Эротические рассказы

Klub niewiernych. Agnieszka Lingas-ŁoniewskaЧитать онлайн книгу.

Klub niewiernych - Agnieszka Lingas-Łoniewska


Скачать книгу
też, że kiedyś zdobędzie się na odwagę powiedzenia temu cholernemu babsku kilku słów wzywających do opamiętania, a przynajmniej – takich dających do myślenia.

      Ale jeszcze nie teraz…

      Tym razem będzie tylko potulnie słuchać i pokornie przytakiwać.

      Dla tak zwanego świętego spokoju.

      But I won’t cry

      I’ll just say goodbye

      For I am a sensitive guy

      In bits

      calling it quits

      I’m in bits

      Pet Shop Boys In Bits (Neil Tennant/Chris Lowe)

      Kaja miała zły dzień w robocie. Szefowa znowu grała jej na nerwach.

      Od czasu, kiedy trafiła do biura, zadawała sobie pytanie, jak ta niezrównoważona prostaczka znikąd, która w dodatku nie grzeszyła urodą, mogła zostać powołana na eksponowane stanowisko?

      Rzuciła niedbale na fotel torebkę, a potem płaszcz. Skierowała się szybko w stronę kuchni, żeby napić się wina.

      Niemal zastygła w bezruchu, kiedy zauważyła siedzącego przy stole męża. Jego twarz była pobladła. W trzęsących się dłoniach trzymał jakąś większą, otwartą kopertę.

      Dostał wyniki badań, które go zaniepokoiły? Nie pamiętała jednak ani tego, żeby robił jakiś badania, ani tego, żeby w ostatnim czasie miał jakieś poważne problemy zdrowotne.

      A może to sprawy urzędowe, związane na przykład z jego firmą? Problemy z dłużnikami albo wierzycielami, z których wcześniej się jej nie zwierzał? Pismo urzędowe?

      – Siadaj – rzucił nagle ostro w jej stronę.

      Spojrzała na niego zdziwiona. Nie podobał jej się ten ton. Ale postanowiła nie sprzeczać się z nim, zanim nie dowie się czegoś więcej. Usiadła i przybrała postawę wyczekującą.

      Przesunął w jej kierunku kopertę.

      Zawahała się.

      – No dalej – syknął. – Nie ciekawi cię, co jest w środku?

      Pełna złych przeczuć sięgnęła do koperty. W środku były zdjęcia, na których widać było, jak uprawia seks z dobrze zbudowanym mężczyzną, którego twarzy nie było jednak widać.

      Patrzył na nią spojrzeniem domagającym się natychmiastowych wyjaśnień. Ona nie potrafiła powstrzymać drżenia rąk. Ani odpowiedzieć.

      Właściwie to nie zastanawiała się nawet, co mogłaby w takiej chwili powiedzieć, ale bardziej nurtowało ją, jak mogło do tego dojść, że znalazł się w posiadaniu tych zdjęć. Tak jakby niesprawiedliwość i podłość nie tkwiły w samej zdradzie, ale w sposobie, w jaki została ona ujawniona.

      Może to żona Wojtka, jej kochanka poznanego w Klubie Niewiernych, ich wyśledziła, potem odkryła tożsamość Kai i postanowiła donieść o wszystkim jej mężowi, żeby pozbyć się w ten sposób rywalki?

      Bo przecież nie Wojtek. To niemożliwe. Cóż mógłby na tym zyskać?

      – Kurwa, no powiedz coś! – warknął Janek.

      Ten sam Janek, który był zwykle oazą spokoju, ostatnią pierdołą, teraz na nią pokrzykiwał. Gdyby nie okoliczności, zaśmiałaby się. Ale wcale nie było jej do śmiechu. Ta przygoda mogła się zakończyć rozwodem. A ona, choć miewała myśli o rozwodzie, wcale się do niego nie spieszyła. Chciała, żeby najpierw włączył do ich wspólnego majątku swój dom i działkę, żeby było o co walczyć w trakcie podziału. Tak doradził jej cyniczny prawnik.

