Hiszpański książę. Майя БлейкЧитать онлайн книгу.
Nie dam rady.
Głęboko rozczarowany puścił jej dłoń. Najwyraźniej od jego ostatniego związku świat nie zmienił się za bardzo. Kobiety nadal uprawiały erotyczne gierki w nadziei, że upór doda im atrakcyjności w oczach płci przeciwnej.
Kiwnął na kierowcę, który natychmiast stanął obok niego.
‒ Zostaniesz odwieziona do hotelu. Baw się dobrze w Rio. – Odwrócił się, nie chcąc pokazać, jak bardzo jest rozżalony.
‒ Źle mnie zrozumiałeś. Nie zmieniłam zdania w kwestii drinka.
Odwrócił się gwałtownie.
‒ Więc?
‒ Jak już ci mówiłam, źle się czuję na łodziach, ale chciałam zrobić wyjątek… tylko ten jeden raz. Jednak nie dam rady wejść na pokład w tych butach.
‒ Nie rozumiem…
‒ Jest mi w nich strasznie niewygodnie. Pomożesz? – Wyciągnęła do niego rękę.
Kiedy ją ujął, wyczuł na dłoni cienką bliznę. Chciał zapytać, skąd się wzięła, ale jego uwagę przykuły jej stopy. Były małe, ale ładnie ukształtowane, z różowymi paznokciami.
Zrzuciła buty i razem ruszyli do trapu.
Wprost namacalnie czuł, jak z pleców zsuwa mu się duży ciężar. Wziął od niej buty i weszli na pokład, a potem do dużego, otwartego salonu. Był ciekaw jej reakcji.
Widywał już zazdrość wyraźną lub skrywaną za udawaną obojętnością. Jasmine zachowała się jak dziecko – nie kryła zachwytu na widok polerowanego drewna, złotych zdobień i błękitnych królewskich monogramów.
‒ Fantastyczne! – Obeszła salon i przysiadła na brzegu masywnej sofy.
Poczuł dreszcz podniecenia. Kremowa skóra dziewczyny lekko muśnięta opalenizną lśniła w świetle lamp pokładu. Miał ochotę jej dotknąć, ale jeszcze się wstrzymywał.
Będzie na to czas później. Bo bez wątpienia zamierzał zrobić coś, czego wcześniej unikał, czyli zaangażować się w jednonocną przygodę. To nie mogło być nic więcej, ale nie chciał niczego przyspieszać.
Rankiem sfinalizuje podpisywanie traktatu, co zapewni Santo Sierra ekonomiczną pomyślność. Teraz jednak…
‒ Myślę, że czas na drinka, prawda?
Jasmine z ulgą powitała zmianę nastroju. Przez chwilę miała wrażenie, że gospodarz rzuci się na nią i pożre na miejscu.
‒ Bardzo chętnie.
Podszedł do lśniącego drewnianego barku, z wprawą odkorkował butelkę wina i nalał dwa kieliszki. Podał jej jeden i usiadł obok, wyciągając przed siebie długie nogi.
‒ Za co wypijemy?
‒ Mmm… może za postęp w podpisywaniu traktatu?
Wspomnienie o traktacie pomogło jej trzymać się w ryzach i przypomniało, dlaczego tu jest.
Uśmiechnął się z wyraźną dumą.
‒ Bardzo dziękuję.
‒ Udało się osiągnąć założone cele?
Był bardziej rozmowny, niż wskazywałaby jego zwyczajowa powściągliwość.
‒ To była długa i trudna batalia, ale prawie dobiegła końca. Jutro o tej porze sfinalizujemy poważną umowę handlową pomiędzy naszymi królestwami, jakiej mój naród potrzebował od dłuższego czasu.
‒ W takim razie powinieneś teraz świętować sukces. Dlaczego wyszedłeś?
‒ Nie lubię tłumów.
‒ Rozumiem. Ja też – odparła z uśmiechem. – Zresztą, kto to lubi poza gwiazdami rocka? – zażartowała, zadowolona, że i on się uśmiecha.
