Wypalenie. Emily NagoskiЧитать онлайн книгу.
śmierci – żyjąca w dystopijnym świecie młoda bohaterka Katniss Everdeen jest zmuszona do udziału w organizowanych przez rząd „igrzyskach”, w których dzieci zabijają się nawzajem.
Mentor mówi jej: „Pamiętaj, kto jest twoim prawdziwym wrogiem”2. Nie chodzi mu o ludzi, których na życzenie rządu dziewczyna ma zabić i którzy chcą zabić ją. Prawdziwym wrogiem jest rząd, który zorganizował taki system.
Domyślacie się, kto jest wrogiem w naszej książce?
(Złowroga muzyka) Patriarchat. Fuj.
Większość poradników dla kobiet pomija ten temat i skupia się na sprawach, na które czytelniczki mają wpływ, ale to trochę tak, jakby uczyć kogoś najlepszej strategii w grze, nie wspominając przy tym, że gra jest ustawiona. Na szczęście kiedy już rozumiemy, w jaki sposób gra została ustawiona, możemy zacząć grać na własnych zasadach.
Wreszcie część III – ekscytujący finał – przedstawia uzasadnione naukowo metody na wygranie wojny przeciwko tym „prawdziwym wrogom”. Okazuje się, że istnieją konkretne rzeczy, które możemy codziennie robić, żeby rosnąć w siłę i pokonać przeciwnika.
Tę część nazwałyśmy Dobre nawyki w walce z wypaleniem.
W filmie Karate Kid z 1984 roku pan Miyagi uczy Danny’ego LaRusso karate, każąc chłopakowi woskować samochody.
„Nakładaj wosk” – mówi pan Miyagi, kręcąc dłonią zgodnie z ruchem wskazówek zegara. „I wycieraj”. – Drugą dłonią kręci w przeciwną stronę. „Pamiętaj o oddechu” – dodaje. Każe też Danny’emu polerować podłogi, malować płot i ściany domu.
Po co te przyziemne, rutynowe zadania?
Bo to właśnie w tych zwyczajnych czynnościach tkwią gesty, z których możemy czerpać siłę, żeby móc bronić siebie i swoich bliskich, a także żeby zawrzeć pokój z wrogami.
Codzienne proste praktyki – dbanie o dobre więzi z bliskimi, odpoczynek, samowspółczucie – są tym, co nas wzmacnia.
W książce poznasz historie dwóch kobiet: Julie, przemęczonej nauczycielki, której organizm się zbuntował, zmuszając ją w ten sposób do zwrócenia na niego uwagi; oraz Sophie, inżynierki, która doszła do wniosku, że ma już dość patriarchatu. Te dwie opowieści to swego rodzaju amalgamaty: tak jak film składa się z tysięcy klatek zmontowanych tak, by stworzyły fabułę, tak i one są złożone z fragmentów historii dziesiątek kobiet z krwi i kości. Wykorzystujemy tę technikę po części w celu ochrony tożsamości prawdziwych osób, ale też dlatego, że pełny łuk narracyjny pozwala sprawniej i przystępniej przekazać wiedzę naukową niż pojedyncze scenki. Badania naukowe oczywiście nie znajdą rozwiązań idealnie dopasowanych do potrzeb każdej kobiety, ale mamy nadzieję, że przedstawione tu historie uświadomią ci, że choć doświadczenie każdej z nas jest indywidualne, to jednocześnie kryje się w nim też pewien uniwersalizm.
Każdy rozdział kończy się też listą „tl;dr”. To stosowany w internecie skrót od angielskiego too long; didn’t read, czyli „za długie, nie czytam”. Niektórzy komentują tak rozbudowane posty na Facebooku czy wieloakapitowe wpisy na Instagramie. Na naszych listach „tl;dr” znajdziesz pomysły, którymi możesz podzielić się z przyjaciółką, kiedy zadzwoni zapłakana; fakty, za pomocą których będziesz mogła obalić mity przywoływane w rozmowach; oraz myśli, które chcemy ci podsunąć, kiedy pracujący na najwyższych obrotach umysł nie będzie dawał ci w nocy zasnąć.
W naszej książce wykorzystujemy naukę jako narzędzie, żeby pomóc kobietom lepiej żyć. Czerpiemy z rozmaitych dziedzin wiedzy, w tym neurobiologii afektywnej, psychofizjologii, psychologii pozytywnej, etologii, teorii gier, biologii obliczeniowej i wielu innych. Musimy więc zrobić na wstępie kilka zastrzeżeń dotyczących nauki.
