Życie, piękna katastrofa. Jon Kabat-ZinnЧитать онлайн книгу.
zmiany i rozwoju. I że powinniśmy tolerować niesprawiedliwość, unikać zaangażowania w sprawy otaczającego nas świata, ponieważ świat ten tak właśnie wygląda i nie ma żadnej nadziei. Nie chodzi wcale o bierną rezygnację. Akceptacja, o której mowa, oznacza po prostu to, że prędzej czy później musimy przystać na postrzeganie rzeczy takimi, jakie są. Takie podejście przygotowuje grunt pod odpowiednie działanie niezależnie od tego, co akurat się dzieje. Jeśli będziemy jasno widzieć rozwój sytuacji, nie pozwalać, by naszą percepcję przyćmiły samolubne osądy, pragnienia, lęki i uprzedzenia, znacznie lepiej zorientujemy się, co się dzieje, a potem podejmiemy działania zgodnie z wewnętrznym przekonaniem.
W praktyce medytacji pielęgnujemy akceptację, przyjmując każdą chwilę taką, jaka się pojawia, i spoczywając w niej całym sobą. Staramy się nie narzucać swoich koncepcji na temat tego, co „powinniśmy” czuć, myśleć czy widzieć w danym doświadczeniu. Zamiast tego staramy się przywoływać chłonny umysł i otwartość wobec wszystkiego, co czujemy, myślimy i widzimy oraz akceptować to, ponieważ w danej chwili już mamy z tym bezpośredni kontakt, tu i teraz. Jeśli skupiamy uwagę na teraźniejszości, możemy być pewni jednego, mianowicie: cokolwiek jest przedmiotem naszej uwagi w tej chwili, zmieni się, dając nam okazję do praktykowania akceptacji tego, co pojawi się w chwili następnej. Jest więc zrozumiałe, że w rozwijaniu akceptacji kryje się wielka mądrość.
7. „Puszczanie”
Podobno w Indiach istnieje wyjątkowo sprytny sposób łapania małp. Myśliwi wycinają w kokosie otwór na tyle mały, żeby małpa mogła włożyć przez niego tylko łapę. Potem z drugiej strony wiercą dwa jeszcze mniejsze otwory, przewlekają przez nie drut i zostawiają kokos pod drzewem, mocując go do pnia. Następnie do kokosa wsuwają banana i chowają się. Małpy schodzą i wkładają łapę do kokosa, żeby chwycić banana. Dziura w kokosie jest wycięta tak przemyślnie, że małpa może wsunąć do środka łapę, ale nie może jej wyjąć, mając zaciśnięte palce. Aby uciec, małpa musi po prostu puścić banana. Ale nie chce.
Jesteśmy inteligentnymi istotami, a jednak nasz umysł często zastawia na nas bardzo podobną pułapkę. Dlatego rozwijanie postawy „puszczenia” czy też wolności od przywiązania ma fundamentalne znaczenie w praktyce medytacji. Gdy zaczynamy zwracać uwagę na nasze wewnętrzne doświadczenia, szybko odkrywamy, że istnieją pewne myśli, uczucia i sytuacje, do których umysł najwidoczniej chce przylgnąć. Jeśli są przyjemne, staramy się te myśli, uczucia i sytuacje przedłużyć, przeciągnąć albo wyczarować ponownie.
Podobnie istnieje też wiele myśli, uczuć i przeżyć, których próbujemy się pozbyć albo przed nimi uciec, ponieważ są nieprzyjemne, bolesne lub przerażające, więc się przed nimi bronimy.
W praktyce medytacji celowo pohamowujemy skłonność do lepszego traktowania jednych aspektów naszych doświadczeń i eliminowania innych. Zamiast takiej selekcji pozwalamy, by nasze przeżycia płynęły w takiej postaci, w jakiej się pojawiają, i obserwujemy je z chwili na chwilę. „Puszczanie” jest sposobem na to, by pozwolić rzeczom być, lub też akceptowaniem ich w naturalnej postaci. Kiedy zauważamy, że nasz umysł staje się łapczywy wobec jednych doznań, a inne odpycha, przypominamy sobie, by umyślnie pohamować te odruchy i zobaczyć, co się stanie, gdy to zrobimy. Gdy odkrywamy, że osądzamy swoje doświadczenie, „puszczamy” takie osądzające myśli. Rozpoznajemy je i już nie podążamy za nimi ani chwili dłużej. Pozwalamy im być, zaistnieć, a robiąc to, pozwalamy im odpłynąć. Gdy pojawiają się myśli dotyczące przeszłości lub przyszłości, „puszczamy” je również. Po prostu przyglądamy się im – spoczywając w czystej świadomości.
