PiÄ™kno ludzkiej duszy. OshoЧитать онлайн книгу.
to jedyna droga rozwoju.
Życie jest niebezpieczne; śmierć jest bardzo przytulna, bardzo komfortowa. Z jakim niebezpieczeństwem możesz się zmierzyć, leżąc w grobie? Nie masz żadnych problemów, nic cię nie denerwuje. Nie możesz zbankrutować, nie może cię porzucić żona, nie możesz już nawet umrzeć. Śmierć przynosi pełne bezpieczeństwo. Życie nie jest bezpieczne, i wszystko się może zdarzyć. Życie pełne jest wypadków.
Osho, Beyond Psychology
Dokument chroniony elektronicznym znakiem wodnym
This ebook was bought on LitRes
Rozdział 1
Osho,
Alan Watts opisał kiedyś wszechświat w następujący sposób: „To tak, jakby Bóg grał w grę”. Ale jeżeli nie ma Boga, to kto gra i co to w ogóle jest za gra?
Alan Watts był miłym facetem, ale to stwierdzenie zostało zaczerpnięte z hinduskiej mitologii. Korzystał z niej przez całe swoje życie, choć na Zachodzie uważano, że są to jego oryginalne opinie.
Odebrał on wykształcenie jako chrześcijański ksiądz, a co za tym idzie, zdobył pewną wiedzę na temat religii – po to tylko, żeby udowadniać, iż chrześcijaństwo jest najlepszą, najwyższą i najprawdziwszą spośród nich. Jednakże zapoznawszy się z hinduizmem, nie był już w stanie twierdzić, że religia chrześcijańska jest najlepsza na świecie. Dlatego uważam, że był miłym facetem. Był po prostu uczciwy.
Odrzucił kapłaństwo i żył na pograniczu ubóstwa. Pozostawał pod ogromnym wrażeniem religii Wschodu i wyobrażał sobie hinduską ideę Boga prowadzącego grę. W hinduizmie nazywają to leela. Wszystkie pozostałe religie wierzą, że Bóg stwarza świat i że jest to poważny, odpowiedzialny proces. Jedynie hinduizm nie traktuje tego z taką powagą, twierdząc, że jest to zabawa w chowanego. Bóg jest tym, który się chowa, Bóg jest tym, który szuka. To Bóg kryje się w mężczyźnie, to Bóg kryje się w kobiecie. Według hinduizmu egzystencja składa się z tego, co nazywamy Bogiem; nie zachodzi tu proces tworzenia, który kojarzy się z chrześcijaństwem, judaizmem czy islamem; i te religie mają problem z wyjaśnieniem go.
Przede wszystkim powstaje pytanie: dlaczego Bóg powinien tworzyć? Czy ma taką potrzebę? Tworzymy coś, ponieważ jest nam to potrzebne. Budujesz dom, ponieważ potrzebujesz schronienia. Tworzysz, ponieważ masz jakieś pragnienie, które chcesz spełnić. Czy Bóg ma pragnienia? Jeśli tak, to jaka jest różnica pomiędzy człowiekiem a Bogiem? Czy Bóg czegoś potrzebuje? Jeżeli nawet Bóg realizuje jakieś swoje potrzeby, to tym bardziej nikt z was nie będzie w stanie się od nich uwolnić. Potrzeby będą podążać za wami jak cienie, dokądkolwiek się udacie. Nigdy się od nich nie uwolnicie! Dopóki nie pozbędziecie się potrzeb, pragnień, pożądania, jesteście niewolnikami i nimi pozostaniecie. Bóg, który ma potrzebę tworzenia, także jest niewolnikiem.
Bardzo ważne są tego skutki. Czy tworzenie było dla Boga obowiązkowe czy opcjonalne? Bo jeśli było obowiązkowe, to Bóg nie jest wszechmocny. Ktoś ponad nim wydał mu polecenie, aby zaczął tworzyć. Nie miał wyboru, musiał to zrobić. Jeśli zaś twierdzić, że było opcjonalne, to zastanówmy się, dlaczego zdecydował się stworzyć świat, jeśli mógł go nie tworzyć? Musi być jakiś powód, dla którego dokonał takiego, a nie innego wyboru.
Jaki powód mógł mieć Bóg, żeby wybrać stworzenie? Bo taki powód staje się ważniejszy niż sam Bóg. Jeśli nawet Bóg musi zachowywać się racjonalnie, to po co sobie nim zawracać głowę? Powinieneś pomyśleć o byciu racjonalnym, o podążaniu za racją, której nawet Bóg nie może odrzucić.
