Эротические рассказы

Przyjaciele i rywale Tom 2 Czary codzienności. Agnieszka KrawczykЧитать онлайн книгу.

Przyjaciele i rywale Tom 2 Czary codzienności - Agnieszka Krawczyk


Скачать книгу
ramionami i powlokła się za Jakubem ścieżką blisko domu. Dobrze, że przynajmniej jej nie dokuczał, ale jego metoda pracy także była dla niej nieznośna. Daniela nie cierpiała takiej dłubaniny. Jako nastolatka uwielbiała myć okna – duże, brudne powierzchnie w mgnieniu oka stawały się czyste, widziała efekty swej pracy i była z nich dumna. Natomiast gdy matka nakazywała jej polerowanie łyżek lub czyszczenie drobnych elementów, nie znosiła tego serdecznie. Roboty mnóstwo, a satysfakcji praktycznie żadnej. Praca z Jakubem przypominała jej polerowanie srebrnej cukierniczki po ciotce – zatrzęsienie kwiatków, zawijasków i liści, godziny pracy, a rezultat taki sobie. Okno, brudna podłoga czy wielka szafa – to było coś.

      Jakub zauważył jej zniecierpliwienie i chwilę przyglądał się w milczeniu, a potem spytał:

      – Co cię właściwie ugryzło? Powiedz prawdę.

      Daniela westchnęła i przysiadła obok wózka na trawie.

      – Przyjechała Magda.

      – Jaka Magda? Jakaś wasza krewna czy koleżanka?

      – No bez przesady. Magda jest dziewczyną chłopaka Agaty.

      – Proszę, proszę, to chłopak Agaty ma dwie dziewczyny? Szczęśliwy człowiek.

      – Bądź poważny. To jest już były chłopak Agaty, odkąd na scenę wkroczyła Magda.

      – Ta, która właśnie przyjechała, tak? I co ona tutaj robi? – Jakub przykręcił nowy obiektyw i zaczął mierzyć światło. Nie był zadowolony, więc przejechał do końca ścieżki i ponownie dokonał pomiaru, obserwując dom pod innym kątem.

      – W tym właśnie sęk. Ona jest po prostu pomylona. Uważa, że Filip tu przyjedzie, choć nie wiem, po co miałby to robić.

      – Może żeby odzyskać Agatę, nie pomyślałaś o tym? Pewnie nagadał coś tej Magdzie, pokłócili się i ona podejrzewa, że chłopak będzie starał się wrócić do Agaty.

      Daniela spojrzała na Jakuba z ciekawością.

      – A wiesz, że może tak być. Agata zdemaskowała jego wredną, podwójną grę. Spotykał się równocześnie z Magdą i z Agatą, a każdej opowiadał, że ta druga jest w kłopotach i potrzebuje pomocy.

      – Przyjemniaczek – stwierdził Jakub, przymierzając się do zdjęcia. Puścił migawkę i wykonał szybką serię. – Uwielbiam takich gości – powiedział przez zaciśnięte zęby. – Nie mają odwagi ani honoru. Pętaki bez kręgosłupa.

      Daniela nie skomentowała, ale wciąż przypatrywała mu się z zainteresowaniem.

      – Boję się, że ta Magda nie da nam żyć – stwierdziła po chwili. – Zamieszkała w pensjonacie pani Trzmielowej i chyba zamierza nas ciągle nachodzić.

      – Bez obaw. U Trzmielowej się jej szybko znudzi, jak pani Małgorzata weźmie ją w obroty i zacznie za bardzo wypytywać. Święty by tego nie wytrzymał, a co dopiero taka Magda – uśmiechnął się Jakub.

      – Właściwie to mógłbyś nam pomóc – powiedziała z namysłem Daniela.

      – Ja? Niby jak?

      – Mógłbyś powiedzieć jej coś miłego, tak jak ty to potrafisz, od razu by się odczepiła.

      – Przeceniasz mnie, moja droga. Nie posiadam aż takich zdolności, by zrażać sobie ludzi na zawołanie, muszę mieć do tego odpowiedni nastrój. A teraz już chodźmy. Robi się gorąco, a światło jest po prostu tragiczne. Wiem już, skąd będę robił zdjęcia wieczorem, i to mi wystarczy. Gdybym mógł zostawić u was sprzęt, to nie musiałbym tego wszystkiego wozić ze sobą.

      – Jasne. Możesz zostawić na dole w pokoju albo na tarasie – to jest pod dachem, sucho i nikt tam nie wchodzi.

      – Taras jest w porządku. Jak będę czegoś potrzebował, to sobie stamtąd zabiorę.

