem? – zapytała ciotka Tilly.
Czy było za późno? Peter z pewnością starannie to zaplanował. Wiedział, że Nancy zacznie dociekać prawdy, kiedy odkryje, że zniknął, i pewnie się postarał, by nie mogła go dogonić. Jednak nie nazwałaby brata dobrym organizatorem,