Łowcy nazistów. Andrew NagorskiЧитать онлайн книгу.
Tylko tyle dało się zrobić”.
Kapral Harold Burson, dwudziestoczteroletni saper pola walki, który był reporterem amerykańskiego radia wojskowego (Armed Forces Network) podczas procesów Międzynarodowego Trybunału Wojskowego w Norymberdze, był zniesmaczony nieustannymi twierdzeniami Niemców, że nie wspierali nazistów ani nie wiedzieli nic o ich zbrodniach. „Nie było nikogo, kto byłby nazistą ani kto by wiedział, gdzie znajdowały się obozy koncentracyjne” – wspominał z ironią120. Podobnie ujął to Richard Sonnenfeldt, niemiecki Żyd, który uciekł przed wojną ze swojej ojczyzny, służył w amerykańskiej armii, a później został głównym tłumaczem podczas procesów norymberskich: „Ciekawostką powojennych Niemiec było to, że większość nazistów zniknęła razem z większością Żydów”121.
Takie próby usprawiedliwiania się przez Niemców przed zwycięzcami były tak powszechne, że dramatopisarz i scenarzysta Abby Mann wydrwił je w swej sztuce Sąd w Norymberdze. Jedna z postaci, fikcyjny amerykański prokurator, mówi sędziemu przed rozpoczęciem procesu: „W Niemczech nie ma żadnych nazistów. Nie wiedział pan o tym? Niemców najechali Eskimosi i przejęli władzę. To tak doszło do tych wszystkich strasznych rzeczy. To nie była wina Niemców. To ci przeklęci Eskimosi!”122.
Burson był przekonany o ogromnej wartości procesów norymberskich właśnie dlatego, że dzięki nim Niemcy mogli się zapoznać z dziejami Trzeciej Rzeszy we wszystkich ich przerażających aspektach. „Uważałem, że należy im to skutecznie wpoić, tak by nigdy o tym nie zapomnieli” – powiedział. Najważniejsze postaci procesu postrzegały swe zadanie jeszcze szerzej. W swej mowie wstępnej przed Międzynarodowym Trybunałem Wojskowym główny oskarżyciel brytyjski sir Hartley Shawcross stwierdził, że postępowanie „stanowić będzie współczesny probierz oraz autorytatywne, bezstronne źródło, w którym przyszli historycy znajdą prawdę, politycy zaś ostrzeżenie”123.
Codzienne reportaże radiowe Bursona oddawały respekt, jaki odczuwał wobec rozgrywającego się przed nim epokowego wydarzenia. „Publiczność w sądzie zdaje sobie sprawę, że świadomie bierze udział w tworzeniu historii” – pisał na początku postępowania. Sędziowie wywodzący się z czterech zwycięskich mocarstw – Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Francji i Związku Radzieckiego – „wkroczyli na salę, by rozpocząć pierwszą w dziejach próbę uczynienia z prawa międzynarodowego rzeczywistego prawa kierującego poczynaniami narodów”124.
Wśród żołnierzy amerykańskich obecnych w Norymberdze Burson regularnie słyszał sarkania, że procesy były niepotrzebne, jako że szybciej i łatwiej byłoby czołowych nazistów po prostu rozstrzelać. W tekstach swoich reportaży Burson obalał to twierdzenie, cytując argumentację sędziego amerykańskiego Sądu Najwyższego Roberta H. Jacksona, który był głównym amerykańskim oskarżycielem w pierwszym procesie: „Nie możemy zapomnieć, że tak samo jak osądzimy tych oskarżonych dzisiaj, tak w przyszłości osądzi nas historia”. Albo, jak ujął to Burson: „Nie pragniemy działać na sposób nazistów […] «wziąć ich i rozstrzelać» […] bo nasze prawo nie dopuszcza linczu. Wymierzymy karę zgodnie z przedstawionymi dowodami”.
Po niemal siedemdziesięciu latach Burson, który miał później zostać współzałożycielem globalnej firmy świadczącej usługi w branży public relations, przyznawał: „W moich reportażach była nuta naiwności, której dzisiaj bym pewnie nie umieścił”, zwłaszcza gdy chodziło o jego przekonanie, że nowo utworzona Organizacja Narodów Zjednoczonych pozwoli zapobiec powtórzeniu się takich zbrodni w przyszłości. Był jednak nadal przekonany, że Jackson, który miał tak wielki wpływ na ukształtowanie strategii sądowej zastosowanej w Norymberdze, szczerze pragnął: „wytoczyć im tak uczciwy proces, jak to tylko możliwe w sytuacji, gdy zwycięzcy sądzą przegranych”, by w ten sposób stworzyć nowy standard międzynarodowego wymiaru sprawiedliwości.
