Эротические рассказы

Na szczycie. K.N. HanerЧитать онлайн книгу.

Na szczycie - K.N. Haner


Скачать книгу
spojrzałam na Treya, który aż kipiał ze złości.

      – Nie, spotkałam znajomych. Trey, Kris cię pozdrawia. – Trey odwrócił się na pięcie i wrócił do domu. Chyba nie powinnam teraz przekazywać tych pozdrowień.

      – Gdzie spałaś?

      – U znajomego? – Nie wiem, czy to było pytanie, czy stwierdzenie.

      – Jakiego znajomego? – warknął, a chłopaki uciekli jak myszy. Zostałam tylko ja i Sed.

      – Możemy porozmawiać w domu?

      – A dlaczego nie tutaj?

      – Bo mam ogromnego kaca, pragnę usiąść i się czegoś napić – odpowiedziałam szczerze.

      – Dobrze – pokazał na drzwi, bym weszła do środka. Nawet bałam się przejść obok niego, bo miałam wrażenie, że na moim czole było wypisane wielkimi literami: DZIWKA. – Idź na górę, przyniosę ci coś do picia – dodał, znowu przerażająco spokojnie. Przeszłam obok salonu, gdzie siedzieli chłopaki i szeptali coś między sobą. Mój wzrok spotkał się ze spojrzeniem Ericka, który posłał mi pocieszający uśmiech. Trey gdzieś zniknął. Doczłapałam do sypialni i usiadłam na łóżku. Miałam ochotę położyć się i przespać ten koszmar, który mnie czeka. Gdy tylko usłyszałam kroki na schodach, mój żołądek wywinął koziołka, popędziłam do łazienki i zwymiotowałam.

      – Dlaczego się tak spiłaś? – usłyszałam głos Seda. Obmyłam twarz, wypłukałam zęby i spojrzałam na niego.

      – Sed, musimy pogadać…

      – Napij się najpierw i zjedz coś. – Podał mi szklankę soku i talerz kanapek. Zrobił mi kanapki? Ale ze mnie idiotka! Wzięłam talerz i weszłam do sypialni. Usiadłam na łóżku i upiłam łyk.

      – Muszę ci coś powiedzieć…

      – Najpierw ja… Muszę cię przeprosić, nie chciałem się z ciebie śmiać, nie chciałem, byś poczuła się źle. Nie miałem na myśli, że…

      – Sed, przespałam się z kimś – przerwałam mu w pół zdania, dłużej nie mogąc tego w sobie dusić.

      – Nie chciałem… – nagle spojrzał na mnie i zamarł. – Co?! – krzyknął.

      – Poszliśmy ze znajomymi do baru przy plaży i… – zaczęłam się jąkać.

      – Kto to jest? – warknął.

      – Co?

      – Co to za facet?!

      – Znajomy… – spuściłam wzrok. Och, Boże! Niech zginę!

      – Jak do tego doszło?

      – No jak, jak?! – co za głupie pytanie. Zlituj się, pomyślałam, wrzaśnij i każ mi się wynosić, ale mnie nie przepytuj!

      – Poszłaś z nim do niego?!

      – Chyba tak, niewiele pamiętam…

      – Nie pamiętasz, jak się z nim pieprzyłaś?! – wrzasnął i zaczął nerwowo chodzić po sypialni.

      – Nawet nie pamiętam, jak tam dotarłam…

      – Kurwa, Reb! – Chwycił się za włosy.

      – Nie mogę ci powiedzieć nic więcej niż przepraszam.

      – Przepraszasz?! – spojrzał na mnie ze łzami w oczach.

      – Nie chciałam…

      – Nie chciałaś?!

      – Nie zrobiłam tego specjalnie.

      – Kurwa mać! – Przyładował zabandażowaną kostką w ścianę i wykrzywił twarz z bólu.

      – Sed! – Zerwałam się, bo od razu polała się krew.

      – Nie! Zostaw! – odepchnął mnie i spojrzał nienawistnie.

      – Pokaż! – Chwyciłam go za dłoń.

      – Nie dotykaj mnie!

