Opcja niemiecka. Piotr ZychowiczЧитать онлайн книгу.
słabo wykształceni i wykwalifikowani, a ich przyrost naturalny zamierzano ograniczać poprzez „wspieranie aborcji i emigracji”.
Od tej pory nie było już mowy o żadnym porozumieniu. Wąska furtka do kolaboracji, która została uchylona w pierwszych tygodniach po upadku Polski, została zatrzaśnięta kopniakiem gestapowskiego buciora. Propozycje wychodzące od strony polskiej były teraz ucinane.
Tak stało się choćby z inicjatywą, o której informowano w depeszy poselstwa niemieckiego w Genewie. „W Szwajcarii istnieją polskie koła zasługujące na poważne traktowanie” – pisali dyplomaci Rzeszy – „które w przeciwieństwie do grupy Sikorskiego we Francji wypowiadają się za porozumieniem z Niemcami i zamierzają powołać do życia komitet z udziałem prymasa Hlonda w celu prowadzenia rokowań z rządem niemieckim w sprawie utworzenia nowego państwa polskiego”.
Ribbentrop odpowiedział kilka dni później, że niemieccy dyplomaci powinni natychmiast zerwać kontakty z owymi Polakami. Ton tej odpowiedzi był niezwykle oschły. Minister stwierdził, że strona niemiecka do tej szwajcarskiej grupy „nie przywiązuje żadnej wagi”.
Polacy w kraju decyzję Hitlera o zaostrzenia kursu odczuli natychmiast. W Generalnym Gubernatorstwie pojawiły się typy spod ciemnej gwiazdy w czarnych mundurach i z trupimi czaszkami na czapkach i zaprowadziły swoje porządki. 27 października do Warszawy zajechał sam Himmler i mianowany na stanowisko generalnego gubernatora Hans Frank, któremu Hitler miał powiedzieć na odchodnym: „Ty, mój drogi Franku, idź i dobrze realizuj w Polsce diabelskie dzieło”.
Frank zakasał rękawy na swoich grubych rzeźnickich łapskach i wziął się do wypełniania woli wodza. Tego samego dnia we własnym gabinecie aresztowany został prezydent Starzyński. 6 listopada w ramach Sonderaktion Krakau aresztowano i wysłano do obozu w Sachsenhausen 183 profesorów krakowskich uczelni. 11 listopada w dniu polskiego Święta Niepodległości zarówno w Krakowie, jak i w Warszawie Gestapo wzięło zaś zakładników.
Działania te wydają się czymś więcej aniżeli samym aktem czy prologiem wieloletniego terroru – pisał komunistyczny historyk Czesław Madajczyk. – Wydają się być również, a może przede wszystkim, jednym z przejawów brutalnego demonstrowania braku zainteresowania władz hitlerowskich jakąkolwiek współpracą polityczną z Polakami. W Krakowie dano do zrozumienia, że reminiscencje okresu austriackiego są utopijne.
W nocy z 26 na 27 grudnia barbarzyńskie groźby zastosowania odpowiedzialności zbiorowej zostały spełnione. Niemcy dokonali pierwszej masowej egzekucji na niewinnych, wybranych przypadkowo Polakach. 120 mieszkańców podwarszawskiego Wawra zostało rozstrzelanych w odwecie za zabójstwo dwóch Niemców przez miejscowych kryminalistów. Więzienia i katownie Gestapo, na czele ze słynnym Pawiakiem, zapełniły się po brzegi.
Ponurym symbolem tego zwrotu niech będzie to, że Niemcy zgładzili nawet część ludzi, do których wcześniej zgłaszali się z propozycją współpracy. Profesor Stanisław Estreicher zmarł z wycieńczenia w Sachsenhausen 28 grudnia 1939 roku. Maciej Rataj został zaś rozstrzelany pół roku później w Palmirach. Zamordowano także Stolarskiego.
Współpracowałem z Radą Regencyjną w 1918 roku – mówił pewien arystokrata profesorowi Andrzejowi Jaczewskiemu. – Po klęsce wrześniowej wydawało mi się, że na wzór 1918 roku dojdzie do jakiejś formy współpracy. Wydawało mi się, że dla naszego narodu w tej sytuacji jakaś współpraca jest konieczna i potrzebna. I ja zgłosiłem się do władz okupacyjnych z propozycją. Niemcy mojej oferty nie przyjęli i mnie aresztowali, i całą wojnę przeżyłem w obozach koncentracyjnych. Nie mieliśmy rządu kolaborantów, bo Niemcy nie chcieli, nie przewidywali żadnej formy istnienia nawet fikcyjnego rządu. A ja, proszę pana, zamiast zawisnąć po wojnie na szubienicy, wyszedłem jako bohater, były więzień.
