Jak mówić, żeby maluchy nas słuchały. Joanna FaberЧитать онлайн книгу.
mówić, żeby maluchy nas słuchały"/>
Tytuł oryginału
HOW TO TALK SO LITTLE KIDS WILL LISTEN
Copyright © 2017 by Joanna Faber and Julie King
First published in print by Scribner, a Division of Simon & Schuster, Inc., 2017
Copyright © 2017 for the Polish translation by Media Rodzina Sp. z o.o.
Ilustracje w tekście Coco Faber, Tracey Faber, Sam Faber Manning
Interior design by Kyle Kabel
Projekt okładki
Andrzej Komendziński
Wszystkie prawa zastrzeżone. Przedruk lub kopiowanie całości albo fragmentów książki – z wyjątkiem cytatów w artykułach i przeglądach krytycznych – możliwe jest tylko na podstawie pisemnej zgody wydawcy.
ISBN 978-83-8008-408-7
Media Rodzina Sp. z o.o.
ul. Pasieka 24, 61-657 Poznań
tel. 61 827 08 60
Konwersja: eLitera s.c.
Ludzie to ludzie, choćby nie wiem jak mali.
Nasz sposób mówienia do dzieci staje się ich wewnętrznym głosem.
PRZEDMOWA
Adele Faber
Już dawno temu, gdy wypadła moja kolej na odwiezienie przyszłych autorek tej książki do przedszkola, dostrzegłam pierwszy przebłysk pasji, która miała towarzyszyć jej pisaniu.
Wsadziłam do samochodu moją córkę Joannę, podjechałam za róg, żeby odebrać Julie, a następnie dwie przecznice dalej po Robbiego. Wkrótce cała trójka siedziała zapięta pasami na tylnym siedzeniu, wesoło trajkocząc. Nagle nastrój prysł i wywiązała się gorąca dyskusja:
ROBBIE: Nie miał powodu płakać! Nic mu się nie stało.
JULIE: Może to zraniło jego uczucia.
ROBBIE: I co z tego? Uczucia się nie liczą. Trzeba mieć powód!
JOANNA: Właśnie że uczucia się liczą. Są tak samo ważne jak powody.
ROBBIE: Wcale nie! Trzeba mieć dobry powód.
Przysłuchując się tej wymianie zdań, zachwyciłam się trójką małych ludzi. Wiedziałam, z jakich domów pochodzili. Matka Robbiego była poważną i rzeczową kobietą. Mama Julie, nauczycielka gry na fortepianie, uwielbiała ze mną rozmawiać o tym, czego się dowiadywałam na warsztatach dla rodziców prowadzonych przez sławnego psychologa dziecięcego doktora Haima Ginotta. Miałyśmy zawsze tyle do przemyślenia i do wypróbowania z własnymi dziećmi.
Niektóre z naszych rozmów zostały później uwiecznione w książce, którą postanowiłyśmy napisać wspólnie z Elaine Mazlish. Obie doświadczyłyśmy tak ogromnych życiowych przemian i byłyśmy świadkami tylu przeobrażeń u innych osób z naszej grupy, że uznałyśmy, iż musimy podzielić się tą wiedzą z jak największą liczbą rodziców. A co najważniejsze, miałyśmy błogosławieństwo doktora Ginotta, który przeczytał pierwsze szkice i zaproponował pomoc redakcyjną.
A oto w skrócie następnych dwadzieścia pięć lat. Na rynku ukazuje się nasza pierwsza książka Wyzwoleni rodzice, wyzwolone dzieci i zdobywa Christopher Award jako „literackie osiągnięcie afirmujące najwyższe wartości ludzkiego ducha”. Po niej wydanych zostaje siedem kolejnych książek. Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały. Jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły oraz Rodzeństwo bez rywalizacji zyskują rangę bestsellerów i zostają opublikowane w ponad trzydziestu językach.
