Królowa Saby. Ewa KassalaЧитать онлайн книгу.
jego stronie.
– Co zamierzasz zrobić, królu?
– Miarka się przebrała. – Poklepał się po udzie. – Natychmiast zwołam radę książąt i wyjaśni się, kto jest po stronie Seta, a kto po mojej. I w zależności od sytuacji albo będziemy się bronić, albo będę zmuszony ruszyć zbrojnie na zbuntowane księstwa.
– Aż tak?
– Niestety. Zastanawiam się teraz, czy nie powinienem jego wyjazdu potraktować jak ucieczki? Co prawda, jak mówisz, Makedzie na szczęście nic się nie stało, jednak może powinienem od razu ruszyć przeciwko Setowi, nie czekając na zdanie książąt? Od dawna podważa mój autorytet, a to, co zrobił jego syn, wymaga pomsty, to pewne.
– Każda twoja decyzja będzie słuszna, mukarrib. – Seszep wiedziała, że wkrótce, bez niczyjej rady, król jak zawsze sam zdecyduje co dalej.
– Dziękuję, bardzo mi pomogłaś. – Roześmiał się odrobinę ironicznie, ale pogodnie.
– Nie śmiałabym radzić komuś tak doświadczonemu. Wiem tylko jedno – dodała – nie czas na debaty. Masz szansę uderzyć w Seta i wygrać chociażby przez zaskoczenie. Taka sytuacja nieszybko się powtórzy.
Ku jej zdziwieniu bezradnie rozłożył ręce.
– Chyba się starzeję, ale czuję, że potrzebna mi rada. Nie wiem, jaką powinienem podjąć decyzję – westchnął i pokręcił z niedowierzaniem głową. – Hemet Seszep, masz na mnie dziwny wpływ, powodujesz, że mówię, co myślę. A przecież nie powinienem.
– Może Dan miał rację, mówiąc, że jestem wiedźmą. – Roześmiała się.
– Obojętnie jak nazwał cię syn Seta, jesteś mądrą kobietą. – Spojrzał na nią z podziwem, po czym machnął ręką, dziwiąc się, że pozwala sobie na tak nietypowe dla siebie zachowania i wracając do swojego codziennego tonu, rozkazał: – Idź czym prędzej do Hendake i powiedz, żeby tu przyszedł razem z doradcami. Chcę, żebyś ty też była na tym spotkaniu.
W komnacie Nikala stawili się: eunuch Hendake – zaufany króla i zarządzający jego pałacem, generał Tesfa – dowódca wojsk, Sethon – najwyższy kapłan Illumkuha, Wielka Kapłanka Pani Księżyca i Seszep. Na życzenie króla, w naradzie mieli też wziąć udział dwudziestodwuletni następca tronu – książę Tomaj i księżniczka Makeda.
Komnata króla należała do jednej z większych w pałacu. Potężniejsza od niej była tylko sala tronowa, w której Nikal przyjmował gości, wydawał przyjęcia i organizował duże narady z podległymi mu książętami, którzy w takich wypadkach byli zapraszani na tyle wcześniej, żeby każdy z nich zdążył dotrzeć. Rządzili księstwami położonymi po obu stronach Morza Czerwonego, a do wysuniętych najdalej z nich trzeba było podróżować czasami nawet dziesięć albo i piętnaście dni.
Pałac był rozległy i wysoki. Prapradziad króla wzniósł go z równo ciosanych bloków kamiennych i drewna, głównie akacjowego, bo tego nie tykały robaki. Czas nie imał się grubych murów. Każdy przybywający książę znajdował w pałacu gościnę. Mieszkali tam też niektórzy doradcy i zaufani króla. Część z nich miała w Maribie własne domy, ale usytuowane w niedalekiej odległości od pałacu. Tak więc w każdej chwili mogli stawić się na wezwanie władcy.
Tak było i tym razem.
– Sprawy wymagają pilnych decyzji, dlatego was zwołałem – rozpoczął król, gdy zajęli wskazane im miejsca.
Nie bez wzburzenia opowiedział, co wydarzyło się w nocy, kończąc informacją o nagłym wyjeździe Seta.
Po jego słowach zapanowała cisza.
– Ktoś coś powie? – Spojrzał na nich zdziwiony.
