Bal w San Francisco. Jennie LucasЧитать онлайн книгу.
się to samospełniającą się przepowiednią.
– Widziałem, jak na ciebie patrzył. Myślę, że z łatwością mogłabyś go odzyskać.
Lilley uświadomiła sobie, że ani przez chwilę Jeremy nie robił na niej takiego wrażenia jak Alessandro. Wystarczył sam ton jego głosu, elektryzujący dotyk jego dłoni…
– Życzę im jak najlepiej – odpowiedziała, wznosząc prowizoryczny toast za ich przyszłe szczęście. Ten szampan był naprawdę wyśmienity.
– Smakuje ci? – spytał Alessandro, jakby czytał jej w myślach. – Właśnie kupiłem specjalną francuską winnicę. Kosztowała mnie fortunę. Ale też dała mi wiele radości, szczególnie że udało mi się dokuczyć mojemu największemu wrogowi – dodał chytrze.
Lilley o mało nie wypuściła kieliszka z dłoni.
– Nie kupiłeś chyba winnicy St. Raphaël? – spytała słabym głosem.
– Poznałaś! – Spojrzał na nią z podziwem. – Kiedyś należała do hrabiego Castelnau. Teraz jest moja – zaznaczył z wyraźnym triumfem.
– Gratulacje – wykrztusiła, czując, że nagle robi jej się niedobrze. Sama słyszała, jak Théo, jej kuzyn, nie mógł opanować wściekłości po stracie winnicy na rzecz jakiegoś Brazylijczyka. Nawet nie próbowała sobie wyobrazić, co zrobi, gdy dowie się, kto jest jej nowym właścicielem.
Théo i Alessandro konkurowali ze sobą zażarcie od pięciu lat. Wszystko zaczęło się od małego, luksusowego włoskiego butiku, który Théo ośmielił się kupić. Alessandro odebrał to jako atak na swoją ekskluzywną strefę wpływów. Żaden Francuz nie miał prawa podkupować dóbr przynależnych włoskiemu księciu. Gdyby Alessandro kiedykolwiek się dowiedział, że Lilley jest kuzynką Théa, nigdy by nie uwierzył, że nie jest jego szpiegiem. Zwłaszcza po tym, jak przyłapał ją w ciemnościach w swoim gabinecie!
Nagle Lilley poczuła, jak trzęsą jej się kolana. Alessandro chwycił ją instynktownie za ramię i podtrzymał, by nie upadła.
– Czy wszystko w porządku? – spytał ze szczerą troską. – Może za szybko wypiłaś tego szampana?
Lilley ośmieliła się podnieść głowę i spojrzeć na niego. Nie umieściła w swoim życiorysie nazwisk ani ojca, ani kuzyna, ponieważ wiedziała, że żadne z biur Caetani Worldwide nigdy by jej nie zatrudniło. Jerry mógł jej wystawić nawet najlepszą rekomendację, ale nie miałoby to najmniejszego znaczenia. A gdyby teraz powiedziała Alessandrowi prawdę, na pewno straciłaby pracę. Ale to nie wszystko. Musiałaby wrócić do domu, do ojca, i prawdopodobnie poślubić jednego z jego dyrektorów, dwa razy starszego od siebie.
– Lilley?
– Ja… muszę tylko coś zjeść – wydusiła. – Cały dzień nic nie jadłam – dodała, starając się uśmiechnąć. – I zdążyłam przebiec pół mili.
– Faktycznie – stwierdził rzeczowo, wyjmując jej kieliszek z dłoni i odstawiając go na tacę. Przygotowałem coś dla ciebie. W limuzynie czeka na ciebie cały zestaw przekąsek. Zrobimy sobie mały piknik w drodze do domu.
– Piknik? W limuzynie? – spytała, czując, że słabnie jeszcze bardziej. Potrząsnęła głową, mając nadzieję, że przestanie się jej kręcić w głowie. W dodatku to nie miało nic wspólnego z szampanem. Westchnęła cicho i ostatni raz rzuciła tęskne spojrzenie na rzęsiście oświetloną salę balową, pełną tańczących par.
– W porządku – zgodziła się. – Nie sądziłam tylko, że to tak szybko się skończy.
– Wszystko co dobre, szybko się kończy – stwierdził Alessandro sentencjonalnie, wyciągając do niej rękę.
Lilley ujęła ją z wyraźnymi oporami. Przeprowadził ją przez salę, żegnając się po drodze z licznymi znajomymi, zanim wreszcie udało im się dotrzeć do schodów.
Gdy wyszli na zewnątrz, Lilley zadrżała bezwiednie. Mimo że był sierpień, noc była mglista i chłodna.
– Pewnie wkrótce wybije północ – mruknęła.
– Za chwilę. Skąd wiedziałaś?
– Ponieważ całą noc czułam się jak Kopciuszek – zażartowała, ale uczucie wdzięczności, jakie w niej wzbierało, było prawdziwe. – Dziękuję ci. Dziękuję za najwspanialszy wieczór w moim życiu.
Alessandro spojrzał na nią i zmarszczył brwi. Nagle przyparł ją do białej marmurowej kolumny. Lilley zadrżała, czując chłód kamienia na nagich, rozgrzanych plecach.
– Myślę, że nie rozumiesz – wyszeptał. – Nie odwiozę cię do domu. Zabieram cię do siebie.
Wpatrywała się w niego zaszokowana, słysząc własny przyspieszony oddech i mocne bicie serca.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.