O powstawaniu Polaków. Tomasz UlanowskiЧитать онлайн книгу.
różnili. Jedni zdobywali więcej mięsa od innych. Inni byli silniejsi. Jeszcze inni szybsi. A jeszcze inni bardziej czuli. Albo bardziej wytrzymali. To, że nie było tak wielkich zasobów do podziału, jak dziś, nie oznacza, że nie było mniej i bardziej atrakcyjnych kandydatów na męża lub kochanka.
Z kolei mężczyźni zazwyczaj mają w nosie pozycję społeczno-ekonomiczną swoich partnerek. Dla nich liczy się to, żeby było ich jak najwięcej i żeby były młode i ładne. Bo starsze i mniej ładne to mniejsza szansa na spłodzenie zdrowego potomstwa29.
Nie są to, rzecz jasna, mechanizmy, które działają głównie na poziomie świadomym – poza tym w społeczeństwach, w których kobiety zdołały się wyemancypować, mocno ingeruje w nie kultura – stąd bywają trudne do przełknięcia. Nie zdarzyło się jeszcze, żeby kobieta, która usłyszała (ode mnie; czasem lubię ryzykować), że mężczyźni mogą pójść do łóżka „prawie z każdą”, nie była tą wiadomością zszokowana i nie wypierała jej, wyśmiewając jako absurdalną.
Jeśli jednak popatrzymy na różnice biologiczne oraz nierzadko sprzeczne interesy kobiet i mężczyzn, ich odmienne strategie seksualne ukażą się nam jako oczywiste.
Kobiece jajniki przez mniej więcej trzy dekady okresu płodnego, od pokwitania po menopauzę, boleśnie uwalniają zaledwie kilkaset komórek jajowych. Każda ciąża, poród, laktacja i macierzyństwo to dla kobiety ogromny wysiłek energetyczny, a także poważne ryzyko. Przez wiele lat matka potrzebuje pomocy w zdobyciu pożywienia i zapewnieniu bezpieczeństwa sobie oraz dziecku. Musiałaby być głupia, żeby szafować tymi niewielkimi zasobami komórek i oddawać się byle komu. Inwestuje dużo, więc stawia na jakość partnera.
Z kolei w jądrach produkcja komórek rozrodczych idzie pełną parą, w setki miliardów, aż do śmierci mężczyzny, choć z wiekiem jest ich coraz mniej i są coraz gorszej jakości. Plemniki żyją krótko, a jednak wystarczająco długo, żeby zaskoczyć zapłodnieniem – w drogach rodnych kobiety świetnie sobie radzą nawet przez kilka dni. Podczas jednego wytrysku mężczyzna potrafi wprowadzić do kobiecej pochwy od kilkudziesięciu milionów do przeszło miliarda plemników. Poza tym mężczyzna nie zachodzi w ciążę, nie rodzi, nie karmi piersią i zawsze może się wyprzeć ojcostwa (choć to ostatnie wyjście awaryjne przymknęły testy DNA). Musiałby więc być naiwniakiem, żeby nie stawiać na ilość. W końcu koszty inwestycji nie grają roli.
Tak to z grubsza wygląda, nawet dziś. Dziesiątki tysięcy lat temu, kiedy kultura naszych przodków była inna – nie było środków antykoncepcyjnych, a kobiety nie zostawały szefowymi korporacji – sprawy musiały być jeszcze mniej skomplikowane. Szczególnie w tych bliskich, międzygatunkowych spotkaniach trzeciego stopnia.
Wskazują na to badania genetyczne, które długo wprawiały w zakłopotanie samych naukowców.
Analizy DNA jądrowego i mitochondrialnego wskazują na znaczne rozbieżności w okresie rozejścia się linii ewolucyjnych Homo sapiens i Homo neanderthalensis. Analiza DNA jądrowego dowodzi, że oba gatunki rozstały się 770–550 tysięcy lat temu. Z kolei badania mtDNA datują to au revoir na 470–360 tysięcy lat wstecz30.
Wygląda więc na to, że nasze wspólne mitochondrialne pramatki żyły sporo później niż nasi wszyscy wspólni przodkowie. No dobrze, ale dlaczego?
Tę zagadkę uczeni rozwiązali w lipcu 2017 roku opublikowaną w tygodniku „Nature Communications”31 analizą mitochondrialnego materiału genetycznego pobranego z neandertalskiej kości udowej znalezionej w jaskini Hohlenstein-Stadel, w Jurze Szwabskiej, w 1937 roku. Okazało się, że w linie mtDNA zarówno neandertalczyków, jak i ludzi współczesnych zaplątały się kobiety z innego, nieznanego jeszcze gatunku człowieka.
