Эротические рассказы

Przed Świtem . Морган РайсЧитать онлайн книгу.

Przed Świtem  - Морган Райс


Скачать книгу
Nosiła włosy splecione starannie w cienkie warkoczyki zaczesane rządkami do tyłu, z wplecionymi czerwieniami i bielą. Nicole mieszkała tylko z tatą; jej mama umarła na raka, kiedy Nicole była bardzo młoda. Była Kalifornijką w każdym calu, ale próbowała to ukryć pod wieloma warstwami czarnej odzieży i butów motocyklowych. Ponieważ była naturalną blondynką, często malowała włosy w przeróżne kolory. W tej chwili ich końcówki były jaskrawo pomarańczowe. Amy była tą, z którą Kate łączyła najsilniejsza więź. Jej rodzice byli Chińczykami i sprowadzili się do Ameryki, by dać jej i jej bratu perspektywę lepszej przyszłości. W rezultacie, między Amy a jej rodzicami istniała ogromna kulturowa przepaść. Spoglądali na nią jak na pewnego rodzaju dziwaczkę, z jej uwielbieniem kultury pop, obsesją na punkcie reality TV i głupiutkim charakterem. I to z tych powodów Kate i Amy trzymały się tak blisko. Amy również czuła się wyrzutkiem w swojej rodzinie.

      Trzy dziewczęta pochwyciły Kate i ścisnęły w niedźwiedzim uścisku.

      – Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin! – krzyknęły zgodnie.

      Wiele spokojniejszych dzieciaków na parkingu obejrzało się na nie ze zniesmaczoną miną – były o wiele za sztywne, by zachowywać się w ten sposób przy wszystkich. Ale Kate nie przejmowała się tym. Uwielbiała swe przyjaciółki i to, jak wyjątkowo dzięki nim zawsze się czuła, pomimo, że była zwyczajna i nudna w porównaniu z Madison.

      – Mamy prezenty! – powiedziała rozpromieniona Dinah, wyciągając z torby byle jak zapakowany podarunek i składając go na rękach Kate.

      – Otwórz najpierw ten ode mnie – dodała Nicole, wpychając Kate niewielkie pudełko.

      – Bez zgadywania, co to – powiedziała Amy, wręczając jej paczkę w kształcie książki.

      Kate ugięła się pod ciężarem prezentów.

      – Dzięki, dziewczyny – powiedziała z uśmiechem. – Nie wiem, co powiedzieć.

      – Po prostu je rozpakuj! – wrzasnęła Nicole.

      Przeszły kawałek i usiadły na trawie przy kortach tenisowych. Kate otworzyła wszystkie prezenty – pudło czekoladek od Dinah’y, kolczyki z kościotrupami od Nicole’i oraz antykwaryczną wersję Romea i Julii. Kate uwielbiała Shakespeare’a i jego romantyczne tragedie. Spędzałaby całe wieczory na ich czytaniu, gdyby mogła.

      – Jesteście dziewczyny najlepsze – powiedziała, ściskając każdą z nich.

      Amy szturchnęła przyjaciółkę.

      – No i… co powiedziała dziś matka potwornicka? Złożyła ci jakieś życzenia?

      Kate potrząsnęła głową.

      – Nie. -Wtedy właśnie przypomniała sobie o kartce od Maxa. – Max był jedyną osobą, która złożyła mi chociaż życzenia.

      Wyciągnęła kartkę, która pogniotła się nieco w jej torbie. Otworzyła kopertę i zobaczyła błyszczącą różową kartkę z kwiatkiem na wierzchu. Była to kartka, którą kupuje się dla czterolatka, ale i tak była wdzięczna. Max musiał wydać na nią swoje kieszonkowe; nie było mowy o tym, żeby mama pożyczyła mu cokolwiek.

      W środku widniał napis: Dla mojej siostry z okazji urodzin. Nie dopisał żadnej wiadomości, tylko Kate na górze i Max pod spodem. Widok tej prostej kartki sprawił, że serce zakłuło ją ponownie, przypominając o bolesnym, rozczarowującym poranku. Zanim zdążyła się powstrzymać, dolna warga zaczęła jej drżeć.

      – Kate! – krzyknęła Dinah, zarzucając ręce wokół swej przyjaciółki. – Co się stało?