Porzucając koncepcję Reststaat, Hitler znacznie „zaokrąglił” granicę między III Rzeszą a Gubernatorstwem. Choć pierwotnie deklarował, że interesuje go tylko powrót do linii sprzed 1914 roku, teraz zaanektował terytoria nigdy nie należące do Cesarstwa Niemieckiego. Choćby Łódź, przemianowaną teraz na Litzmannstadt, Suwalszczyznę, część Mazowsza oraz województw krakowskiego i kieleckiego.
Dlaczego tak się stało? Dlaczego Hitler zdecydował o wprowadzeniu ostrego kursu i zrezygnował z planów pozostawienia na mapie okrojonego państwa polskiego? Wydaje się, że złożyło się na to co najmniej kilka przyczyn:
• Weto Stalina.
• Odmowna odpowiedź rządu Wielkiej Brytanii na niemieckie propozycje pokojowe wyrażona 12 października w przemówieniu premiera Neville’a Chamberlaina. Hitler uważał, że stworzenie „nowej Polski” mogłoby się stać elementem kompromisowego układu kończącego wojnę zaledwie po kilku miesiącach.
• Fiasko poszukiwań wśród Polaków „dużego nazwiska”, które mogłoby firmować ugodę z III Rzeszą.
• Zwycięstwo Heinricha Himmlera i innych dyszących z nienawiści do Polaków radykałów w sporze toczącym się na szczytach władzy III Rzeszy.
• Wyolbrzymione przez propagandę zbrodnie dokonane na niemieckich obywatelach II Rzeczypospolitej. Resort Goebbelsa trąbił, że podczas kampanii 1939 roku Polacy w morderczym, nacjonalistycznym szale wymordowali 58 tysięcy niemieckich cywilów. W ten sposób dziesięciokrotnie zawyżył skalę tego zjawiska. Faktem jest jednak, że w pierwszych dniach wojny rzeczywiście zdarzały się zabójstwa Niemców. A zdjęcia ofiar, które pokazano Hitlerowi, były szokujące. „Naród polski utracił prawo do samookreślenia na skutek okrucieństw popełnionych we wrześniu na osobach narodowości niemieckiej i raz na zawsze znikł z mapy krajów europejskich” – referował poglądy wodza Ribbentrop.
• Wspomniany osobisty uraz Hitlera do Polaków spowodowany odrzuceniem przez Józefa Becka propozycji wspólnej krucjaty przeciwko bolszewizmowi. Uraz ten pogłębiło to, co Hitler zobaczył w Polsce podczas triumfalnego objazdu po terytorium pokonanego sąsiada. Jako fanatyczny antysemita nie mógł znieść widoku biednych żydowskich miasteczek rozsianych po całym podbitym kraju.
Opinia Hitlera o Polakach jest miażdżąca – zapisał w swoich pamiętnikach Joseph Goebbels. – Są całkowicie otępiali i amorficzni. Brud wśród Polaków jest niewyobrażalny, również ich możliwości rozumowania są równe zeru. Na Polaków działa jedynie przemoc. Są przy tym tak głupi, że nie skutkują wobec nich żadne argumenty. Właśnie w Polsce zaczyna się Azja. Kultura tego narodu jest poniżej wszelkiej krytyki. Cienki nalot kultury posiada jedynie warstwa szlachecka. Jest ona duszą oporu przeciwko nam i dlatego musi zostać usunięta.
W efekcie, gdy jesienią 1939 roku Hans von Moltke przedłożył niemieckiemu dyktatorowi memoriał, w którym poddał zdecydowanej krytyce zbrodniczą politykę wprowadzoną w Generalnym Gubernatorstwie, Führer ordynarnie zwymyślał zacnego dyplomatę. Był bowiem „rozwścieczony na Polskę i wpadał w furię na najmniejszą sugestię o oszczędzeniu Polaków”. Niestety to właśnie do niego w III Rzeszy zawsze należało ostatnie słowo.
Rozdział 5
ONR u boku Rzeszy
Jest październik 1939 roku. Niemieckie wojska zaledwie przed kilkoma tygodniami wkroczyły do Warszawy. Miasto, które przetrwało ciężkie oblężenie, wygląda fatalnie. Bomby lotnicze obróciły wiele budynków w gruzy, infrastruktura jest zrujnowana, trwają ekshumacje poległych obrońców stolicy pochowanych pospiesznie na prowizorycznych cmentarzach. Na ulicach roi się od niemieckich żołnierzy i żandarmów. Rozpoczyna się koszmar okupacji.
Tymczasem w obszernym mieszkaniu w czteropiętrowej kamienicy przy ulicy Mazowieckiej numer 7 dzieją się dziwne rzeczy. Jeszcze niedawno lokum to należało do wybitnego polskiego poety Juliana Tuwima. Właściciel uciekł jednak do Francji, a teraz na jego kanapach, fotelach i krzesłach siedzą młodzi Polacy i kilku niemieckich