Nauka jest najlepszym wynalazkiem ludzkości. To systematyczna metoda badania natury rzeczywistości, sprawdzania i udowadniania lub obalania teorii. Należy jednak pamiętać, że nauka to w gruncie rzeczy fachowa metoda mylenia się. Innymi słowy, każdy naukowiec próbuje: a) mylić się nieco mniej niż jego poprzednicy, udowadniając, że coś, co uważaliśmy za prawdę, wcale nią nie jest; b) mylić się w sposób, który da się zbadać i udowodnić, dzięki czemu kolejny naukowiec będzie mylił się nieco mniej. Badania naukowe to ciągły proces dokonywania nowych odkryć, które odsłaniają przed nami coraz większy fragment prawdy, nieuchronnie pokazujących nam, jak bardzo się dotychczas myliliśmy. Ten proces nigdy się nie kończy. Za każdym więc razem, kiedy widzisz nagłówek w rodzaju: „Według najnowszych badań…” albo „Przełomowe odkrycie naukowców…”, zachowaj sceptycyzm. Wyniki jednego badania jeszcze niczego nie dowodzą. W Wypaleniu staramy się powoływać na koncepcje obowiązujące od dekad i potwierdzone przez rozmaite podejścia. Nauka jednak nigdy nie dostarcza nam idealnej prawdy, a tylko najlepszą, jaka jest obecnie dostępna. Nawet nauki ścisłe nie są do końca ścisłe.
Drugie zastrzeżenie: w naukach społecznych bada się duże grupy ludzi i wyciąga średnią ze wszystkich wyników, ponieważ ludzie są różni. Fakt, że jakieś stwierdzenie jest prawdziwe dla grupy ludzi – na przykład że Amerykanki mają średnio sto sześćdziesiąt dwa centymetry wzrostu – nie oznacza, że jest ono prawdziwe dla konkretnej przedstawicielki tej grupy. Jeśli więc spotkasz Amerykankę, która nie mierzy metr sześćdziesiąt dwa, to nie znaczy, że coś jest z nią nie tak – po prostu odbiega od średniej. Nie znaczy to także, że badania są błędne. To prawda, że kobiety w USA mają średnio metr sześćdziesiąt dwa, ale ta informacja nie mówi nam nic o tej konkretnej kobiecie, którą możemy spotkać. Dlatego jeśli w tej książce trafisz na dane naukowe dotyczące kobiet, ale nieodnoszące się do ciebie, to nie znaczy, że naukowcy się mylą ani że z tobą jest coś nie w porządku. Ludzie są różni, a poza tym się zmieniają. Nauka jest zbyt topornym narzędziem, żeby można było zastosować jej miary do sytuacji każdej kobiety.
Trzeci grosz: nauka często wymaga sporych nakładów finansowych, a to, kto płaci, może mieć wpływ zarówno na wyniki, jak i na to, czy zostaną opublikowane. Choć entuzjastycznie podchodzimy do teorii opartych na dowodach, należy pamiętać, skąd biorą się te dowody i dlaczego możemy nie trafić na dowody potwierdzające przeciwną tezę[10].
W książce o kobietach warto też wspomnieć o jeszcze jednym specyficznym ograniczeniu nauki: kiedy w artykule naukowym pisze się o badaniu „kobiet”, niemal zawsze chodzi o osoby urodzone z ciałem, na widok którego wszyscy dorośli zgodnie oświadczyli: „dziewczynka!”, o osoby, które potem zostały wychowane jako dziewczynki i wyrosły na kobiety czujące się dobrze ze swoją tożsamością psychologiczną i rolą społeczną. Jest cała masa osób identyfikujących się jako kobiety, do których nie odnosi się przynajmniej jeden z tych warunków, i na odwrót: wiele osób nie czuje się kobietami, mimo że jedno lub więcej powyższych stwierdzeń jest w ich wypadku prawdziwych. Kiedy w tej książce używamy słowa „kobieta”, zwykle mamy na myśli „osoby, które identyfikują się jako kobiety”, ale warto pamiętać, że odwołując się do nauki, ograniczamy się do kobiet, którym przypisano płeć żeńską i tak też je wychowano, bo to ich dotyczy większość badań. (Przykro nam).
Podsumowując: staramy się w jak największym stopniu opierać na nauce, ale zdajemy sobie sprawę z jej ograniczeń.
I tutaj wchodzi sztuka.
Jak napisała autorka powieści science fiction Cassandra Clare: „Fikcja jest prawdą, nawet jeśli nie jest faktem”3. Po to właśnie jest opowiadanie historii – zresztą badania dowodzą, że lepiej rozumiemy wiedzę naukową, kiedy komunikuje się ją nam w formie opowiadania. Tak więc równolegle z neurobiologią i biologią obliczeniową będziemy odwoływać się do księżniczek Disneya, literackich dystopii, muzyki pop i tak dalej, bo gdzie nauka nie może, tam opowiadanie