Эротические рассказы

Zapiski z królestwa. Przemysław RudzkiЧитать онлайн книгу.

Zapiski z królestwa - Przemysław Rudzki


Скачать книгу
pierwszej dywizji, gdzie The Hornets znajdowali się po kilku pierwszych kolejkach sezonu 1982/83, ostatecznie zakończonego wicemistrzostwem kraju. Artykuł z 1978 roku opatrzony jest tytułem Asy Eltona są hitem, a on sam wypowiada się w tekście z gorzką ironią: „To było dużo gorsze niż każdy z moich koncertów”.

      Poczucie humoru i spory dystans do samego siebie zawsze go charakteryzowały. Dość dobrze znana jest historia, kiedy zajrzał do szatni po meczu Watfordu z Nottingham Forest. Jeden z asystentów menedżera rywali, znanego wszystkim doskonale Briana Clougha, krzyknął w kierunku prysznica:

      – Brian, Elton przyszedł się z tobą przywitać!

      – Powiedz temu grubemu pedziowi, że się kąpię! – odparł Clough, a wszyscy wybuchli śmiechem, bo piosenkarz stał już na środku szatni.

      – Jeździłem w trasy koncertowe, kiedy naprawdę mi się nie chciało, tylko po to, żeby zarobić na środkowego napastnika – wspominał czasy szefowania Watfordowi Elton John.

      Zdając sobie sprawę z tego, co zrobił, „Cloughie” wyszedł spod prysznica, jeszcze mokry, owinięty w pasie ręcznikiem, a następnie padł w ramiona Eltonowi. Anegdotę przypominał między innymi George Best w swojej autobiografii, stwierdzając, że „tylko Clough mógł zrobić coś takiego”.

      Pinner, liczącą 20 tysięcy mieszkańców miejscowość w Wielkiej Brytanii, dzieli od Watfordu około pół godziny jazdy pociągiem. Miasteczko przez lata zamieszkiwały sławne osobistości, ze skrajnie różnych pobudek. Futbol nie jest tam sportem numer jeden – stawia się na krykieta czy rugby, w dobrym tonie jest także granie w golfa. Szczególnie, że Mark Wallace, czterokrotny triumfator European Tour, dorastał w Pinner. Urodzony tutaj Elton John zakochał się jednak w futbolu. To piłka nożna przez lata, zaraz po muzyce, dostarczała mu największej satysfakcji i jednocześnie mnóstwa adrenaliny. W Watfordzie zbudował niemal perfekcyjną relację.

      – Elton i ja tworzyliśmy związek. To trochę niebezpieczne mówić tak o nas, prawda? Jednak przez pewien czas stałem się jego światem – twierdził Taylor, mając rzecz jasna na myśli orientację seksualną piosenkarza i kompozytora. W obliczu wciąż trwającej debaty na temat homoseksualizmu w świecie sportu śmiało można napisać, że EJ przetarł szlaki. To było aż nadto widoczne w pewien listopadowy wieczór 2018 roku, gdy na Vicarage Road Watford grał z Manchesterem City, a stadion utonął na początku meczu w kolorach tęczy. Żaden klub tak mocno nie wsparł akcji, którą środowiska LGBT prowadziły razem z władzami Premier League. Przed pierwszym gwizdkiem z głośników popłynęły, a jakże, znajome takty Rocket Mana. Dla tych ludzi, którzy zasiadają na widowni, Elton John jest postacią wyjątkową, jest po prostu jednym z nich.

      O mały włos on i Taylor nie stworzyliby tak fantastycznego duetu. Początkowo kandydatem na trenera klubu był sir Bobby Moore. Spotkał się nawet z bossem Watfordu, ale do podpisania umowy nie doszło. Kibice, co łatwo znaleźć na forach internetowych i we wspominkowych tekstach o życiu klubu pod wodzą Johna, po odejściu artysty z funkcji prezesa bardzo za nim tęsknili. Śmiało można stwierdzić, że uratował on Watford dwukrotnie – raz przed niebytem, czyli zniknięciem z zawodowej piłki, drugi raz pomógł mu wrócić na salony, kiedy Elton John i Taylor zjednoczyli siły w połowie lat 90. Jak napisał jeden z kibiców: „Poczuliśmy, że to jest znów nasz Watford, nie po prostu zwykły klub”. Istotnym czynnikiem były oczywiście pieniądze, jakie Elton pompował w drużynę i infrastrukturę.

      Dziś jest prezesem honorowym, a jedna z trybun Vicarage Road nosi jego imię (inna z kolei śp. Taylora). Sir Elton John’s Stand – brzmi dumnie i oznacza, że muzyk jest dla klubu kimś takim, jak sir Alex Ferguson dla Manchesteru United. Uroczyste otwarcie trybuny odbyło się w 2014 roku.

