Shadow Raptors. Tom 3. Gniazdo. Sławomir NieściurЧитать онлайн книгу.
bank pamięci – odparł pogodnie łazik.
– Siedzisz w systemie skafandra?!
– Tak, Stan. Konkretnie w pamięci operacyjnej systemu wizyjnego. Wcześniej rezydowałem w zasobach pamięciowych SI krążownika „Rubież”. Okropnie zasadniczy z niej algorytm, ale kiedy już udało mi się unieszkodliwić część zabezpieczeń, okazała się bardzo przyjazna i chętna do pomocy.
Pomimo że systemy kombinezonu działały bez zarzutu, Moss poczuł, że robi mu się gorąco. Już wiedział, czym w istocie były dane, o których ochronę Dressler poprosił Katię. Jakimś sposobem jaźni łazika udało się przetrwać zderzenie habitatu z Oumuamua, a następnie przenieść się fizycznie na krążownik i przedostać do jego głównego systemu. Bał się nawet pomyśleć, co mogłoby się stać, gdyby Oli postanowił pomóc swojemu nowemu przyjacielowi wyzwolić się z nałożonych mu przez programistów pęt.
– Komu mam nie ufać? – spytał, choć doskonale zdawał sobie sprawę, przed kim ostrzega Oli.
– Yasmine Sulu. Po tym, jak połączyłeś wasze moduły komunikacyjne, przeskanowałem zasoby pamięciowe jej kombinezonu oraz bazę danych okrętu, na pokładzie którego aktualnie przebywamy. Wiesz, że tutaj wykorzystywana jest…
– Chwileczkę! – przerwał gwałtownie Moss. – Chcesz mi powiedzieć, że ona ma łączność z kokpitem?!
– Tak, Stan. Właśnie o tym chciałem cię poinformować. System łączności kombinezonu posiada też moduł komunikacji krótkiego zasięgu, z odrębnym zasilaniem. Protokół sieciowy przesyłany jest za pośrednictwem przekaźników zlokalizowanych w poszczególnych sekcjach okrętu.
– Więc załoga wie, że ma pasażera na gapę?
– Na to pytanie nie jestem w stanie odpowiedzieć, Stan. Nie wiem, jakiego rodzaju informacje przekazuje moduł. Transmisja ma charakter ciągły, odbywa się w czasie rzeczywistym i nie jest archiwizowana.
Moss odetchnął z ulgą. Skoro do tej pory nikt z załogi nie raczył pofatygować się na rufę, nie uruchomił alarmów ani ukrytych gdzieś w ścianach ładowni dysz gaśniczych, moduł przesyłał najpewniej jedynie jakiś nieistotny i pozbawiony wartości informacyjnej szum.
– O czym nie powiedziała Sulu?
– Spółka ATM3 posiada jeszcze jedną bazę poza swoim macierzystym sektorem. Nie udało mi się znaleźć danych na temat jej dokładnej lokalizacji, ale z informacji, które znalazłem w rejestrach pokładowych, wynika, że znajduje się ona gdzieś poza zewnętrzną granicą układu.
– Tylko nie mów, że właśnie tam lecimy… – jęknął Moss.
– Twoja umiejętność wyciągania prawidłowych wniosków na podstawie szczątkowych danych jest zadziwiająca, Stan – stwierdził łazik, a Moss mógłby przysiąc, że w wygenerowanym elektronicznie głosie maszyny zabrzmiał respekt. – Placówka w sektorze trzecim nie jest punktem docelowym tej misji, a tylko jednym z przystanków.
– Poza układ? Na konwencjonalnym napędzie? Nie wierzę – oświadczył sceptycznie Moss. – Przecież nawet od trzeciego sektora licząc, lot będzie trwał z pół roku albo i dłużej. Ta łajba nie ma wystarczającej powierzchni ładunkowej, żeby pomieścić zapasy dla jednej osoby, a co dopiero dla pełnej obsady.
– Konstrukcja kadłuba tej jednostki umożliwia dosztukowanie kompletnego modułu napędu pulsacyjnego, Stan. Ze specyfikacji technicznej wynika, że część rufowa została wzmocniona w taki sposób, by mogła pełnić rolę deflektora – odrzekł łazik.
Moss podszedł do tylnej ściany ładowni i z zaciekawieniem przyjrzał się chropowatej, powleczonej warstwą jakiegoś szorstkiego polimeru powierzchni. Faktycznie, coś było na rzeczy. Wskakując do ładowni, niespecjalnie miał czas na analizę detali konstrukcyjnych, ale rzuciło mu się w oczy, że rampa ładowni, po której Sulu i jej dwaj goryle wtaszczyli kriokomorę z zamrożonym Dresslerem, jest dziwnie masywna i jakby wypukła.
Przesunął dłonią wzdłuż górnej krawędzi płyty. Wbudowane w rękawicę czujniki spektrometryczne natychmiast zasygnalizowały, że w metalu znajdują się całkiem pokaźne ilości węgla i krzemu oraz jakiejś substancji, którą system oznaczył długim, niewiele mówiącym Mossowi ciągiem liter i cyfr.
– Żeliwo… – mruknął.
– Tak, Stan – potwierdził Oli. – Na zewnątrz umieszczone są zaczepy i kotwy dla modułu pulsacyjnego. Według moich wyliczeń ta jednostka, przy wykorzystaniu odpowiednio mocnego napędu pulsacyjnego, jest w stanie osiągnąć prędkość rzędu ośmiu tysięcznych świetlnej.
– To nie jest przypadkiem patent Skunów? – Moss przypomniał sobie ultimy, dwuczłonowe myśliwce obcych.
– Właśnie o tym chciałem ci powiedzieć, Stan. Na statku zamontowanych jest kilkadziesiąt działających urządzeń, które skonstruował lud Skun. Nawet pokładowa SI zawiera w swoim kodzie fragmenty stworzonego przez nich oprogramowania.
– A cóż w tym dziwnego? – Moss wzruszył ramionami. – Skoro mają swoją placówkę na wraku, to zapewne eksplorują go ile wlezie. W końcu o wiele taniej jest zaadaptować obce maszyny do swoich potrzeb, niż budować własne od zera. Tego też nauczyliśmy się od Skunów.
– Stan, aparatura, którą tutaj wykryłem, nie pochodzi ani z Oumuamua, ani z żadnego pojazdu, których specyfikację udało mi się znaleźć w dostępnych bankach danych.
– Nie rozumiem?
– Te komponenty pochodzą z instalacji stacjonarnej, Stan. Według mojej wiedzy lud Skun buduje tylko jeden ich rodzaj.
– Sugerujesz, że ATM3 znalazła gdzieś skuńskie… Gniazdo?! – wykrztusił Moss.
– Wcale tego nie sugeruję, Stan – sprostował Oli. – Ja to wiem.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.