      Nie zamierzała się wypierać. To by jeszcze pogorszyło sytuację. Poczułby, że nie dość, że zrobiła z niego rogacza, to jeszcze teraz robi z niego idiotę.

      – Co mam ci powiedzieć? – Wzruszyła ramionami. – Jest mi cholernie głupio, że dowiadujesz się w taki sposób. Chciałam ci się przyznać, tylko brakowało mi odwagi…

      – Ilu ich było? Powiedz prawdę.

      – Tylko ten – skłamała. Tak naprawdę już wcześniej przytrafiła się jej zdrada.

      Nie odpowiedział, jakby trawił jej słowa i oceniał wiarygodność odpowiedzi, która padła z jej ust.

      – Ile razy się z nim widziałaś? – dociekał.

      – Dwa. – Tym razem powiedziała prawdę. Nie dodała jednak, że pojutrze mieli zaplanowane kolejne spotkanie.

      – Kłamiesz… Już od dawna podejrzewam, że się puszczasz! – ryknął.

      Nie wierzyła w to. Janek niczego nie mógł się wcześniej domyślać, a był zbyt prostolinijny, żeby prowadzić z nią jakąś wysublimowaną grę niedomówień.

      – I dlatego kazałeś mnie śledzić? – zapytała jednak ostro.

      – Ja cię kazałem śledzić? – Demonstracyjnie puknął się w czoło. – Co ty za bzdury wygadujesz!

      – To niby skąd masz te zdjęcia?

      – Ktoś życzliwy mi podesłał. Podpowiedział, żebym otworzył oczy na to, co robisz.

      – To wszystko mi śmierdzi…

      – Nie zmieniaj tematu. To ty powinnaś się usprawiedliwiać, nie ja. Dyskutujmy o faktach, a nie domysłach. A fakty są takie, że się puszczasz jak jakaś tania kurewka.

      – Wypraszam sobie!

      – To sobie wypraszaj. – Machnął ręką. – Wiesz, jak się czuję?

      – Janku… – Spojrzała na niego przepraszająco i chwyciła go za dłonie, ale szybko ją od siebie odsunął.

      Odwrócił wzrok i utkwił go w ścianie, jakby chciał zademonstrować, że nie interesują go żadne tanie przeprosiny i jeszcze tańsze usprawiedliwienia.

      Podniosła się, podeszła do niego i położyła mu dłonie na ramionach. Znowu ją odtrącił.

      – Zejdź mi z oczu – usłyszała tylko.

      Płacząc, skierowała się w stronę sypialni. Mijały kolejne minuty, kwadranse. Miała nadzieję usłyszeć pukanie do drzwi, jakikolwiek dźwięk, magiczne „już dobrze, nie płacz”, ale do jej uszu dochodziła tylko przeraźliwa, złowroga cisza.

      Nie miała nawet pewności, czy był jeszcze w domu.

      Weszła na Facebooka. Zauważyła, że piętnaście minut temu jej mąż wstawił link na YouTube do kawałka Pet Shop Boys In Bits. Neil Tennant śpiewał o rezygnacji. Janek często komunikował się z nią tekstami piosenek. Właściwie, od kiedy się poznali, wysyłał jej w ten sposób potwierdzenie swojej miłości i przywiązania, a czasem, kiedy był w gorszej formie, skarżył się na smutek lęgnący się w jego duszy czy na niesprawiedliwość świata.

      Pomyślała, że to koniec. Kalkulacja, że nawet gdyby się o wszystkim dowiedział, to z miłości by jej wybaczył i dał kolejną szansę, była błędna.

      Może tak naprawdę przez te trzy lata małżeństwa nie poznała go tak dobrze, jak jej się wydawało.

      ***

      Potem, kiedy zdobyła się na odwagę wyjścia z sypialni, uświadomiła sobie, że jednak nie ma go w domu.

      Może pojechał do prawnika, żeby zlecić przygotowanie pozwu rozwodowego?

      W każdym razie zabrał ze sobą zdjęcia, bo nie mogła ich nigdzie znaleźć.

      Nagle


Скачать книгу
Яндекс.Метрика