      – Nigdy bym sobie tego nie wymarzył – mówił szczęśliwy EJ ze środka murawy. Dwanaście lat wcześniej przestał pełnić funkcję prezesa, kończąc drugą przygodę z Watfordem.

      Dziennik „The Guardian” w 2002 roku wyjaśniał, że artysta nie jest w stanie poświęcić już tak wiele uwagi klubowi, przebywając blisko 6000 mil dalej, w Los Angeles. On sam przyznawał, że Watford potrzebuje kogoś, kto mu się bardziej poświęci. Ponadto jego początkowo bardzo obiecująca relacja z Włochem Gianlucą Viallim, wówczas menedżerem drużyny, przerodziła się w coś apatycznego. Elton szukał drugiego Taylora, ale to było nierealne. Obaj zawsze angażowali się bez reszty w sprawy klubowe. Muzyk potrafił osobiście zadzwonić do skrzydłowego Newcastle Stephena Glassa, by namówić go na transfer na Vicarage Road. Skutecznie.

      Obecnie Elton rzadziej zasiada na trybunach. Już kilka lat temu na łamach dziennika „The Telegraph” żalił się na wszechobecność telefonów komórkowych, którymi ludzie robią mu zdjęcia. „Nie mogę się zrelaksować, nie to co kiedyś, w latach siedemdziesiątych” – powiedział. Przyznał, że coraz mniej lubi tłum, że kibice są teraz inni, bardziej inwazyjni.

      Nie oznacza to jednak, że sprawy klubowe są mu obojętne. Nie tak dawno dziennik „Mirror” informował, że po przegranym spotkaniu z Bournemouth wysłał do szefa wykonawczego esemesa: „Tom Heaton. Kupiłbym go. Foster nie jest stabilny. Kocham, Elton”.

      „Watford Observer” cytował z kolei Eltona Johna mówiącego o tym, jak swoją miłość do Watfordu dzieli z życiowym partnerem Davidem Furnishem. Dwóch synów 6-krotnego zdobywcy nagrody Grammy to również wielcy pasjonaci piłki nożnej. Jeden z nich, Zachary, wybrał futbol zamiast muzyki, wstępując do klubowej akademii na Vicarage Road.

      8

      Skąd wziął się hymn Liverpoolu You Will Never Walk Alone

      Trudno znaleźć piękniejszy i bardziej poruszający hymn klubu piłkarskiego niż You Will Never Walk Alone (YNWA) Liverpoolu. Kiedy kilkadziesiąt tysięcy gardeł śpiewa go przed meczami The Reds na Anfield, człowiek natychmiast dostaje gęsiej skórki. Jak musicalowy przebój stał się jednym z najbardziej rozpoznawalnych na świecie numerów? Dlaczego akurat Liverpool? Co wreszcie YNWA ma wspólnego z Chłopcami z Placu Broni? Oto pokręcone losy utworu, który w latach 60. ubiegłego stulecia przyjęto do liverpoolskiej rodziny i został w niej do dziś, po drodze nabierając symbolicznego wymiaru za sprawą tragedii w Hillsborough.

      (chór)

      Kiedy idziesz poprzez burzę

      Trzymaj głowę swą wysoko

      I nie bój się ciemności…

      Na końcu tej burzy

      Jest złote niebo

      I słodka, srebrna piosenka skowronka

      Więc idź poprzez wiatr

      Więc idź poprzez deszcz

      Nawet gdy twoje marzenia zostaną zniszczone i rozwiane…

      Dalej krocz, dalej krocz

      Z nadzieją w swym sercu

      Bo nigdy nie będziesz szedł sam

      Nigdy nie będziesz szedł sam

      Kibice Liverpoolu mogli poczuć nieprzyjemny dreszcz. A może to tylko prowokacja? „Manchester Evening News” opublikował artykuł, który dawał jasno do zrozumienia, że piosenka You Will Never Walk Alone po raz pierwszy zabrzmiała na angielskim obiekcie piłkarskim nie w ich świątyni, Anfield, lecz u odwiecznego wroga, na Old Trafford.

      Starsza pani, Jane Hardwick, przysięgła na wszystko, że po katastrofie w Monachium z udziałem piłkarzy Manchesteru United fani Czerwonych Diabłów zaśpiewali YNWA w 1958 roku. Ona i jej przyjaciele byli akurat w trakcie prób do musicalu Karuzela, gdzie pojawia się ta pieśń, i mieli ją zaintonować na trybunach, by uczcić pamięć „Dzieci Busby’ego”, tamtej ekipy MUTD, która


Скачать книгу
Books sex-story
Яндекс.Метрика