Jeśli trudno nam „puścić” coś, czego umysł uczepił się wyjątkowo mocno, możemy skierować uwagę na to, jakie doznanie wiąże się z tym „mocnym uchwytem”. Trzymanie albo lgnięcie jest przeciwieństwem „puszczenia”. Możemy stać się ekspertami w dziedzinie własnego przywiązania, czegokolwiek ono dotyczy i jakiekolwiek niesie konsekwencje w naszym życiu. Gotowość do przyjrzenia się trybowi, w jakim się przywiązujemy lub czegoś trzymamy, mówi nam wiele o przeciwieństwie takiego lgnięcia. Niezależnie więc od tego, czy odnosimy sukces w „puszczaniu”, to dzięki uważności nie przestajemy się uczyć.
„Puszczanie” nie jest wcale jakimś egzotycznym przeżyciem. Doświadczamy go codziennie, gdy idziemy spać. Kładziemy się do łóżka, gasimy światło i „puszczamy” umysł i ciało. Jeśli nie możemy ich „puścić”, nie możemy zasnąć.
Większość z nas dobrze zna sytuację, gdy kładziemy się spać, a umysł wciąż jest aktywny. To jedna z oznak zwiększonego poziomu stresu. W takich sytuacjach nie potrafimy uwolnić się od pewnych myśli, ponieważ jesteśmy w nie uwikłani zbyt głęboko. Jeśli próbujemy zmusić się do zaśnięcia, tylko pogarszamy sprawę. Jeśli więc potrafimy zasnąć, jesteśmy już ekspertami w dziedzinie „puszczania”. Teraz musimy jedynie ćwiczyć stosowanie tej umiejętności w innych sytuacjach.
* * *
Poza siedmioma fundamentalnymi zasadami dotyczącymi nastawienia do praktyki medytacji wypada wymienić kolejne właściwości umysłu i serca, które poszerzają i pogłębiają udział uważności w naszym życiu. Chodzi tu o niekrzywdzenie, szczodrość, wdzięczność, wyrozumiałość, wybaczanie, życzliwość, współczucie, empatyczną radość i opanowanie. Pod wieloma względami są to cechy związane z siedmioma, którym właśnie się przyjrzeliśmy, i w naturalny sposób wyłaniają się z fundamentalnych aspektów postawy, a także z uważnej obserwacji własnego zachowania. Ukrytą siłę tych cech bez trudu można odkryć, eksperymentując z nimi, zwłaszcza w chwilach wolnych od problemów i stresu. Możemy to robić, pamiętając o nich i zauważając, jak trudno jest pozostać w kontakcie z własną wdzięcznością, odruchami szczodrości, życzliwością, zwłaszcza wobec siebie. Innymi słowy, jak trudno w kluczowych momentach mieć świadomość, że brak nam ufności, cierpliwości, bezwysiłkowości albo szczodrości, życzliwości, empatycznej radości i opanowania. Uważność pozwalająca nam dostrzec, że jesteśmy nieufni, niecierpliwi, uwikłani w lgnięcie, niezdolni do odpuszczenia, że raczej krzywdzimy, niż się przed tym wzbraniamy, albo że jesteśmy samolubni, a nie szczodrzy, to wciąż uważność, i to właśnie z pielęgnacji nieosądzającej świadomości, którą jest owa uważność, może powoli wyłonić się zmiana prowadząca nas krok po kroku ku bardziej „pojemnym”, a nawet bardziej etycznym cechom, które są już w nas obecne, bo należą do ludzkiej natury. Wtedy mamy szansę stwierdzić, jak bardzo „wpływają na jakość dnia”, by posłużyć się słynnymi słowami Thoreau11.
ZAANGAŻOWANIE, SAMODYSCYPLINA, CELOWOŚĆ
Świadoma pielęgnacja postawy nieosądzania, cierpliwości, ufności, umysłu początkującego, bezwysiłkowości, akceptacji i puszczania będzie ogromnym wsparciem oraz pomoże pogłębić zaangażowanie w praktyki medytacyjne opisane w dalszych rozdziałach.
W ich uzupełnieniu praktyka medytacji wymaga także specyficznego rodzaju energii i motywacji. Uważność nie pojawia się sama z siebie tylko dlatego, że pogłębienie świadomości uznaliśmy za dobry pomysł. Poważne zaangażowanie w pracę nad sobą oraz dyscyplina, by w niej wytrwać, są decydujące dla rozwinięcia stabilnej praktyki medytacyjnej i wysokiego poziomu uważności.
Podstawową zasadą na zajęciach MBSR jest: praktykuje każdy. Nie ma nieobecnych duchem pasażerów na gapę. Nie wpuszczamy żadnych widzów ani członków rodzin, chyba że będą praktykować medytację tak samo jak nasi pacjenci, a to znaczy czterdzieści pięć minut dziennie sześć dni w tygodniu. Lekarze, studenci medycyny, terapeuci, pielęgniarki i inni pracownicy służby zdrowia, którzy przechodzą program w ramach stażu, muszą przystać na uczestnictwo w praktyce według tego samego harmonogramu co pacjenci. Bez takiego osobistego zaangażowania niemożliwe byłoby zrozumienie, przez co przechodzą uczestnicy treningu i jak wiele wysiłku wymaga praca z energiami własnego ciała i umysłu.
Duch silnego zaangażowania w trakcie ośmiotygodniowego