Punkt widzenia. Małgorzata RogalaЧитать онлайн книгу.
Jagoda była… jest alergiczką? – powiedziała Górska z namysłem. – To by wyjaśniało brak kurzołapów. A co do fotek, Kinga jest chlubnym wyjątkiem, bo młodzi teraz chyba wszystkie zdjęcia trzymają w smartfonach. Bierzesz książkę?
– Tak. I laptop. – Sławek opuścił pokrywę komputera. – Jest zabezpieczony hasłem.
Wyszli do przedpokoju, gdzie natychmiast pojawili się Skowrońscy.
– Dziękujemy, to na razie wszystko – powiedział Tomczyk. – Zabieramy laptopa, dostaną państwo pokwitowanie. I czy mógłbym pożyczyć tę książkę? – spytał, pokazując egzemplarz ze zbiorem reportaży.
– Tak, oczywiście – odparła Halina.
– Czytali państwo?
– Nie, ale Jagoda chce… chciała… – Kobiecie załamał się głos. – Chciała zostać dziennikarką. – Skowrońska zaniosła się płaczem. – Nie wiem, jak mam mówić o swojej córce, nie wiem, czy żyje! Jak mam o niej mówić?! W czasie teraźniejszym czy przeszłym?
– Damy państwu znać, jak tylko czegoś się dowiemy – odpowiedziała Agata, pomijając milczeniem pytanie żony sędziego.
Po wyjściu policjantów Halina poszła do łazienki umyć twarz zimną wodą. Gdy wklepywała krem w zaczerwienioną skórę, pierwszy raz w myślach obciążyła męża odpowiedzialnością za to, co spotkało ich rodzinę; pomyślała, że to jego wina. Do tej pory nie powiedziała mu, że w niedalekiej przeszłości, przez długie miesiące, gdy on siedział w swoim gabinecie, ona spędzała wieczory przed monitorem komputera i śledziła to, co się działo w sieci, gdy Włodzimierz wypuścił gwałciciela na wolność. Czytała te straszne rzeczy, które pisano o jej mężu, życzenia tortur, śmierci i utraty rodziny. Jedyne, o czym próbowała z nim rozmawiać, to o wyroku, który zasądził. Chciała zrozumieć jego decyzję jako empatyczny człowiek, chciała zrozumieć jako kobieta i wreszcie chciała zrozumieć jako matka córki. Jednak Włodzimierz nie chciał rozmawiać z żoną o sprawie Krzysztofa – tak miał na imię chłopak, który zgwałcił swoją koleżankę Idę. Imiona obojga bohaterów dramatu wryły jej się w pamięć na zawsze. Mąż zasłaniał się tajemnicą zawodową, mówił, że uzasadnienie wyroku jest w aktach i nie widzi potrzeby, by roztrząsać służbowe sprawy w domu. Halina uważała, że Włodek jest dobrym człowiekiem, nigdy nikogo nie skrzywdził, sprawdził się jako troskliwy mąż i ojciec; dlatego chciała ze wszystkich sił wierzyć, że wyrok, który zasądził, był sprawiedliwy, a komentujący ludzie byli w błędzie. Internauci opierali się na wątłej wiedzy, którą czerpali z naładowanych emocjami artykułów prasowych i od siebie nawzajem. Nakręcali spiralę nienawiści. W internecie zniszczono wielu ludzi i nikt później nie przepraszał za krzywdę, nikt nie ponosił konsekwencji. Na szczęście Włodek nigdy nie czytał wpisów w sieci. Nie miał na to czasu, poza tym gardził życiem internetowym, portalami społecznościowymi i forami dyskusyjnymi; nazywał je wirtualnym bazarem, albo maglem. Czasem Halina czuła nienawiść do wszystkich ludzi, którzy tak łatwo osądzali innych, którzy tym chętniej wypowiadali się, im mniej mieli do powiedzenia i którzy wirtualnie kopiąc innych, poprawiali swoje samopoczucie. Stopniowo wokół sędziego Skowrońskiego zrobiło się ciszej, ponieważ internauci zaczęli żyć innymi sprawami. Niestety, rok później sprawa odżyła za sprawą wścibskiej reporterki, która za punkt honoru postawiła sobie grzebanie w ich życiu. Halina pamiętała jej wizytę u nich w domu, gdy Włodzimierz wyraził zgodę na rozmowę. Skowrońska do tej pory nie rozumiała, dlaczego wpuścił dziennikarkę na ich teren prywatny, z którego zresztą prędko ją wyprosił, gdy zaczęła zadawać prowokujące pytania. Zażądał, by wyszła, zanim skończyła pić herbatę. Prawdziwą ironią losu było to, że dziennikarka stała się dla Jagody wzorem, dziewczyna podziwiała ją, czytała jej reportaże i zamierzała pójść w jej ślady.