Dlaczego Bóg zdecydował się stworzyć świat w konkretnej chwili, w określonym czasie? Co robił wcześniej? Przez całą wieczność był bezrobotny. Co robił przez cały ten czas? Spał? Był nieprzytomny? A może pijany? I nagle pewnego dnia zaczął tworzyć. Nie ma żadnego powodu podawanego przez teologię chrześcijańską, religię muzułmańską czy judaizm, dla którego Bóg doznał nagłej potrzeby tworzenia. Dodajmy też, że potrzeba tworzenia ma podłoże biologiczne, seksualne. Tak, tak, energia seksualna w tobie jest energią kreatywną.
Kobiety nie są wielkimi artystkami, poetkami, nie tworzą wiekopomnych dzieł malarskich ani rzeźbiarskich. Ich potrzeba tworzenia spełniona jest dzięki przynoszeniu na świat dzieci. Jeśli urodzisz dziecko, żywe, promienne – co może się z tym równać? Jeśli namalujesz obraz, jakkolwiek piękny, nadal pozostaje on rzeczą martwą. Możesz stworzyć muzykę, możesz napisać piosenkę. Nie da się jednak ich przyrównać do dzieła, jakim jest dziecko.
Wystarczy, że popatrzysz w oczy dziecka, i wszystkie malowidła świata tracą znaczenie. Dziecko się uśmiechnie i nagle wszystkie znane ci piosenki stają się nudne. Dziecko zaczyna chodzić, a ty patrzysz na radość wypływającą z jego wysiłku i zapominasz o nauce, o sztuce. Nic nie może równać się z faktem, że dziecko zrobiło pierwszy krok. A czy przypominasz sobie tę ogromną radość, kiedy wypowiedziało swoje pierwsze słowo?
Matka obserwuje dziecko od pierwszych chwil, wyczuwa jego pierwsze ruchy. Matka doświadczona, która urodziła już jedno dziecko lub dwoje, jest nawet w stanie określić, czy nosi w łonie chłopca czy dziewczynkę. Dziewczynki zachowują się spokojnie, chłopcy zaś bardzo wcześnie zaczynają kopać – spieszą się na ten świat. I ta tendencja trwa przez całe życie.
Kobieta ma w sobie poczucie stabilizacji, ugruntowania, wyśrodkowania, którego nie posiada mężczyzna. On się ciągle spieszy i nawet na urlopie nie może wysiedzieć spokojnie. Zaczyna reperować zegar, który chodził prawidłowo. Rozbiera go na części. Zegar nie był zepsuty, zepsuty jest mężczyzna! Nie jest w stanie usiedzieć na miejscu. Otwiera maskę swojego samochodu, zaczyna coś majstrować i robi straszny bałagan. A po takim urlopie będzie bardziej zmęczony niż w ciągu tygodnia pracy. Tak bardzo męczy go siedzenie w jednym miejscu.
Usłyszałem…
Kobieta zatrudniła pielęgniarkę, która miała opiekować się kilkorgiem jej dzieci. Powiedziała do niej: „Dzisiaj wrócę do domu późno. Dzieci na pewno będą sprawiały sporo kłopotów, ale nic na to nie poradzę. Muszę pójść na pogrzeb. Umarł bliski krewny. Proszę uzbroić się w cierpliwość i spróbować je wszystkie ułożyć do snu”.
Kiedy kobieta wróciła późnym wieczorem, zapytała, czy wszystkie dzieci już śpią. Pielęgniarka odpowiedziała jej, że wszystkie już śpią. I dodała, że były grzeczne i tylko jedno sprawiało tak dużo kłopotów, że musiała je zbić.
Kobieta zapytała, które z dzieci było tak niegrzeczne, a kiedy pielęgniarka wskazała, stało się jasne, że chodzi o męża, ojca dzieci. Pielęgniarka tłumaczyła się: „Proszę mi wierzyć, że naprawdę był niegrzeczny. Cały czas robił, co chciał. Udało mi się jakoś upilnować pozostałe dzieci, ale z tym dużym nie dawałam sobie rady. Najpierw pomyślałam, że nie rozumie naszego języka. Dałam mu kilka klapsów i na siłę położyłam do łóżka. On jednak ciągle siadał i próbował uciekać”.
Tak, mężczyzna jest niezmordowany.
Matka bardzo wcześnie wyczuwa, czy nosi w łonie chłopca czy dziewczynkę. Jest szczęśliwa, że urodzi dziecko, że będzie pomagała mu dorastać, i dlatego nie potrzebuje innych przejawów kreatywności. Jej pragnienie bycia kreatywną spełnia się w macierzyństwie.
Tymczasem mężczyzna ma problem: nie może urodzić dziecka, nie może nosić dziecka w swoim łonie. Musi znaleźć jakiś substytut, żeby nie czuć się gorzej niż kobieta. W głębi duszy odczuwa bowiem, że jest gorszy. I z powodu tego poczucia niższości próbuje tworzyć – obrazy,