Doświadczeni reporterzy, w tym takie sławy jak William Shirer, Walter Lippmann i John Dos Passos, początkowo byli nastawieni bardzo sceptycznie. „To jest pokaz, to nie potrwa długo, większość i tak zostanie powieszona” – stwierdził Burson. W samych Stanach Zjednoczonych dramatyczne wydarzenia na sali sądowej budziły nie tylko sceptycyzm, lecz często także otwarty sprzeciw, i to po obu stronach sceny politycznej.
Milton Mayer na łamach „The Progressive” pisał, że „zemsta nie wskrzesi zamęczonych”125 oraz że dowody zgromadzone w wyzwolonych obozach koncentracyjnych „w zwykłej amerykańskiej praktyce sądowej nie zostałyby uznane za wystarczające do zasądzenia kary śmierci”. Na łamach „The Nation” krytyk filmowy James Agee zasugerował nawet, że nagrania z wyzwalanego Dachau były dziełem propagandy. Republikański senator Robert A. Taft w wypowiedzi po wydaniu wyroków, ale przed ich wykonaniem stwierdził: „Proces ten przepełniony był duchem zemsty, a zemsta rzadko równa się sprawiedliwości”. Powieszenie jedenastu skazanych, dodał, „będzie skazą w amerykańskiej historii, której długo będziemy żałowali”126. (Jak wspomniano wcześniej, ostatecznie powieszono dziesięciu, gdyż Göring popełnił samobójstwo).
Nawet ci, którzy widzieli w procesach ważny pierwszy krok ku utworzeniu nowych międzynarodowych zasad sprawiedliwości, przyznawali się do wątpliwości: „Karanie niemieckich zbrodniarzy wojennych stworzyło przeświadczenie, że tak w życiu międzynarodowym, jak i w społeczeństwie obywatelskim, zbrodnia nie powinna popłacać – stwierdził Rafał Lemkin, polski prawnik, twórca określenia «ludobójstwo»”. – Jednakże czysto prawne konsekwencje procesów były całkowicie niewystarczające”127. Jego nieustanny lobbing doprowadził w końcu do przyjęcia przez Radę Bezpieczeństwa ONZ w 1948 r. konwencji o zapobieganiu i karaniu zbrodni ludobójstwa.
Wielu członków działających w Norymberdze zespołów prawnych nie miało czasu na rozważania nad głębszym znaczeniem procesów. „Znaczenie historyczne procesów norymberskich w większości umykało osobom w nie zaangażowanym – twierdził Ferencz. – Wielu z nas było bardzo młodych, przepojonych euforią z powodu zwycięskiej wojny oraz podnieconych przygodą”128. Nawet podczas procesów w ich pobliżu odbywały się przyjęcia. Herman Obermayer, stacjonujący we Frankfurcie młody żołnierz pochodzenia żydowskiego, który wcześniej współpracował z Johnem Woodsem, spędził jeden dzień na widowni sali sądowej, by przypatrzyć się Göringowi i innym oskarżonym. Wieczorem tego dnia udał się na koncert zespołu Radio City Rockettes, przybyły w celu zapewnienia rozrywki żołnierzom129.
Jednakże osobom dłużej zaangażowanym w postępowania trudno było nie zauważyć ich wagi i symbolicznego znaczenia, nawet jeśli długofalowe skutki były wciąż niejasne. Gerald Schwab, niemiecki Żyd, który razem z resztą swojej rodziny uciekł z Niemiec, a w roku 1940 osiedlił się w Stanach Zjednoczonych, wstąpił do amerykańskiej armii i walczył we Włoszech jako celowniczy karabinu maszynowego, wkrótce jednak został przeniesiony do pracy jako tłumacz niemieckich jeńców. Natychmiast po demobilizacji zgłosił się do podobnego zadania jako cywilny współpracownik w Norymberdze. „Byłem zachwycony. Człowiek rozumiał, że bierze udział w historycznych wydarzeniach” – wspominał130.
Schwab zwykle nie zdradzał swego niemiecko-żydowskiego pochodzenia oskarżonym, przekonany, że i tak mają już dość do rozważenia. Gdy jednak znalazł się w tym samym pomieszczeniu z mającym zeznawać feldmarszałkiem Albertem Kesselringiem, ten zapytał go, gdzie
120
Wywiad autora z Haroldem Bursonem.
121
Richard W. Sonnenfeldt,
122
A. Mann, op. cit., s. 48.
123
Lord Russell of Liverpool, op. cit., s. XI.
124
Wszystkie cytaty za tekstami audycji Bursona: http://haroldburson.com/nuremberg.html.
125
Cytat oraz komentarz Jamesa Agee o materiale z Dachau za J.M. Greene, op. cit., s. 14.
126
John F. Kennedy,
127
D.-L. Frieze (red.), s. 118.
128
www.benferencz.org („Benny Stories”).
129
Wywiad autora z Hermanem Obermayerem.
130
Cytat oraz informacje o Geraldzie Schwabie pochodzą z wywiadu autora z Geraldem Schwabem.