– Ciekawe, po co tamten policjant zabrał książkę Makowskiej – powiedziała do męża po wyjściu z łazienki.
Sędzia siedział na kanapie z posępną miną.
– Nie wiem i nic mnie to nie obchodzi – odparł. – Nie wspominaj przy mnie o tamtej nieokrzesanej babie.
– Włodek, na miłość boską, czy nie widzisz, że ten filmik przypomina… – Halinie słowa z trudem przeciskały się przez gardło. – Że ten filmik… Gwałt i… powieszenie… że to chodzi o tamtą dziewczynę? O Idę Więcek? Ktoś z jej bliskich zemścił się na nas, ktoś wymierzył sprawiedliwość.
– Przestań! – Skowroński wstał i zacisnął pięści.
– Nie mów, że nie przyszło ci to do głowy.
– Przestań, powiedziałem! Nie chcę o tym słyszeć.
Halina przycisnęła dłonie do twarzy i wkrótce usłyszała trzaśnięcie drzwiami. Włodzimierz, jak to miał w zwyczaju, zamknął się w swoim gabinecie. Kobieta opuściła ręce i przez długą chwilę walczyła z chęcią wtargnięcia do pokoju męża i rzucenia w niego ciężkim przedmiotem. Odetchnęła kilkakrotnie, żeby się uspokoić, a potem usiadła z laptopem na kanapie i otworzyła stronę z artykułem, który znała na pamięć.
Osiemnastoletni Krzysztof N. został skazany na dwa lata pozbawienia wolności, z zawieszeniem na pięć, za gwałt na szesnastolatce podczas imprezy walentynkowej, która odbyła się na działce należącej do rodziców gwałciciela. Mimo dowodów w postaci śladów biologicznych oraz opinii lekarza, który badał Idę W., sąd postanowił dać szansę sprawcy i zawiesił wykonanie kary. Swoją decyzję uzasadnił dotychczasową niekaralnością oskarżonego, dobrą opinią w środowisku oraz jego młodym wiekiem. Sędzia uznał, że pobyt w więzieniu może spowodować demoralizację osiemnastolatka i złamać mu życie. Naszemu reporterowi nie udało się porozmawiać z sędzią, ale dotarł on do jednego z jego kolegów, który stwierdził, że sędzia działał zgodnie z prawem i wszelka dyskusja na ten temat jest zbędna. Jesteśmy ciekawi, czy takiego samego zdania jest ofiara gwałtu i jej bliscy?
SKOMENTUJ
A czy ktoś się zatroszczył o życie tej biednej dziewczyny? Panie Boże, patrzysz i nie grzmisz!
Czego cię uczyli na studiach, głupku w todze?
Moją koleżankę też zgwałcił typ na imprezie. Mówiła, że nie chce, ale on jej nie słuchał. Poszła na policję i do lekarza, byli świadkowie, że ją zaciągnął do pokoju i nic. Po sprawie.
Zamknąć sędziego ze zboczeńcami, niech zobaczy jak to miło.
EmEl, współczuję twojej kumpeli, mnie też to spotkało. Na imprezie w klubie. Coś mi wrzucili do szklanki, nawet nie wiem, kto i co. Błagam, powiedzcie, co mam zrobić.
Trzeba było pilnować szklanki i dupy.
Świr, licz się ze słowami, debilu. A może tak ciebie zerżnąć,