Byli poruszeni tym, co usłyszeli.
– Królu, księżniczka Makeda ma wizje? – Odważył się rozpocząć kapłan Sethon.
– Miałam je do czasu pierwszej miesięcznej krwi. – Niepytana Makeda poprawiła się na krześle. – Król uważał, że nie ma potrzeby opowiadania komukolwiek o snach małej dziewczynki – uzupełniła, bo czuła, że powinna usprawiedliwić ojca w ich oczach.
Wiedziała, że nie tylko mogą poczuć się urażeni, że nie zostali poinformowani o czymś tak niezwykłym, ale mogą uznać to za brak zaufania ze strony króla.
– Uznałem, że lepiej nikogo nie obarczać tymi informacjami. Nawet was.
Król nie miał w zwyczaju tłumaczyć się przed nikim, ale w nowej sytuacji uznał, że powinien wyjaśnić sprawę do końca. Nadchodziły ciężkie czasy i wiedział, że będzie potrzebował ich wsparcia.
– Król postąpił słusznie, nie informując nas o wizjach księżniczki – wsparła go Wielka Kapłanka. – Nie chodzi o brak zaufania, ale o to, że jak każdy z nas wie, im mniej osób zna tajemnicę, tym większa szansa, że nie ujrzy ona światła dziennego.
Król nie wiedział, że hemet informowała Wielką Kapłankę o wszystkim, co dotyczyło księżniczki, a więc także o jej wizjach. Obie były związane ślubem tajemnicy i miały pewność, że to, co sobie mówią, pozostaje wyłącznie między nimi.
Makeda, od kiedy okazało się, że ma wizje, znajdowała się pod opieką Pani Księżyca, a więc Wielka Kapłanka wiedziała o wszystkim, co jej dotyczyło i miała wpływ na wychowanie i rozwój dziewczynki, bo Seszep nie tylko informowała ją o wszystkim, ale też konsultowała większość decyzji.
– Przepraszam, ale to wyłącznie przez moją lekkomyślność sprawy przybrały taki obrót – przyznała ze skruchą Makeda. – Naprawdę sądziłam, że Denowi mogę zaufać, od zawsze był moim najbliższym przyjacielem.
– Księżniczko – generał Tesfa, którego córka była w podobnym wieku, co Makeda, uznał, że czas zabrać głos – prędzej czy później i tak doszłoby do konfliktu. Książę Set dążył do niego od dawna. Wybacz, ale jesteś młoda i bardzo wielu kwestii, szczególnie wojskowych i politycznych, nie rozumiesz. One są dość skomplikowane.
– Czego nie rozumiem? – Makedę oburzyła dobroduszność generała. – Że Set wolałby być królem niż księciem? Że podburza innych, żeby przeciwstawili się ojcu? Czy może nie rozumiem, że Den chciał mnie wykorzystać i miałam być dla niego jedynie narzędziem w drodze po władzę? Rozumiem to, tak samo, jak to, że byliśmy szpiegowani i podsłuchiwani. Powiem więcej, rozumiem nawet to, że śmierć mojego brata, dawno temu, nie była przypadkowa. Mało? To, że mam dopiero piętnaście lat i jestem dziewczyną nie znaczy, że nie myślę!
– Księżniczko, nie chciałem cię urazić. – Poruszony jej wybuchem generał, poderwał się z krzesła.
– Siadaj, Tesfa – uspokoił go król. – Makeda ma królewski temperament.
Jego słowa nie brzmiały jak tłumaczenie, ale były pochwałą córki i tak właśnie zostały przez obecnych odebrane. W tym momencie Makeda uzmysłowiła sobie, że użyła niewłaściwego tonu do przedstawienia swoich racji i spokojniej dodała:
– W tym, co się wydarzyło, jest bardzo dużo mojej winy, przepraszam. Wiem, że sporo powinnam się jeszcze nauczyć. Dziękuję wszystkim za wyrozumiałość.
Wtedy odezwała się Seszep.
– Makeda nie jest niczemu winna, generał ma rację. Książę Set tylko czekał na odpowiedni pretekst. I oto się nadarzył. Bądźmy mądrzy i uprzedźmy jego ruchy.
– Hemet ma rację – podjął książę Tomaj.
Dotychczas