Kurs medytacji. OshoЧитать онлайн книгу.
– po prostu bądź zakochany w sobie. Ciesz się swoim własnym ja, zakosztuj siebie… Czekaj przez chwilę, szukaj przez chwilę. Poczuj własną wyjątkowość, rozkoszuj się własnym istnieniem. Ty jesteś w tym istnieniu! Nawet ten fakt, nawet tyle przytomnej świadomości, że „jestem”, może być przelotnym doznaniem błogości – oddech płynie… serce bije… po prostu ciesz się tym wszystkim przez chwilę.
Niech smak tego wsiąknie w każdy wasz por. Dajcie się porwać ekscytacji. Tańczcie, jeśli macie ochotę tańczyć, śmiejcie się, jeśli macie ochotę się śmiać, śpiewajcie piosenkę, jeśli macie ochotę śpiewać piosenkę – ale pamiętajcie, żebyście pozostali centrum tego wszystkiego…. I niech źródła szczęścia płyną z was samych, a nie z zewnątrz.
Niech to powoli wniknie głęboko w wasze doświadczenie.
Technika 2. Medytacja jedności dla partnerów
Druga medytacja przeznaczona jest dla par albo przyjaciół.
Tę trzydziestominutową medytację możecie wykonywać zawsze, kiedy czujecie, że utknęliście w waszym związku, albo gdy chcecie pogłębić więź ze swoim przyjacielem/swoją przyjaciółką albo partnerem/partnerką w przestrzeni znajdującej się poza zwykłą paplaniną i słowami. Zaleca się robić to w nocy.
PIERWSZY ETAP: Siądźcie zwróceni twarzami do siebie, trzymając się za ręce na krzyż i przez dziesięć minut po prostu patrzcie sobie w oczy. Jeśli ciało zaczyna się poruszać i kołysać, pozwólcie na to. Możecie mrugać, ale dalej patrzcie sobie w oczy. Bez względu na to, co się dzieje, nie puszczajcie swoich rąk.
DRUGI ETAP: Oboje zamykacie oczy i pozwalacie sobie kołysać się przez kolejne dziesięć minut.
TRZECI ETAP: Teraz wstańcie i kołyszcie się razem, trzymając się za ręce, przez dziesięć minut.
To głęboko połączy wasze energie.
Cytat dnia
Kochankowie czasem czują, że kiedy jest miłość, ich nie ma. Łatwo jest czuć to w miłości, bo miłość daje satysfakcję, ale trudno jest czuć to w nienawiści, ponieważ nienawiść nie daje satysfakcji. Kochankowie, którzy kochają głęboko, czują, że to nie oni „kochają” – miłość nie jest aktywnością – raczej: sami stali się miłością.
– Osho
DZIEŃ 3
Dzisiejszy program przygląda się emocjom, a szczególnie emocji, której wszyscy doświadczyliśmy – gniewowi.
Nasze uczucia odgrywają ważną rolę w tym, jak postrzegamy siebie, i mogą nawet wpłynąć na nasze zdrowie fizyczne. Często uwięzieni jesteśmy w dylemacie między „wyrazić” a „stłumić”. Chociaż wyrażenie takiej emocji jak gniew może przestraszyć albo zranić innych, tłumiąc gniew, również ryzykujemy zranienie siebie. Zwykle radząc sobie z gniewem, wpadamy w dwie skrajności: albo wyżywamy się na innych ludziach, albo dusimy go w sobie, zachowujemy dla siebie, przez co czujemy się źle.
W dzisiejszej mowie Osho przedstawia trzecią możliwość, metodę, która pozwala panować nad naszymi emocjami, zamiast być przez nie „opanowanym”. Kiedy już usłyszycie o tym sposobie radzenia sobie z tym często niepożądanym stanem emocjonalnym, zostaniecie zapoznani z prostą metodą, którą możecie zastosować, żeby rozwinąć umiejętność świadomego odpowiadania na emocje, zamiast jedynie reagować i być przez nie owładniętym. Dzisiejsze praktyczne ćwiczenie jest szczególnie dostosowane do zmieniania „automatycznych” wzorców gniewu.
WGLĄD OSHO
Jeśli próbujecie się nie złościć, będziecie tłumili gniew. Jeżeli spróbujecie przekroczyć gniew, nie będziecie go tłumić: przeciwnie, będziecie musieli go zrozumieć, będziecie musieli go obserwować. W obserwowaniu jest transcendencja.