      Szli chwilę w milczeniu ścieżką, a Jakub wyraźnie zamierzał o coś jeszcze zapytać.

      – To znaczy, że Agata ostatecznie zerwała z tym Filipem? – powiedział wreszcie.

      – A ciebie co to tak interesuje? Mam nadzieję, że nie zamierzasz jej tego wypominać. Powiedziałam ci to w zaufaniu, więc, żebyś się nie ważył…

      – Dobra, dobra, po co tyle słów. Rozumiem od razu, nie trzeba mi tego samego tłumaczyć w inny sposób – skrzywił się Jakub. – Jesteś zbyt nerwowa, moim zdaniem. Nie pamiętasz tego chińskiego przysłowia: „Usiądź nad brzegiem rzeki i czekaj, aż wyrzuci zwłoki twego wroga”?

      – Wątpię, by rzeka jakoś szczególnie szybko wyrzuciła zwłoki Magdy – wzruszyła ramionami Daniela, a on się roześmiał.

      Rozstali się przy furtce. Daniela jeszcze chwilę patrzyła, jak wózek inwalidzki Jakuba toczy się po niezbyt równym chodniku, aż zniknął za zakrętem.

      Wróciła do kiosku.

      – Już? Wszystko zrobione? – zapytała ją zaciekawiona Monika.

      – Podejrzewam, że nawet nie jesteśmy na początku drogi – westchnęła Daniela. – Twój brat zafundował mi szkołę cierpliwości, nie wiem, jak ja to wytrzymam.

      – Zaangażował się. Siedzi nad tą stroną po nocach, czasami jest tak zły, że nie sposób z nim porozmawiać. Ale cieszymy się z mamą, że ma to zajęcie. Dzisiaj w nocy słyszałam, jak gadał przez telefon z kolegą ze Stanów. Nie dzwonił tam chyba od powrotu zza oceanu. Jestem wam bardzo wdzięczna, że ma tę pracę, a tobie, Daniela, że masz cierpliwość mu pomagać, bo wiem, jaki potrafi być przykry.

      – Powiem szczerze, że nie jest dla mnie przykry – Daniela powiedziała otwarcie. – W każdym razie nie dzisiaj, może się hamował, a może rzeczywiście coś do niego dociera. Muszę iść zrobić obiad, bo te przymiarki fotograficzne zajęły mi stanowczo za dużo czasu.

      – Jasne, nie ma sprawy! Damy sobie radę – zapewniła ją milcząca do tej pory Agata, więc Daniela poszła do kuchni.

      Turystów było już tylu, że nawet Tosia przyszła pomóc. Dziewczynka dużo czasu ostatnio spędzała w warsztacie ceramicznym Julii i w bibliotece. Agata zauważyła, że dzięki nauczycielce, Martynie Musiał, jej siostra zaczęła się powoli integrować z innymi dziećmi. W zajęciach czytelniczych brało udział sporo uczniów ze szkoły, większość z klasy Tosi. Dziewczynka jeszcze ciągle wracała do domu sama, nie towarzyszyły jej koleżanki, ale każdego dnia opowiadała coś ciekawego o swoich nowych odkryciach. Agata doceniała wysiłki Martyny, a także to, że starała się ożywić niezbyt lubianą przez mieszkańców miasteczka bibliotekę. Nie cieszyła się ona zbytnim powodzeniem. Mieściła się w skądinąd uroczym budynku domu kultury, ale instytucją tą kierowała wścibska i nieprzyjemna żona burmistrza. Ona i jej przyjaciółka, pani Majewska, uwielbiały wtykać nos w nie swoje sprawy, a okoliczna plotka głosiła nawet, że sprawdzały w kartach czytelników, kto jakie pozycje wypożycza i próbowały wysnuć na tej podstawie jakieś wnioski.

      – Jakub stwierdził, że przejedzie się tam kiedyś i specjalnie wypożyczy książkę Z życia larw, żeby dać im do zrozumienia, co o nich myśli – powiedziała Monika. Obie siostry śmiały się do rozpuku.

      Tak czy inaczej, trudno się było dziwić, że wciąż bardziej popularnym niż biblioteka miejscem wypożyczania książek był kiosk Agaty i Danieli. Matka Agaty zgromadziła tu pokaźną kolekcję, przejmując woluminy po zlikwidowanym antykwariacie. Część książek sprzedawały na bieżąco, bo lato sprzyjało podaży popularnych romansów i kryminałów, ale reszta była w ciągłym obrocie. Co więcej, Agata zauważyła, że wczasowiczki chętnie oddawały tu własne, przeczytane egzemplarze, po czym brały sobie inne na wymianę.

      Tak…


Скачать книгу
Яндекс.Метрика