Эротические рассказы

Pierwsza Spowiedniczka. Terry GoodkindЧитать онлайн книгу.

Pierwsza Spowiedniczka - Terry  Goodkind


Скачать книгу
dostępnych miejsc. Niektóre takie teksty zabrano do Świątyni Wichrów.

      Przy stołach siedzieli ludzie w milczeniu studiujący leżące przed nimi otwarte księgi; inni szperali na półkach, najwyraźniej szukając potrzebnej im informacji. Inne pomieszczenia zamykały masywne drzwi. W szparze pod jednymi z nich błyskało i iskrzyło, jakby wewnątrz szalała burza.

      Tilly wskazała korytarz po prawej stronie.

      – Tędy.

      Długi korytarz wyraźnie różnił się od tych, którymi szły przedtem. Był szerszy, ze starannie obrobionymi prostymi ścianami i płaskim stropem. Był tak pusty i cichy, że to aż przytłaczało.

      Zostawiły bardziej uczęszczane miejsca daleko za sobą i szły tym korytarzem, a coś w panującej tu atmosferze sprawiło, że Magdzie zjeżyły się włoski na karku.

      Na końcu znajdowało się łukowate przejście, o którego randze świadczył szeroki, prowadzący doń korytarz. Przesłaniała je materia w podłużne geometryczne wzory, o dawno spłowiałych barwach.

      Tilly przystanęła z boku przejścia.

      – To tu musisz iść, pani. Dalej nie mogę cię prowadzić.

      – Dlaczego?

      Tilly zerknęła na zasłonę.

      – Czarodzieje, dla których czasem pracuję i którzy mi mówili o tej kobiecie, zapowiedzieli, że nie wolno mi wchodzić za te symbole. Powiedzieli, że dalej mogą iść tylko mający dar.

      Magda zmarszczyła brwi.

      – Ja nie mam daru.

      – Ale jesteś Magdą Searus. Jako żona Pierwszego Czarodzieja musisz wypełniać obowiązki, których inni nie mają, a razem z tymi obowiązkami idą swobody, jakimi nie zawsze cieszą się ci, co nie mają daru.

      Magda, pomimo zapewnień Tilly, wcale nie miała pewności, że będzie mile widziana. To, że Tilly nie mogła wejść za zasłonę, było niepokojącym sygnałem, którego Magda nie przewidziała.

      Tilly wyjęła z kieszeni karteczkę i podała jej.

      – Dostałam tę mapę od przyjaciela, któremu ufam. Pokaże ci, którymi korytarzami masz iść. Bardzo uważaj, żebyś się nie zgubiła w labiryncie. Za łukowatym, zakrytym czerwoną tkaniną przejściem będzie izba, której szukasz. Mówią, że jest tam ślepa kobieta, Izydora, która się opiekuje spirytystką. Nigdy jej nie spotkałam, ale słyszałam, że jeżeli spirytystka zechce cię widzieć, Izydora cię do niej zaprowadzi. Musisz zrozumieć, że spirytystka może nie chcieć się z tobą spotkać. Jej zadanie to pomagać czarodziejom zaglądać do świata umarłych, a nie przyjmować interesantów. Może cię odesłać.

      – Przecież sama mówiłaś, że przede wszystkim powinnam pójść do spirytystki. A nawet nie wiesz, czy zechce się ze mną spotkać?

      – Jesteś żoną Pierwszego Czarodzieja, który teraz przebywa w świecie zmarłych. Choć nie mogę mieć pewności, uważam, że zgodzi się z tobą zobaczyć.

      Tilly, choć pełna skruchy, nie przestawała doradzać, starając się uśmierzyć niepokój.

      – Jak dostąpisz rozmowy ze spirytystką, powinnaś sięgnąć do świata zmarłych, żeby znaleźć to, czego szukasz. Radziłabym, żebyś dokładnie rozważyła, czego najbardziej musisz się dowiedzieć.

      – Rozumiem. – Magda spojrzała na kartkę pokrytą krzyżującymi się liniami, niepewna, czy to wszystko jest warte zachodu. – Dziękuję, Tilly. Doceniam, że pokazałaś mi drogę.

      – Jeśli zgodzi się ci pomóc, to, jak słyszałam, może to trochę potrwać. Za twoim pozwoleniem, pani, zostawię cię tutaj. Muszę wrócić do roboty, zanim zaczną mnie szukać.

