Przyjemność. Alexander LowenЧитать онлайн книгу.
Zdrowe ciało to ciało pulsujące i wibrujące. Gdy jesteśmy zdrowi, wibracje te są względnie płynne i równomierne, niczym lekkie drżenie jadącego samochodu. Gdy silnik w samochodzie odmówi posłuszeństwa, poznajemy to po braku wibracji. Podobnie o ludziach, których ciała nie wibrują, możemy powiedzieć, że są emocjonalnie martwi. Z drugiej strony ktoś, kogo ciało trzęsie się zbyt gwałtownie, przypomina samochód z brudnymi świecami, skorodowanymi zaworami i zatartymi łożyskami. Kiedy usuniemy te defekty, wibracja samochodu staje się cichym mruczeniem. To dźwięk dobrze wyregulowanego silnika. To również odczucie płynnie funkcjonującego ciała – ciała, które porusza się ze swobodą i gracją dzikiego zwierzęcia.
„Defektami” w ludzkim ciele są chroniczne napięcia mięśni. Rozwijają się jako blokada impulsów i nie można ich zlikwidować inaczej niż przez uwolnienie zablokowanych ruchów. Jednak zanim to będzie mogło nastąpić, należy uświadomić sobie istnienie owych napięć i je odczuć. Oto co powodują wibracje. Każdy chronicznie napięty mięsień to mięsień przykurczony, który musi się rozciągnąć, żeby odzyskać swobodę ruchu. Rozciąganie skurczonych mięśni, które są tkanką elastyczną, wprawia je w wibracje, które mogą się wahać od lekkiego drżenia do gwałtownego dygotania, w zależności od stopnia napięcia i siły rozciągającej. Niezależnie od jakości wibracji powodują one rozluźnienie się chronicznych napięć mięśni. O niektórych ludziach mówi się, że potrzebują solidnego wstrząsu. Tego właśnie próbuje dokonać ciało swoimi mimowolnymi wibracjami – poprzez wstrząs wyzwolić jednostkę ze sztywnych, utrwalonych wzorców ruchu.
Czy zwróciłeś kiedyś uwagę, jak drży podbródek małego dziecka, kiedy zaczyna ono płakać? Drżenie to jest wstępem do poważniejszych wibracji czy też konwulsji towarzyszących płaczowi. Często zdarza się, że pacjent zaczyna łkać, kiedy wibracje, które zaczęły się w jego nogach, przenoszą się do piersi i gardła. Wibracje mogą stymulować również inną reakcję. Widywałem, jak silne wibracje nóg wyzwalały u pacjenta leżącego na wznak z uniesionymi do góry nogami spontaniczny odruch kopania. Ta dziecinna pozycja szczególnie łatwo powoduje drżenie nóg. Ilustruje ją rysunek 3.
Ćwiczący leży na łóżku z nogami wyciągniętymi do góry, z lekko ugiętymi kolanami i stopami maksymalnie zgiętymi w kierunku kolan. Głowa jest luźno odchylona do tyłu, aby usunąć nogi z pola widzenia, a więc osłabić świadomą kontrolę ruchów. Ręce spoczywają po bokach. Wypychanie pięt do góry rozciąga mięśnie podudzia i nogi zaczynają drżeć. Wstrzymanie oddechu przerywa te wibracje, a oddychanie swobodne i głębokie je nasila.
Niezależnie od mimowolnych wibracji, które są podstawą bioenergetycznej pracy z ciałem, podczas ćwiczeń wykonuje się pewną liczbę dodatkowych ruchów, które mobilizują ciało, uwalniając stłumione impulsy i emocje. Ruchy te podejmujemy początkowo świadomie i rozmyślnie, ale często stają się nieświadomym odruchem, kiedy rośnie napięcie emocjonalne.
Jednym z najprostszych i najłatwiejszych sposobów ekspresji używanych do rozładowania napięcia mięśniowego jest kopanie łóżka. Ćwiczący kładzie się na wznak z wyprostowanymi nogami, po czym kopie nimi rytmicznie. Stopy powinny być przy tym rozluźnione, a noga powinna opadać płasko na łóżko. Jeśli ciało jest względnie wolne od napięć, oddech synchronizuje się z kopaniem, a głowa podskakuje przy każdym kopnięciu, gdy fala ruchu przebiega przez ciało. Do takiej całościowej reakcji nie dochodzi, jeśli ciało jest usztywnione albo jeśli silne napięcie w szyi uniemożliwia ruchy głową. W miarę nabywania wprawy, pacjent uczy się poddawać tym ruchom, które stają się swobodniejsze i bardziej skoordynowane.