Otóż neandertalczycy z Jury Szwabskiej otrzymali obce mtDNA 470–220 tysięcy lat temu. Jego nosicielki musiały więc przybyć z Afryki sporo wcześniej niż kobiety Homo sapiens, już po tym, jak dołożyły swoje „trzy geny” także do genomu Afrykanów.
Zdaniem uczonych ówczesna fala migracji z Afryki do Europy była niewielka. Prawdopodobnie zaledwie falka, drobna zmarszczka w oceanie walczących o przeżycie genów. Wystarczająca, żeby zastąpić mtDNA szwabskich neandertalczyków, ale zbyt mała, żeby podbić także ich jądrowe DNA.
Być może ówcześni „prawdziwi Europejczycy” po prostu zasmakowali w nowych kobietach z Afryki? A ich mężczyzn wytępili?
Nawiasem mówiąc, jaskinia Hohlenstein-Stadel słynie ze szczątków ludzi zarówno neandertalskich, jak i współczesnych. To w niej w 1939 roku odkryto pierwsze z trzystu fragmentów słynnej figurki człowieka z głową lwa, która do niedawna uchodziła za najstarsze dzieło sztuki figuratywnej na świecie, datowane na 40–35 tysięcy lat. Do niedawna, bo w listopadzie 2018 roku naukowcy poinformowali na łamach „Nature”32, że w indonezyjskiej wapiennej jaskini Lubang Jeriji Saléh na wschodnim Borneo natrafili na naskalne malunki zwierząt sprzed co najmniej 40 tysięcy lat, dowód, że sztuka figuratywna narodziła się mniej więcej w tym samym czasie nie tylko w Europie, lecz także w Azji.
Człowiek z głową lwa jest jednak dziełem niezwykle wymownym. Dzisiaj wiemy, że figurka, starannie wyrzeźbiona krzemiennym narzędziem w ciosie mamuta przedstawia raczej lwa (jaskiniowego – wymarłego kilkanaście tysięcy lat temu potężnego kota, który wyewoluował w Europie i żył w Eurazji) z nogami człowieka. Bo zarówno jej głowa, jak i mocarne kończyny górne oraz długi tułów wyglądają na kocie33. Tak czy inaczej, artysta, który wyrzeźbił tę piękną figurkę, należał do zaawansowanej kultury. Żyjący w niej ludzie (uważa się, że Homo sapiens) musieli dysponować bogatą wyobraźnią i życiem duchowym.
Według izraelskiego historyka z Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie, profesora Yuvala Noaha Harariego, to właśnie dzięki wyobraźni, w tym religii jednoczącej niespokrewnionych ze sobą ludzi, zdołaliśmy podbić cały świat34.
Zanim jednak to zrobiliśmy, neandertalczycy – jako osobny gatunek, bo ich część przetrwała przecież w nas – wymarli. Ich najmłodsze ślady kończą się w warstwach osadów sprzed blisko 39 tysięcy lat35.
Dlaczego? Czy za katastrofę, która ich dotknęła, odpowiadają Homo sapiens? Czy nasi genetycznie bliżsi przodkowie wybili naszych dalszych przodków? Czy po prostu stanowili dla neandertalczyków konkurencję w walce o ograniczone zasoby?
Profesor Harari skłania się do wszystkich powyższych hipotez. Jak podkreśla w swojej książce Sapiens. A Brief History of Humankind [Sapiens. Od zwierząt do bogów], wszędzie tam, gdzie pojawili się emigrujący z Afryki łowcy-zbieracze z gatunku Homo sapiens, a więc w Eurazji, obu Amerykach i Australii, szybko wymierały lokalne gatunki dużych zwierząt, między innymi mamutów, koni, lwów, niedźwiedzi jaskiniowych, wielkich torbaczy i nielotnych ptaków36. Może więc neandertalczycy podzielili los megafauny, na której drodze stanął zachłanny i bezkonkurencyjny człowiek współczesny?
Z kolei profesor Reich zwraca uwagę na klęskę żywiołową, która blisko 39 tysięcy lat temu wstrząsnęła Europą. Nastąpiła wtedy erupcja Pól Flegrejskich, włoskiego superwulkanu, którego kaldera ma obecnie aż trzynaście kilometrów średnicy. Nawiasem mówiąc, naukowcy od lat ostrzegają37, że Campi Flegrei (po włosku „płonące pola”) gotuje się do kolejnego wybuchu. W samej kalderze, której część znajduje się pod Zatoką Neapolitańską, mieszka obecnie około 360 tysięcy ludzi. A w Neapolu i okolicach – blisko trzy miliony.
Kiedy