Małe dziewczynki, która zawoziłam do przedszkola, wyrosły, powychodziły za mąż i każda z nich doczekała się trojga własnych dzieci. Mieszkały za granicą i studiowały różne kierunki. Wciąż uśmiecham się na wspomnienie opowieści Julie o epizodzie podczas pierwszego stażu, który odbywała jako urzędniczka w biurze pomocy prawnej. Miała reprezentować na procesie przypadek, który wydawał się zwykłym nieporozumieniem.
– Czy nie możemy po prostu zorganizować im spotkania, żeby porozmawiali? Jestem pewna, że gdyby wysłuchali nawzajem swoich racji, to doszliby do porozumienia.
Jej naiwność zirytowała szefa.
– Tak się nie robi. Nie możesz rozmawiać z przeciwną stroną.
To właśnie wtedy Julie po raz pierwszy pomyślała, że chyba się pomyliła w wyborze zawodu.
Uśmiecham się też, gdy sobie przypomnę, jak po bardzo frustrującym dniu pracy w szkole dla dzieci specjalnej troski zadzwoniła do mnie zaaferowana Joanna.
– Te dzieciaki nigdy nie przestaną się kłócić. To chaos. Nie mogę prowadzić lekcji! Co mam zrobić?
Miałam pustkę w głowie.
– No wiesz… To, co ja zwykle robię, kiedy jestem przyparta do muru…
– Och, masz na myśli rozwiązywanie problemów. W porządku, dzięki. – Przerwała połączenie.
Następnego dnia rano przystąpiła do działania. Stosując nową taktykę, uzyskała zdumiewające rezultaty. Z radością włączyłyśmy fragment na ten temat, gdy pisałyśmy z Elaine książkę Jak mówić, żeby dzieci się uczyły w domu i w szkole.
Koniec końców obie kobiety, w odpowiedzi na pilne zapotrzebowanie rodziców, zorganizowały dla nich warsztaty, każda w swojej części świata: Joanna na Wschodnim Wybrzeżu, a Julie na Zachodnim. Po latach niesienia pomocy rodzicom, których małe dzieci stawiały przed różnorakimi wyzwaniami, postanowiły połączyć siły i napisały własną książkę:
Jak mówić, żeby maluchy nas słuchały
Poradnik przetrwania dla rodziców dzieci w wieku 2-7 lat
Spodziewam się, podobnie jak Elaine, że przewracając kolejne strony książki, dokonacie odkryć, które przyniosą wam radość i oświecenie.
Przyjemnej lektury!
JAK TO WSZYSTKO SIĘ ZACZĘŁO
Julie
Mój dwuletni syn nasiusiał na dywan pod łóżeczkiem… Znowu! Co robić? Na nic dyplomy z polityki publicznej i prawa. Nie mogłam się nadziwić, że ten mały człowiek, za młody, żeby prowadzić samochód czy nawet zawiązać sobie buty, potrafi tak szybko sprowadzić mnie na ziemię.
Nie planowałam, że będę edukować rodziców. Myślałam, że zrealizuję się w roli mamy niejako na boku, nie rezygnując z rozwijania zawodowej kariery. Ale kiedy powiedziano mi, że moje pierwsze dziecko ma znaczące opóźnienie rozwoju, a potem to samo dotknęło drugie, uświadomiłam sobie, że rodzicielstwo nie stanie się dla mnie pracą z doskoku. Odbywałam niekończące się rundy spotkań ze specjalistami medycyny i fizjoterapeutami i stałam się orędowniczką dzieci z zaburzeniami neurorozwojowymi.
Wcześniejsza współpraca Julie i Joanny.
Na szczęście moją najlepszą przyjaciółką jest Joanna, której mama, Adele Faber, brała udział w warsztatach dla rodziców prowadzonych przez nieżyjącego już, wspaniałego psychologa dziecięcego Haima Ginotta. Nasze mamy również są bliskimi przyjaciółkami i sprawdzały na nas nowo poznane strategie rodzicielskie. Nie miałam pojęcia, że te metody ocalą mi życie, kiedy wiele lat później stanę przed wyzwaniami związanymi z wychowywaniem trojga własnych dzieci.
Kiedy