      Kate próbowała przemówić przez łzy, lecz czuła jak ją przytłaczają. Wszystkie trzy dziewczęta wiedziały, jak trudne ma życie w domu – i czuły jedynie zatroskanie.

      – Mama powiedziała – zaczęła Kate, pociągając okropnie nosem – powiedziała, że nie mogę iść na studia. Że muszę iść do pracy i pomóc opłacić korepetycje Madison.

      Amy opadła szczęka. Dinah rzuciła Kate żałosne spojrzenie. Nicole ścisnęła jej rękę.

      – Nie może tego zrobić! – wrzasnęła Amy.

      – To takie niesprawiedliwe – powiedziała Nicole, mocno marszcząc brwi. – Zawsze możesz pomieszkać u mnie, jeśli będziesz musiała uciekać spod jej dachu.

      – Lub u mnie – dodała Dinah. – Moja mama cię uwielbia. Wiesz dobrze.

      – Dzięki – zgodziła się niechętnie Kate. – Ale nie wiem, co zrobię, jeśli nie pójdę na studia. Wiecie, to taki mój plan ucieczki.

      Dziewczęta skinęły głowami. Wiele już razy omawiały pójście na studia, a nawet posunęły się dalej i dyskutowały nad pójściem do tego samego college’u, żeby nie rozstawać się ze sobą.

      – Nie wiem po prostu, co robić – dodała Kate, ponownie zalewając się łzami.

      – Przypuszczam, że Madison nie wstawiła się za tobą – powiedziała Amy. Nienawidziła Madison za to, że nie wspierała Kate i zawsze próbowała namówić Kate do tego, by przestała tak ulgowo traktować swoją starszą siostrę. Zdaniem Amy, Madison powinna zwymyślać mamę za tak złe traktowanie Kate, a nie przyklaskiwać niewinnie jej komplementom i poświęcanej uwadze.

      – Nie – odparła Kate ponuro.

      – Hej – powiedziała Nicole, obejmując ramieniem przyjaciółkę. – Będzie w porządku. Masz nas, zatroszczymy się o ciebie. Coś się wydarzy i wywróci wszystko na drugą stronę. Obiecuję.

      Kate nie wiedziała, skąd u niej ta pewność. Nicole zawsze nawijała o tym, że wszystko się zmieni i ostatecznie wyjdzie na dobre, lecz jedyny kierunek, jaki te zmiany zdawały się przybierać dla Kate, był na gorsze. Tata pił coraz więcej, mama sprawowała coraz większą kontrolę nad jej życiem, Madison oddalała się od niej coraz bardziej w miarę jak jej pozycja złotego dziecka sięgała coraz wyżej. Życie Kate zdawało się zmierzać po trajektorii spadkowej, a brak możliwości pójścia do college’u dopełniło miary.

      Nicole wciąż paplała.

      – Zbliża się bal na zakończenie roku – mówiła. – Kto wie, co może się tam wydarzyć.

      – O nie, proszę – odparła Kate. – Ani mi w głowie teraz chłopaki.

      – Naprawdę? – powiedziała Amy z uniesioną brwią. – Ponieważ wydawało mi się, że widzę niejakiego Tony’ego Martina obściskującego się na parkingu z niejaką Kate Roswell.

      Pomimo całego smutku, myśl ta podniosła ją nieco na duchu. Poczuła jak jej usta wygięły się w uśmiechu.

      – Taa. On, uhm, powiedział, że moje oczy wyglądają ładnie z tuszem.

      – Mój Boże! – krzyknęła Dinah. – Zabujał się w tobie dokumentnie!

      Kate roześmiała się i potrząsnęła głową.

      – No, nie wiem. Jest miły dla każdego.

      – Taa, miły – powiedziała Amy – ale z nikim nie flirtuje!

      Nicole spoglądała tryumfująco.

      – A nie mówiłam, że wkrótce będzie lepiej.

      Kate zamachała rękoma, próbując utrzeć podekscytowanie przyjaciółek.

      – Naprawdę myślę, że to nie tak – powiedziała.

      – Może zamierza zaprosić cię na bal – zapiszczała Dinah.

      Myśl ta sprawiła, że jej serce zadrżało. Czy istniała szansa, że ją zaprosi? W tej właśnie chwili przypomniała sobie o tuszu i o tym, że właśnie płakała.

      – Boże, rozmazałam się cała?


Скачать книгу
Яндекс.Метрика