Jeżeli tłumicie gniew, on wchodzi w waszą nieświadomość; coraz bardziej się zatruwacie. To nie jest dobre; to nie jest zdrowe; prędzej czy później doprowadzi was to do nerwicy. Któregoś dnia skumulowany gniew eksploduje, a to będzie znacznie niebezpieczniejsze, bo wtedy nie będziecie mieli nad nim żadnej kontroli.
Lepiej codziennie kończyć z nim w małych dawkach. To są dawki homeopatyczne: raz na jakiś czas czujecie się źli, więc bądźcie źli. To jest znacznie zdrowsze niż gromadzenie gniewu przez kilka lat, żeby któregoś dnia wybuchnąć. Wtedy to będzie zbyt silne; możecie nawet nie zdawać sobie sprawy z tego, co robicie. To absolutne szaleństwo. Możecie sobie albo komuś innemu wyrządzić ogromną krzywdę; możecie zamordować albo popełnić samobójstwo.
Transcendencja jest zupełnie innym procesem. W transcendencji ani nie tłumicie gniewu, ani go nie wyrażacie.
Znacie tylko dwa sposoby obchodzenia się z gniewem: wyrażanie i tłumienie. A prawdziwy sposób radzenia sobie z nim nie jest ani jednym, ani drugim. Nie jest wyrażaniem, ponieważ jeśli wyrażacie gniew, tworzycie gniew w drugim człowieku; wtedy staje się to ciągiem… wtedy wyraża go ta druga osoba, a wówczas znowu wy zostajecie sprowokowani i…Gdzie to się skończy? Im więcej wyrażacie, tym gniew staje się silniejszym, bardziej mechanicznym nawykiem. A im bardziej go wyrażacie, tym bardziej wprowadzacie go w czyn! Trudno będzie się wam od tego uwolnić.
Z tego strachu powstało tłumienie: nie wyrażaj, bo to przynosi wielkie cierpienie tobie i innym – i to na darmo. To czyni cię brzydkim, tworzy okropne sytuacje w życiu, a potem musisz za to płacić. I powoli, powoli tłumienie staje się tak silnym nawykiem, że zostaje waszą drugą naturą.
Z lęku przed wyrażaniem powstało tłumienie. Ale jeśli tłumicie, gromadzicie truciznę. To musi wybuchnąć.
Trzecie podejście, podejście wszystkich oświeconych ludzi świata, polega na tym, żeby ani nie wyrażać, ani nie tłumić, ale obserwować. Kiedy powstaje gniew, usiądźcie w milczeniu, niech gniew was otacza w waszym wewnętrznym świecie, niech chmura was otacza, bądźcie milczącym obserwatorem. Zobacz: to jest gniew.
Budda powiedział do swoich uczniów: Kiedy powstaje gniew, słuchajcie go, słuchajcie jego przesłania. I przypominajcie sobie raz za razem, ciągle mówiąc sobie: Gniew, gniew… Bądźcie czujni, nie zasypiajcie. Bądźcie świadomi, że gniew was otacza. Nie jesteście nim! Obserwujecie go. I to jest kluczowy punkt.
Powoli, powoli, obserwując, tak się od niego oddzielacie, że nie może na was wpłynąć. Stajecie się tak od niego oderwani, tak pełni rezerwy, tak spokojni, tak oddaleni, a dystans jest tak wielki, że gniew wydaje się nie mieć żadnego znaczenia. W istocie zaczynacie śmiać się ze wszystkich tych bezsensownych rzeczy, które z powodu tego gniewu robiliście w przeszłości. On nie jest wami. Jest tam, poza wami. Otacza was. Ale w chwili, w której nie będziecie się z nim utożsamiać, nie będziecie udzielać mu swojej energii.
Pamiętajcie, to my udzielamy swojej energii gniewowi; dopiero wówczas ożywa. Sam nie ma własnej energii; zależy od naszej współpracy. Obserwacja przerywa współpracę; już go nie wspieracie. Pojawi się na kilka chwil, kilka minut, a potem zniknie. Nie znajdując w was korzeni, stwierdzając, że jesteście niedostępni, widząc, że jesteście daleko, obserwatorami na wzgórzach, wyczerpie się, zniknie. To zniknięcie jest piękne. To zniknięcie jest wspaniałym doświadczeniem.
Gdy widzimy, że gniew znika, powstaje wielki spokój: cisza, która pojawia się po burzy. Będziecie zdumieni, że za każdym razem, kiedy powstanie gniew, a wy będziecie potrafili go obserwować, zatopicie się w takiej ciszy, jakiej nigdy wcześniej nie