Star Force. Tom 4. Podbój. B.V. LarsonЧитать онлайн книгу.
udzielił.
Spojrzeliśmy po sobie. Znaliśmy ten głos. To Marvin.
Podczas naszego powrotu z Heliosa i Edenu zbuntowaliśmy się przeciw naszym panom, makrosom. Stworzyliśmy nieformalny sojusz z innymi istotami żywymi, które napotkaliśmy po drodze, w tym z centaurami, cywilizacją stadną o dziwnym podejściu do życia. Poprosiłem o wymianę informacji, a oni przysłali mi zawartość starego komputera. Było tego tak wiele, że ledwie udało nam się stworzyć jednostkę, która mogła załadować wszystko. Niestety, zmuszeni zostaliśmy do ucieczki z Edenu, zanim zakończyliśmy transmisję.
To, co otrzymaliśmy dzięki temu przerwanemu połączeniu, nazwane zostało Marvinem. Robot okazał się geniuszem, aczkolwiek z pewnymi dysfunkcjami. Jego wiedza i osobowość nie były kompletne, jednak okazał się bardzo pomocny jako tłumacz. Dałem mu kilka części od robotów, by mógł się samodzielnie poruszać, resztę uzupełnił sam. Po powrocie na Ziemię dotrzymałem swojej strony umowy i jako ciało otrzymał statek kosmiczny, pozbawiony funkcji bojowych.
I to najwyraźniej miało się na mnie zemścić. Złapałem słuchawki. Chciałem je połamać, ale powstrzymałem się.
– Marvin – powiedziałem tak spokojnie, jak tylko mogłem. – Tu pułkownik Riggs. Monitorujemy twoją działalność. Wyłączyłeś dużą ilość naszych min przy Wenus. Nie wolno ci tego robić. Zaprzestaniesz tej działalności natychmiast. I zaczniesz aktywować te, które nie działają.
Kiedy skończyłem wysyłanie wiadomości, Crow zaśmiał się długo i nieprzyjemnie.
– Niezły żart, ale tego już chyba za wiele, Kyle! – wykrztusił w końcu. – Trafiony przez własną petardę, co, ziom? Tak, fajna metafora, tyle że petardę zastąpił twój domowy robocik.
Z trudem go zignorowałem. Major Sarin, widząc, w jakim jestem nastroju, uniosła wolno rękę. Niecierpliwym gestem udzieliłem jej głosu.
– Chyba możemy odwołać ogólny alarm, sir – zaproponowała.
– A to czemu?
– Chyba nie ma żadnego realnego zagrożenia. To tylko Marvin oczyszczający podejście do pierścienia, prawda?
Potrząsnąłem głową.
– Marvin ma na pokładzie te same kody rozpoznawcze co my. Nie musi dezaktywować min, aby dostać się do pierścienia. Może przelecieć przez pole minowe tak samo, jak każda inna jednostka Sił Gwiezdnych.
– Co więc robi?
– Nie mam pojęcia.
– Tu masz rację! – warknął Crow. Obszedł stolik śniadaniowy i nalał sobie kawy. Mruczał coś pod nosem, pochłaniając rogaliki. – Prawie się posikałem, kiedy przyszła wiadomość od Barrery. Powinniście zweryfikować swoje nonsensy, zanim ogłosicie alarm powszechny.
Rzuciłem mu chmurne spojrzenie, a potem przeniosłem wzrok na wielki ekran.
– Czy Marvin przestał dezaktywować miny? Ile nam pozostało?
– Naszym sensorom zajmie pięć minut uaktualnienie danych o liczbie min, sir – powiedziała Sarin. – Jednak wyłączone zostało osiemdziesiąt pięć procent znajdujących się na powierzchni w okolicy pierścienia.
Zamknąłem na chwilę oczy, chłonąc grozę tego stwierdzenia. Nie po raz pierwszy zastanawiałem się, czy powinienem był zniszczyć Marvina po powrocie na Ziemię. Czułem wobec niego jakiś rodzaj lojalności i traktowałem jak osobę. Czy popełniłem błąd? W końcu był maszyną. Bez znaczenia, jak wysoce zaawansowaną, ale przecież nie żył. Może to właśnie stanowiło błąd, jaki popełniały istoty żywe, tworząc swoich zastępców? Mogłem sobie wyobrazić tworzenie przez długie lata sztucznej inteligencji, a potem stawanie w obronie popełnianych przez nią błędów, jakby była moim dzieckiem. A jeśli ta nieśmiertelna, obca inteligencja okaże się mordercą? Albo tak jak w przypadku Marvina, jest zbyt sprytna i niezależna, aby jej zaufać?