Kopanie jest ruchem pełnym ekspresji. Wyraża protest, a każdy ma coś, co chciałby oprotestować lub po prostu kopnąć. Jest to więc ruch dostępny dla każdego. Wszystkim moim pacjentom zalecam, by wykonywali od 50 do 200 takich kopnięć dziennie, skrupulatnie je licząc. Najlepsze jest do tego celu łóżko z piankowym materacem o grubości około 10 cm, ale każde inne też się nadaje. Pacjenci, którzy wykonują to ćwiczenie regularnie, twierdzą, że przynosi doniosłe i pozytywne efekty. Po każdej sesji czują się bardziej ożywieni, pełniejsi energii i wyluzowani. Bez wahania polecam to ćwiczenie wszystkim czytelnikom, gdyż nie można go wykonać nieprawidłowo i nie wiąże się z nim żadne niebezpieczeństwo. Być może ktoś stwierdzi, że jego ruchy są niezgrabne i źle skoordynowane, że błyskawicznie się przy tym męczy i że jego kopnięcia są mizerne. Wskazuje to, że w dzieciństwie jego autoekspresja była blokowana. To dodatkowy powód, by tym usilniej ćwiczyć kopanie. Rysunek 4 ilustruje tę czynność.
Aby kopanie stało się jeszcze bardziej znaczące, pacjentowi często poleca się podczas terapii, by jednocześnie wyrażał swoje uczucia słowami. Może mówić: „nie”, „nie chcę” albo: „zostawcie mnie”. Powinien wykrzykiwać to głośno, przeciągając końcówki. Takie użycie głosu stymuluje głębsze oddychanie, co podwyższa emocjonalne walory ćwiczenia. Dołączenie do ruchów także dźwięków i słów pozwala ponadto zintegrować postawę ego z ekspresją cielesną, co sprzyja koordynacji i kontroli. Kiedy pacjent pozwala sobie na swobodne ruchy i dźwięki, kopanie staje się gwałtowniejsze, a ton głosu podwyższa się. Kopanie staje się mimowolne, a pacjent postrzega w tym momencie swoją aktywność jako wyrażanie emocji. Niezależnie jednak od siły tych emocji zachowuje pełną samoświadomość i jest w stanie w dowolnym momencie przerwać ćwiczenie.
Podobnie ekspresyjne ruchy można wykonywać rękoma. W tym ćwiczeniu pacjent leży na łóżku z ugiętymi kolanami. Obie ręce z zaciśniętymi pięściami podnosi nad głową, po czym gwałtownie opuszcza w dół wzdłuż ciała, uderzając w łóżko. Zachęca się go, by mówił przy tym „nie” albo „nie chcę”. Ruch ten powtarza się wielokrotnie, aż głos zabrzmi przekonująco, a uderzenia staną się odpowiednio silne. Większość pacjentów ma trudności ze zdecydowanym wyrażaniem negatywnych uczuć. W ich głosie często można dosłyszeć lęk albo nutę błagalną i płaczliwą, a ruchy ramion są mechaniczne lub mało energiczne. Można oszacować zdolność pacjenta do przeciwstawienia się autorytetowi, jeśli rzuci mu się w trakcie ćwiczenia wyzwanie, mówiąc: „musisz”. Niektórzy zatrzymują się wtedy zmieszani, inni zmieniają wykrzykiwane słowa na „muszę”. Tylko nieliczni podejmują wyzwanie i odpowiadają terapeucie jeszcze bardziej zdecydowanym „nie chcę”.
Takie ćwiczenie nie tylko podsyca emocje, lecz także stymuluje oddech i wprawia ciało w wibracje, jeśli tylko pacjent pozwoli sobie na doświadczenie i manifestację negatywnych, wrogich emocji. Ruchom może towarzyszyć wiele innych wypowiedzi, takich jak: „Idź do diabła” albo: „Nienawidzę cię”. Wszelkie nieuświadomione zahamowania wychodzą jednoznacznie na jaw w postaci braku koordynacji. Jest to szczególnie dobrze widoczne, kiedy pacjent próbuje ruchami wyrazić napad złości. W tej odmianie ćwiczenia nogi ugięte w kolanach bębnią w łóżko na przemian. Jednocześnie ręce też młócą łóżko w naprzemiennym rytmie. Jeśli ruchy te są skoordynowane, to lewa ręka i lewa noga uderzają jednocześnie, na przemian z prawą ręką i nogą, a głowa zwraca się w stronę tych kończyn, które właśnie opadają w dół. Brak koordynacji przejawia się w odmiennym rytmie rąk i nóg. W tym przypadku ramiona zwykle przyspieszają, podczas gdy ruchy nóg są wolniejsze. Występuje też zjawisko ruchu krzyżowego: prawe ramię unosi się jednocześnie z lewą nogą, a lewe ramię – z prawą nogą. Świadczy ono o braku zaangażowania ciała: kończyny poruszają się niezależnie, niczym skrzydła wiatraka. Z rzadka zdarza się, że głowa porusza się w kierunku przeciwnym niż ruch ręki i nogi, co wskazuje na specyficzne „oddzielenie” głowy od reszty ciała. Nieskoordynowane ruchy zwykle pozostawiają pacjenta z uczuciem niedosytu.
Uderzanie w łóżko, podobnie jak kopanie, można polecić każdemu. Sam przyzwyczaiłem się wykonywać to ćwiczenie, ilekroć poczuję, że w moim ciele narasta napięcie albo budzi