Cokolwiek powiesz, nic nie mów. Группа авторовЧитать онлайн книгу.
się na ich widok: żołnierze budzili równie wielki entuzjazm, co alianci wyzwalający Paryż. Postępowanie Królewskiej Policji Ulsteru oraz Oddziałów Specjalnych B spotkało się z powszechnym potępieniem: katoliccy mieszkańcy Irlandii Północnej uważali obie te służby za wyjątkowo stronnicze, wręcz sprzyjające protestanckim bandytom. Armia zdawała się względnie neutralna i jej przybycie pozwalało wierzyć, że sytuacja się poprawi. W zachodnim Belfaście matki z katolickich rodzin wyprawiały się nawet do wojskowych przyczółków, ufortyfikowanych workami z piaskiem, i nosiły żołnierzom gorącą herbatę181.
Ojciec Michaela wykazywał większą powściągliwość182. Był emerytowanym wojskowym i nie podobało mu się, że żołnierze podczas patrolów zwracali się do niego jak do zwykłego obywatela, ignorując dawną rangę i stopień. Na jednym z krańców Divis Flats zbudowano dwudziestopiętrowy wieżowiec Divis Tower, najwyższy budynek w Belfaście (nie licząc kościołów). Pierwszych osiemnaście pięter przeznaczono na mieszkania, natomiast dwie najwyższe kondygnacje zajęła armia, która urządziła tam punkt obserwacyjny.
Nie minęło wiele czasu, a początkowa sympatia do wojskowych zupełnie zniknęła. Młodzi żołnierze nie orientowali się w panujących w Belfaście skomplikowanych stosunkach etnicznych183. Wkrótce przestano ich traktować jak neutralnych arbitrów: stali się kolejnymi okupantami, ciężkozbrojnymi sprzymierzeńcami Oddziałów Specjalnych B i Królewskiej Policji Ulsteru.
Pozbawieni sojuszników katolicy także sięgnęli po broń i zaczęli strzelać do lojalistów, do policjantów, do żołnierzy. Wybuchały strzelaniny i dochodziło do potyczek184. Niektórzy katoliccy bojówkarze przyczajali się nocami na dachach i urządzali gniazda snajperskie. Leżeli płasko pośród kominów i pomału wypatrywali celów. Armia i policja, rozwścieczone tymi aktami agresji, odpowiadały ciężkim ostrzałem185. W dzielnicach coraz częściej rozlegało się echo karabinków M1 albo twardy terkot pistoletów maszynowych Sterling. Członkowie Oddziałów Specjalnych B strzelali z pistoletów do latarni, by utrudnić snajperom zadanie, toteż miasto pogrążyło się w ciemnościach186. Brytyjskie oddziały patrolowały puste ulice w land roverach lightweight bez włączonych świateł187. Mimo chaosu liczba osób, które zginęły od początku tak zwanych Troubles (czyli Kłopotów), była wówczas jeszcze niezbyt duża188. W 1969 roku zanotowano zaledwie dziewiętnaście ofiar śmiertelnych, w 1970 dwadzieścia dziewięć. Jednak w roku 1971 przemoc nabrała przyspieszenia i zginęło niemal dwieście osób, zaś w roku 1972 prawie pięćset.
Divis Flats, zamieszkane prawie wyłącznie przez katolików, stało się przyczółkiem zbrojnego oporu189. Kiedy tylko McConville’owie wprowadzili się do swojego budynku, zapoznano ich z tak zwaną metodą łańcuszka190. Polegała ona na tym, że ilekroć w którymś z mieszkań zjawiali się żołnierze lub policjanci zamierzający przeprowadzić rewizję w poszukiwaniu broni, natychmiast podawało się trefny sprzęt przez okno sąsiadowi. Sąsiad przekazywał pistolet dalej i tak oto dzięki łańcuszkowi trafiał on na drugi koniec budynku.
Właśnie w Divis Flats zginęło pierwsze dziecko – ofiara Kłopotów. Zdarzyło się to, jeszcze zanim zamieszkali tam McConville’owie. Pewnego sierpniowego wieczoru w 1969 roku dwaj policjanci zostali ranieni przez snajpera nieopodal osiedla. Nie przeszkolono ich w posługiwaniu się bronią w podobnych sytuacjach. Spanikowali i zaczęli na wszystkie strony pruć ogniem z pojazdu opancerzonego. Nagle, gdy strzelanina na moment ustała, usłyszeli głos z wnętrza budynku: „Dziecko oberwało!”191.