‒ A ciebie co skłoniło do samotnego przyjazdu do Rio? Karnawał skończył się miesiąc temu.
Zmusiła się do zachowania swobody, ale przez chwilę zastanawiała się, czy mógł odgadnąć prawdę o niej.
‒ Nie miałam wakacji od lat, więc wykorzystałam nadarzającą się okazję.
‒ I przypadkiem udało ci się zdobyć zaproszenie na przyjęcie urodzinowe księcia Valderry? – spytał z niedowierzaniem.
‒ Oczywiście, że nie. Firma brokerska, dla której pracuję, od jakiegoś czasu śledziła negocjacje pomiędzy Santo Sierra i Valderrą. Kiedy jeden z moich klientów zaofiarował mi zaproszenie, pomyślałam, że warto się o nich czegoś więcej dowiedzieć.
‒ I dowiedziałaś się?
Pokręciła głową.
‒ Tylko tego, co przekazano prasie, co zresztą, z brokerskiego punktu widzenia, jest bardzo interesujące.
‒ Chciałabyś wiedzieć więcej? – spytał ostro. – Szukasz informacji z pierwszej ręki?
ROZDZIAŁ TRZECI
Z trudem opanowała panikę.
‒ Chciałabym – odparła drżąco. – Ale nie dlatego tu jestem.
Sięgnął po kosmyk jej włosów i zaczął się nim bawić.
‒ Dlaczego więc tu jesteś, Jasmine Nichols? Dlaczego nie pojechałaś prosto do hotelu?
‒ Jest tak, jak powiedziałam. Interesuje mnie traktat. Z tego, czego się dowiedziałam…
‒ Czego się dowiedziałaś i jak? Jesteś szpiegiem?
Zaprzeczyła pospiesznie i kontynuowała z nadzieją, że się nie zaplącze we własnych kłamstwach.
‒ Firma, w której pracuję, tak właśnie funkcjonuje. Zastanawiałam się tylko, czy to, co słyszałam, jest prawdą.
‒ A co słyszałaś?
‒ Że traktat mocno faworyzuje Valderrę… ‒ Na widok jego miny głos jej zamarł.
Nie zdziwiłaby się, gdyby za wścibstwo wypchnął ją za burtę.
‒ Ustępstwa poczyniono przed moim przystąpieniem do negocjacji, więc nie miałem innego wyjścia, jak je zaakceptować. – Nie był z tego zadowolony, raczej zrezygnowany.
Pokiwała głową, a on pogłaskał ją po policzku, a potem powoli przyciągnął do siebie i zaczął się bawić pasmem jej włosów.
‒ Dlaczego mam wrażenie, że coś przede mną ukrywasz?
Wysunęła się z jego objęć, podeszła do relingu i zapatrzyła w ciemną wodę.
Zabrnęła zbyt daleko, a realizacja planu Joaquina musiała pociągnąć za sobą upadek. Jeżeli jednak teraz się wycofa, Stephen zostanie zniszczony, a razem z nim i matka.
Przełknęła łzy i pewnie rozkleiłaby się zupełnie, gdyby nie jego pocałunek. Osuszył łzy, przegonił desperację i przywrócił ją życiu.
Objął ją delikatnie i musnął wargami wrażliwe miejsce za uchem, a potem obrócił do siebie i pocałował.
Gdzieś w głębi świadomości zabrzmiał głos ostrzegający ją przed tym, co się działo. Musi to przerwać…
‒ Mmm – Uświadomiła sobie, że nie wie, jak się do niego zwracać. – Wasza Wysokość… zaczekaj…
Roześmiał się głośno.
‒ Kiedy jesteśmy sami, mów mi Reyes. – Końcówka imienia utonęła w pomruku, kiedy znów zaczął ją całować.
‒ Reyes, zaczekaj, proszę.
Puścił ją, ale nadal trzymał