Эротические рассказы

Dzieci zapomniane przez Boga. Graham MastertonЧитать онлайн книгу.

Dzieci zapomniane przez Boga - Graham Masterton


Скачать книгу
Śledczego – krępy rudzielec w grubej kurtce i niepozorna kobieta w obszernym białym golfie, przypominająca Jerry’emu dawną wychowawczynię ze szkoły. Może to wspomnienie wywołał w nim jej kok z cienkich ciemnobrązowych włosów, a może gęste brwi i duży pieprzyk nad górną wargą.

      – Przepraszam za spóźnienie – powiedział Jerry. – Ruch na ulicach jest dzisiaj większy niż zazwyczaj.

      – Nic się nie stało – odparł inspektor Grant. – Mogliśmy sobie przynajmniej pogawędzić o Brexicie. Detektywie nadinspektorze Walters, przedstawiam panu detektywa posterunkowego Pardoe.

      Walters odwrócił się i uważnym wzrokiem zmierzył Jerry’ego od góry do dołu.

      – Muszę przyznać, że wygląda pan inaczej, niż się spodziewałem. – W jego słowach, wypowiedzianych oschłym, cichym głosem, można było uchwycić słaby szkocki akcent.

      Jerry miał ochotę go zapytać: „A kogo pan się spodziewał? Ojca Karrasa?”, postanowił jednak milczeć. Doświadczenie podpowiadało mu, że właściwie wszyscy nadinspektorzy są pozbawieni poczucia humoru, a już zwłaszcza ci, którzy pochodzą ze Szkocji.

      – Oczywiście zna pan detektyw sierżant Patel. Chcę jednak panu przedstawić detektywów posterunkowych O’Briena i Pettigrew. Oboje pracują w Pierwszym Zespole Śledczym. To oni przesłuchiwali troje pracowników Crane’s Drains, którzy znajdowali się w kanale ściekowym razem z Martinem Elliotem, kiedy ten zaginął.

      Jerry usiadł obok Dżamili. Popatrzyła na niego, po czym uśmiechnęła się i powiedziała:

      – Jak się masz, Jerry?

      – Daję sobie radę. Wciąż próbuję schudnąć. Gdybyśmy tylko nie mieli cukierni obok komisariatu…

      – A w pracy?

      – W ciągu ostatnich sześciu miesięcy mieliśmy w Tooting zatrzęsienie bijatyk z użyciem noży. Dzieciaki chyba znudziły się grą Fortnite i doszły do przekonania, że będzie zabawniej, jeżeli trochę się pomiędzy sobą ponaparzają, i to na ostro.

      – Aha. Z kolei w Redbridge plagą są ataki z użyciem kwasu. A ofiarami są przede wszystkim dziewczęta, które chcą poślubić chłopaków z niższych warstw społecznych. Albo niewierne czy też podejrzewane o niewierność kobiety. Oczywiście mężatki.

      – Rozumiem. Chluśnięcie w twarz kwasem siarkowym to wypróbowany sposób na przywołanie każdej kobiety do porządku, co?

      – Pani sierżant? – przerwał im Walters.

      – Och, przepraszam. – Pardoe popatrzyła na O’Briena i Pettigrew. – Was też przepraszam. Po prostu musiałam się przywitać z dawno niewidzianym znajomym. – Zmierzyła ich uważnym spojrzeniem i kontynuowała: – Rozumiem, że przesłuchaliście każdą z tych trzech osób osobno. I wszyscy utrzymywali, że widzieli w kanale „zjawy”.

      – Dokładnie tak – odparł detektyw O’Brien.

      Z powodu jego rudych włosów i nazwiska Jerry spodziewał się, że usłyszy w jego głosie irlandzki akcent, a tymczasem O’Brien przemówił jak typowy mieszkaniec East Endu, akcentując koncówki słów.

      – Przede wszystkim chciałbym się dowiedzieć, po co oni zeszli do tego kanału?

      – Oglądali zator, bryłę tłuszczu, która zaczęła blokować główny kanał ściekowy znajdujący się pomiędzy Peckham Road i Charles Coveney Road. Biegnie on pod ziemią na długości mniej więcej stu pięćdziesięciu metrów. To zator tego samego typu co ten, który nie tak dawno zablokował kanał pod Whitechapel. Składa się głównie ze stwardniałego tłuszczu kuchennego, nawilżanych chusteczek i tym podobnych odpadów.