Dziewięcioletni Patrick Rooney schronił się z rodziną w pokoju na tyłach mieszkania. Tam właśnie dosięgła go kula, która przebiła ścianę z płyty gipsowej. Ponieważ strzelanina wciąż jeszcze nie dobiegła końca, policjanci zatrzymali wezwaną do chłopca karetkę przy Falls Road i nie chcieli jej przepuścić dalej. Ostatecznie z apartamentowca wyszedł mężczyzna wymachujący białą koszulą. Zaraz pojawili się dwaj kolejni, którzy przenieśli chłopca z roztrzaskaną głową do ambulansu. Udało się, ale Patrick Rooney umarł krótko później.
Michael McConville zdawał sobie sprawę, że Divis to niebezpieczne miejsce. Był prawie w tym samym wieku co zabity chłopiec. Wieczorami, kiedy wybuchały strzelaniny, Arthur wołał: „Padnij!”192. Dzieci musiały natychmiast zaciągnąć materace na środek centralnego pokoju i tam spędzały noc. Czasami miały wrażenie, że częściej śpią na podłodze niż we własnych łóżkach. Michael leżał bezsennie, gapił się w sufit i wsłuchiwał w dźwięk kul odbijających się od betonu. Świat pogrążył się w szaleństwie. Ten stan anarchii utrzymywał się od miesięcy i w końcu chłopakowi zupełnie spowszedniał.
Pewnego lipcowego popołudnia w 1970 roku kompania brytyjskich żołnierzy wkroczyła do labiryntu uliczek i zaułków w okolicy Balkan Street niedaleko Falls Road w poszukiwaniu ukrytego arsenału broni193. W jednym z domów znaleziono piętnaście pistoletów, karabin oraz pistolet maszynowy MP 40. Kiedy jednak wojskowi wrócili do pojazdów opancerzonych i szykowali się do odjazdu, naprzeciw nich stanął tłum okolicznych mieszkańców. Poleciały kamienie. Kierowca jednej ze świń spanikował i ruszył do tyłu, prosto między ludzi. Przejechał człowieka, co dodatkowo rozwścieczyło mieszkańców. Zamieszki wkrótce przybrały na sile; przysłano drugą kompanię, a żołnierze zaczęli miotać w tłum pociski z gazem łzawiącym.
Niedługo do Lower Falls rzucono trzy tysiące żołnierzy194. Chodzili od domu do domu, rozwalali drzwi siekierami i wpadali do środka195. Oficjalnie operacja miała polegać na poszukiwaniu broni, ale zastosowano nieproporcjonalnie brutalne środki, trudno było więc nie dopatrzyć się w tym wszystkim aktu zemsty196. Rozbebeszano sofy, przewracano łóżka i materace, zrywano linoleum i boazerie, wyrywano rury. Po zmroku nad Falls Road zawisł śmigłowiec197. Przez głośniki rozległ się głos informujący z wyraźnym afektowanym akcentem z Eaton, że władze wprowadziły godzinę policyjną i każdy, kto znajdzie się poza domem, zostanie aresztowany. Używając luf karabinków, żołnierze rozwinęli długie bele drutu kolczastego i odcięli Lower Falls od reszty miasta198. Patrolowali ulice w pełnym rynsztunku (z tarczami szturmowymi włącznie), twarze poczernili sobie węglem. Mieszkańcy patrzyli na nich z okien swych małych domków, nie kryjąc obrzydzenia199.
Może to właśnie gaz łzawiący sprawił, że zachodni Belfast postanowił stawić zdecydowany opór. Wystarczyło, że na bruku rozlegał się hałas podskakującego pojemnika rozpylającego skłębioną chmurę, a gangi podrostków ciskających kamieniami natychmiast się rozpraszały200. W tamten weekend armia wystrzeliła w dzielnicy tysiąc sześćset pocisków gazowych. Gryzący dym spowił wąskie alejki, wdarł się w szpary starych domów201, dostawał się do oczu i gardeł, wzbudzał panikę202. Młodzi mężczyźni przemywali twarze szmatkami nasączonymi octem, po czym wracali na ulicę, by znowu rzucać kamieniami
181
Hastings,
182
McKay,
183
Hastings,
184
Tamże, s. 144.
185
Tamże, s. 144.
186
Tamże, s. 145.
187
188
David McKittrick i in.,
189
Roy,
190
McKendry,
191
Hastings,
192
193
Simon Winchester,
194
Tamże, s. 70.
195
Patrick Bishop, Eamonn Mallie,
196
Winchester,
197
Tamże, s. 71-72.
198
Archiwalne nagrania filmowe.
199
Winchester,
200
Archiwalne nagrania filmowe.
201
Richard O’Rawe, wywiad udzielony autorowi.
202
Winchester,