      – Sed, ja…

      – Nie dotykaj mnie! – powtórzył, nawet na mnie nie patrząc.

      – Proszę, ja… – Z oczu popłynęły mi łzy.

      – Jak mogłaś mi to zrobić?

      – Nie chciałam, Boże, wybacz mi, Sed! – Chwyciłam go w pasie mimo jego sprzeciwu i przywarłam mocno do jego ciała. Czułam, jak wali mu serce, jak cały drży.

      – Wiesz, ile razy już to słyszałem?!

      – Nie jestem nią! Nie jestem jak Kara!

      – Dokładnie tak samo się zachowałaś. – Trzyma ręce tak, by mnie nie objąć, a ja bardzo pragnę, by to zrobił, by mnie przytulił.

      – Nie chciałam, byłam zła. Na ciebie, na chłopaków, na siebie… Upiłam się i przyszedł ten cały Jack. Zawsze się do mnie przystawiał.

      – No i się mu udało!

      – On dla mnie nic nie znaczy!

      – Ja też dla ciebie nic nie znaczę.

      – Wcale nie! Zależy mi na tobie! Boże, Sed!

      – Nie wierzę, nie wierzę w ani jedno twoje słowo, Reb! – Chwycił mnie za nadgarstki, bym go puściła.

      – Nie! Proszę! Nie odtrącaj mnie! Co mam zrobić? Co zrobić, byś mi uwierzył? – Spojrzał na mnie zrozpaczony. Przez oczy mokre od łez ledwo dostrzegłam, że on też płacze. – Zależy mi na tobie, na tym wszystkim… Proszę. – Dotknęłam jego mokrego policzka. Nie odsunął się. Spojrzał na mnie, chwycił za pośladki, posadził sobie na biodrach i pocałował. Zaskoczona jego reakcją dopiero po chwili odwzajemniłam pocałunek. Gdy to zrobiłam, wydał z siebie niski pomruk jak dzikie zwierzę, oczy mu zapłonęły i po sekundzie leżałam już na łóżku. Zaczęliśmy się chaotycznie rozbierać, praktycznie zdzierając z siebie ubrania. Przyssał się do moich piesi, krzyknęłam i chwyciłam kurczowo jego włosy. Podsunął mnie wyżej, ściągając moje majtki, i nie przestawał całować piersi.

      – Och, Sed! – wyjęczałam, oplatając go nogami w pasie. Nakierował się na mnie swoim nabrzmiałym penisem i otarł główką o sam środek.

      – Boże! – Zamknął oczy i ścisnął mocno mój nadgarstek, unosząc rękę nad głowę. Pocałowałam go namiętnie, oddając mu całą siebie. Uniosłam biodra, by mnie wypełnił. Rozpaczliwie tego potrzebowałam. Teraz!

      – Proszę… – wyjęczałam w jego usta, a on wszedł we mnie mocno i gwałtownie. – Aaa! – wrzasnęłam z bólu, jaki poczułam. Jezu, znowu? Sedrick jakby tego nie usłyszał, zaczął pchać coraz mocniej, głębiej, jak w jakimś amoku, z zamkniętymi oczami. Przygniótł mnie ciałem i wciskał swojego kutasa w głąb mnie, sprawiając mi ogromny ból. Lekarz miał rację z tym czekaniem, ale muszę, muszę to przetrzymać. Pokazać mu, że mi zależy, że potrafię mu dać to, czego potrzebuje.

      – Tak ci było z nim dobrze? – odezwał się nagle, a mnie sparaliżowało. – Tak cię rżnął? Jak ja teraz?! – wrzasnął i pchnął jeszcze mocniej.

      – Sed, boli… – Zacisnęłam powieki, nie mogąc wytrzymać.

      – Nie bolało, jak on cię posuwał?!

      – Sed… – Zacisnęłam pięści na pościeli.

      – Mówiłaś, że jesteś moja… tylko moja! – spojrzał na mnie w końcu i zobaczył mój wyraz twarzy. Zapłakana, z grymasem bólu ledwo mogę złapać oddech.

      – Przepraszam – zakwiliłam, patrząc


Скачать книгу
Яндекс.Метрика