SAFA. Nie okaleczajcie mnie. Waris DirieЧитать онлайн книгу.
w samochodzie Safa mocno się do mnie przytuliła.
– Dziecinko – powiedziałam i zrobiło mi się ciepło na sercu – czy ty wiesz, jak wiele dla mnie znaczysz? Jak często się za ciebie modliłam? Tak bardzo chciałam w końcu spotkać się z tobą.
Dziewczynka bez słowa sięgnęła do swojej szyi, wyjęła na wierzch łańcuszek, który schował się pod fioletową sukienką, i pokazała mi wisiorek – rękę Fatimy. To był naprawdę ten łańcuszek, który jej kiedyś podarowałam.
Po kilku kilometrach wyjechałyśmy z miasta. Dotarłyśmy do mostu na rzece Ambuli, która dzieliła śródmieście od okrytej złą sławą dzielnicy biedoty, Balbali. W pobliżu przeludnionego getta stała stara latarnia morska, od której ta część miasta wzięła swoją nazwę. Bal-bal to po somalijsku „migać”. Ponieważ latarnia morska wciąż jeszcze, choć z trudem, spełniała swoje zadanie, w końcu ludzie nazwali jej otoczenie Balbalą. Pierwotnie osiedle zostało założone jako francuska baza wojskowa dla ochrony miasta przed powstańcami. W tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątym siódmym roku, po ogłoszeniu niepodległości Dżibuti, zlikwidowano ten posterunek i zmieniono w teren mieszkalny, na którym osiedliło się tymczasem mnóstwo uchodźców z pobliskich krajów.
Na moście, pod którym zabarwiona szlamem na brązowo woda leniwie płynęła w kierunku morza, był wojskowy posterunek. Safa wdrapała się na moje kolana. Najwyraźniej uzbrojony żołnierz napędził jej strachu. Umundurowany Afrykanin zatrzymał nas. Wolnym krokiem okrążył samochód, patrząc podejrzliwie.
– Co się dzieje? – chciałam się dowiedzieć od Fardouzy, która częściej bywała w tej okolicy.
– Waris, proszę, nic teraz nie mów! – odpowiedziała tylko i przyjaźnie się przy tym uśmiechnęła do żołnierza. – Od pewnego czasu rutynowo kontrolują wszystkie pojazdy. Po wyborach mieliśmy tu dzikie ekscesy, jak w wielu innych krajach afrykańskich. Ludzie nie zgadzali się z wynikami wyborów i wyszli na ulice. Przede wszystkim tutaj, w Balbali, dochodziło do zamieszek. Podpalano samochody, a rzucający kamieniami demonstranci blokowali drogi – szeptem wyjaśniła Fardouza.
Do samochodu podszedł drugi żołnierz i wsadził głowę przez jedno z nadal szeroko otwartych okien.
– Macie przy sobie broń? – zapytał surowo.
– Nie – spokojnie odpowiedziała Fardouza. – Odwozimy tylko tę małą dziewczynkę do jej rodziców do Balbali.
Taksujące spojrzenie żołnierza powędrowało do tyłu w kierunku Safy, która teraz prawie wcisnęła twarz w mój brzuch.
– Proszę jechać dalej – polecił w końcu i przepuścił nas.
Przejechałyśmy przez most i dotarłyśmy do osiedla biedoty.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.