      – Zaczęli kruszyć tłuszcz, aby sprawdzić, jaki jest twardy, i natrafili na odciętą rękę kobiety – wtrąciła detektyw Pettigrew. Nie tylko wyglądała jak wychowawczyni Jerry’ego, ale mówiła podobnie jak ona, jakby informowała całą klasę: „A teraz, moi drodzy, dowiemy się, jakie zboża rosną na polach uprawnych w Namibii”. – Właśnie wtedy niespodziewanie zgasły wszystkie światła, jakimi dysponowali, łącznie z czołówkami. W pierwszej chwili zapanowała absolutna ciemność, wszyscy jednak zgodnie twierdzą, że po zaledwie kilku sekundach zaczęły się do nich zbliżać jakieś oświetlone postaci. Naliczyli ich pięć lub sześć. Wszyscy opisali je bardzo podobnie. Jedyna kobieta, która była w tej grupie, Gemma Bright, wykonała nawet kilka rysunków.

      Pettigrew rozpięła zamek błyskawiczny skórzanej teczki na dokumenty i wyciągnęła z niej trzy kartki umieszczone w przejrzystej plastikowej kopercie. Podała je Dżamili.

      Gemma naszkicowała zjawę przypominającą dziecko, z rozmazanymi czarnymi oczyma i rozrzuconymi rękami, a także zgarbioną postać przywodzącą na myśl Quasimoda oraz piękną dziewczynkę, której wnętrzności wypływały z brzucha i unosiły się na powierzchni kanału ściekowego.

      Dżamila przekazała szkice Jerry’emu, który uważnie je obejrzał.

      – Cholera jasna, ta kobieta ma naprawdę dużą wyobraźnię. Powinna znaleźć pracę przy rysowaniu horrorów. Byłoby to dla niej znacznie lepsze niż bieganie po kanałach.

      – Problem w tym, kolego… – zaczął O’Brien.

      – Jerry.

      – Jasne, Jerry. Problem w tym, Jerry, że dwaj pozostali świadkowie opisali nam te postaci niemal dokładnie tak, jak wyglądają na tych rysunkach. Jak doskonale wiesz, nieczęsto naoczni świadkowie opisują te same zdarzenia w identyczny sposób, szczególnie gdy wiążą się z traumatycznymi przeżyciami, tymczasem zeznania tej trójki są zbieżne. Pięć lub sześć oświetlonych postaci – pierwsza chuda, wymachująca rękami, druga garbata i trzecia z jelitami na wierzchu. Co więcej, te postaci ich zaatakowały.

      – Zaatakowały? Niby co, napadły na nich? Chyba żartujesz.

      – Po prostu ich zaatakowały. Cała trójka twierdzi, że spadł na nich grad ciosów, a napastnicy chcieli im zerwać kaski z głów. Kiedy to się działo, wciąż był z nimi Martin Elliot. Narzekał, że stracił orientację z powodu mroku, a na koniec powiedział tylko: „Zostańcie na miejscu”. Potem znowu wszystko pogrążyło się w ciemności, a cała trójka dotarła do włazu. Byli przekonani, że Elliot podąża za nimi, że idzie z tyłu. Kiedy znaleźli się pod studzienką i zdali sobie sprawę, że Elliota z nimi nie ma, zawrócili i zaczęli go szukać, ale nie natrafili na żaden jego ślad.

      Nadinspektor Walters odwrócił się od okna. Wyglądał na człowieka, który ani razu się nie roześmiał, odkąd ukończył szkołę podstawową.

      – Ściągnęli na miejsce specjalistów z Crane’s Drains, wyposażonych w georadar. W przeszłości parę razy korzystaliśmy z ich pomocy, kiedy podejrzewaliśmy, że w ziemi zakopane są zwłoki, broń albo coś innego ważnego dla śledztwa. Zorganizowali też zespół doświadczonych kanalarzy, tak kazali siebie nazywać, czyli inżynierów, którzy dbają o drożność ścieków. Przeszukali kanał, w którym zaginął Elliot, i kilka sąsiednich, ale bez powodzenia. My z kolei powiadomiliśmy Komisariat Wodny w Wapping, że w rzece mogą się pojawić zwłoki.

      Dżamila odstawiła kubek z kawą.

      – Naprawdę przykro mi to mówić, panie nadinspektorze, ale wciąż nie wiem, z jakiego właściwie powodu detektyw Pardoe i ja możemy stanowić dodatkowe wsparcie w tej sprawie. Ja specjalizuję się w przestępczości domowej wśród mniejszości etnicznych, a detektyw Pardoe zajmuje się głównie gangami ulicznymi z przedmieść Londynu.

      – Cóż, pani sierżant, w opisie ludzi z kanałów pojawiły się zjawy, a przynajmniej postaci, które oni zgodnie opisali jako zjawy. Nikt w policji oprócz was dwojga nie ma doświadczenia w prowadzeniu śledztw związanych z… z… powiedzmy, okultyzmem.


Скачать книгу
Яндекс.Метрика