Zerknąłem na cyfrowy zegar nad drzwiami. Było kilka minut przed piątą rano. Zbyt wcześnie na logiczne myślenie.
– Wygląda na to, że popełniłem błąd – powiedziałem. – Musimy to sprawdzić, ale jeśli okaże się, że Marvin rozbraja miny bez dobrego wytłumaczenia, trzeba go zniszczyć.
Zauważyłem, że Barrera skinął głową z aprobatą. On zapewne już dawno myślał o pozbyciu się Marvina. Crow także potrząsnął głową, uśmiechając się nad kubkiem świeżej kawy. Najwyraźniej napawał się moją głupotą i rozkoszował chwilą. Tylko Sarin wyglądała na zdenerwowaną. Znała Marvina lepiej niż ktokolwiek. Wiedziała, jaki był przydatny jako tłumacz i technik. Nauczył nas posługiwania się sprzętem makrosów. Bez niego nigdy nie wrócilibyśmy na Ziemię.
Major ustawiła timer. Pozostawały dwie minuty do nadejścia odpowiedzi od Marvina. W tym czasie myślałem, co on może tam robić. Nie napawało mnie to optymizmem.
– Nie rozumiem, czemu on to robi – powiedziałem. – Normalnie działa w ściśle określonym celu.
– Może jest ciekaw min? – spytała Sarin. – Zawsze taki był, zainteresowany każdym nowym sprzętem.
Zmarszczyłem brwi.
– Uwierzyłbym, gdyby chodziło o jedną. Mógłby ją dezaktywować, rozebrać, złożyć, a nawet eksperymentalnie detonować. Ale metodyczne wyłączenie setek? Tego nie rozumiem.
– Mija czas – uprzedził Barrera.
Zegar wskazywał minus dziewięć sekund, kiedy nadeszła odpowiedź. Marvin długo się nad nią zastanawiał.
– Pułkowniku Riggs – rozległ się jego głos – przykro mi z powodu zamieszania, jakie mogłem spowodować. Prawie skończyłem swoje zadanie. Jeśli po prostu pozwoli mi pan dokończyć dezaktywację pola minowego, ruszam w drogę, a pan może je ponownie włączyć, jeśli pan chce.
Odsłoniłem zęby, drapieżnie wpatrując się w żółty owal reprezentujący Marvina. Od początku naszej rozmowy zniknęły dwie kolejne miny. Grupa ludzi wokół mnie przybliżyła się do ekranu. Nawet Crow stracił dobry humor.
– Co ten piekielny robot wyczynia? – zapytał. – Wygląda na to, że się zbuntował, Kyle. Mam zamiar rozkazać okrętom, by go strąciły.
Potwierdziłem.
– Proszę wysłać okręty, admirale. Ale niech jeszcze nie otwierają ognia. Dajcie mi jeszcze jedną rundę z Marvinem. To może być jakieś nieporozumienie. Odkąd go złożyłem, był nieco niezależny, ale zawsze potrafił wytłumaczyć swoje działania.
Crow skrzywił się niezadowolony.
– Powinniśmy zrobić to teraz, Kyle. Potem może uciec przez pierścień.
– Zawsze można wysłać te dwa okręty za nim, jeśli warto.
Crow westchnął i odszedł na bok, by przekazać rozkazy dwóm małym jednostkom. Marvin w zasadzie sam był bezzałogowym statkiem pozbawionym jakiegokolwiek uzbrojenia. Posiadał sensory, ramię manipulacyjne i jeden silnik. To wszystko. Najwyraźniej tego ramienia używał właśnie do rozbrajania naszych min.
Ponownie wziąłem mikrofon.
– Marvin, to twoja ostatnia szansa. Przestaniesz dezaktywować miny i ustawisz je ponownie. Odpowiedz mi, czemu je wyłączyłeś? Wyjaśnisz mi to w następnej transmisji. Jeśli odmówisz wyjaśnienia lub będzie ono dla mnie niezadowalające albo też nadal będziesz rozbrajał miny, nie pozostawisz mi innego wyjścia, jak cię zniszczyć. Proszę, Marvin, w imię naszej przyjaźni, odpowiedz.
Major Sarin wysłała wiadomość i wyzerowała zegar. Minęło dziesięć długich minut. W końcu nadeszła odpowiedź.
–