      Ze spojrzeń, jakie Tilly rzucała na osobliwe wejście do tunelu, Magda wywnioskowała, że kobieta się boi. Ona sama też nie czuła się tu najlepiej.

      – Oczywiście, Tilly. Wystarczająco dużo zrobiłaś, przyprowadzając mnie tutaj. Wracaj, proszę. Nic mi się nie stanie.

      Tilly uśmiechnęła się do niej.

      – Potrafisz sama stąd wrócić?

      Magda skinęła głową.

      – Tak. Wiem, jak wrócić.

      Tilly dotknęła jej ramienia.

      – No to wszystkiego dobrego, pani. Mam nadzieję, że znajdziesz odpowiedzi, których szukasz, i że w twoim sercu zapanuje spokój.

      Magda nie wiedziała, czy w jej sercu kiedykolwiek zapanuje spokój, ale skinęła głową. Była zdeterminowana znaleźć odpowiedzi.

      Tilly nachyliła się bardziej i ściszyła głos.

      – Uważaj na siebie, pani.

      – Co masz na myśli?

      – Powiadają, że spirytystka to niebezpieczna kobieta.

      Magda spojrzała na nią chmurnie.

      – W jakim sensie niebezpieczna?

      Tilly znacząco uniosła brew.

      – Zadaje się z umarłymi.

      Magda westchnęła i spojrzała na materię nieruchomo wiszącą w łukowatym przejściu.

      – Będę ostrożna.

      Patrzyła, jak Tilly pospiesznie odchodzi korytarzem i znika za rogiem.

      Stojąc w milczeniu przed zasłoną w geometryczne wzory, popatrzyła na mapę.

      Długo tak stała, sama, zastanawiając się nad sensem spotkania ze spirytystką. Na koniec głęboko westchnęła. Nie miała innych pomysłów.

      Wypróbowała już wszystko, co przyszło jej na myśl. Głupio byłoby zawrócić, skoro jest tak blisko.

      ROZDZIAŁ 22

      Magda odchyliła szorstką materię i ostrożnie weszła do czegoś, co według mapy było skomplikowanym labiryntem. Trzymała przed sobą latarnię, starając się coś widzieć w ciemności, ale niewiele jej to dało. Wchodząc w głąb starannie wykutego tunelu, natykała się na przegradzające go, wiszące nieruchomo płócienne zasłony. To nagłe wpadanie w ciemnościach na materiałowe przegrody nie było przyjemne. Nie miała pojęcia, po co je zawieszono. Podejrzewała, że pewnie miały zdezorientować nieproszonych gości. Ją z całą pewnością dezorientowały.

      Płócienne przegrody zasłaniały również wiele bocznych korytarzy, przez co Magdzie trudno było znaleźć na mapie miejsce, w którym się znajdowała, i ustalić, czy płótno tylko przegradza główny korytarz, czy też zasłania wejście do innego. Czasami cztery płócienne ścianki tworzyły placyk; za jednymi ciągnęły się korytarze, za drugimi nie. Magda stale musiała zaglądać za zasłony i potem orientować się według mapy, którą dostała od Tilly. Parę razy musiała zawracać i zaczynać na nowo, starając się upewniać, że skręca we właściwą stronę.

      Chociaż bacznie wpatrywała się w mapę, powoli zagłębiając się w labirynt tuneli, miała wrażenie, że ich splątana sieć nie bardzo pasuje do planu. To ogromnie dezorientowało. Trudno jej było dopasować do mapy tunel, w którym się znajdowała, i bała się, że zgubi się w tym labiryncie.

      Po jakimś czasie Magda się zorientowała, że na mapie krótkie kreski przy trasie, którą miała iść, wcale nie są bocznymi korytarzami, jak początkowo myślała. Wskazywały, gdzie są przegradzające korytarz zasłony. Potwierdziła swoje domysły, licząc zasłony pomiędzy bocznymi tunelami. Kiedy w końcu dobrze się orientowała w mapie Tilly, po dotarciu do skrzyżowania lepiej wiedziała, w którą stronę skręcić.

      Panowała tu głucha cisza. Słychać


Скачать книгу
Яндекс.Метрика