Niemcy. Piotr ZychowiczЧитать онлайн книгу.
radiostację na Śląsku. Atak ten posłużył następnie Hitlerowi za pretekst do napaści na pański kraj.
Piękny bohater, nie ma co!
(śmiech) Muszę przyznać, że po zbadaniu pierwszego okresu jego życia zadałem sobie pytanie: W co ja się wpakowałem?! Ten Schindler w niczym nie przypomina postaci granej w filmie przez Liama Neesona. Pijak, babiarz, narodowy socjalista i szpieg Abwehry! Przecież Schindler po wojnie był na szczycie czeskiej listy poszukiwanych zbrodniarzy wojennych! Czesi do dziś uważają go za bandziora i denerwują się, gdy słyszą, że Schindler był wielkim bohaterem. Nie przyjmują do wiadomości, że ten człowiek się zmienił i ma wielkie zasługi.
Po co w 1939 roku Schindler pojechał do Polski?
Żeby się wzbogacić. Podobnie jak wielu niemieckich biznesmenów zorientował się, że upadek Polski dla rzutkich, przedsiębiorczych Niemców otwiera zawrotne możliwości. To był „dziki Wschód”, na którym wszystko było możliwe. Schindler wykorzystał to, że żydowskie fabryki i sklepy zostały skonfiskowane przez władze okupacyjne oraz przekazane niemieckim zarządcom. Udało mu się przejąć kilka z nich, na czele z fabryką naczyń emaliowanych, która właśnie zbankrutowała.
Miało to dość drastyczny przebieg…
Tak po wojnie twierdziło dwóch krakowskich Żydów – Natan Wurzel i Julius Wiener. Według nich Schindler posuwał się do gróźb, grabieży i przemocy. Nasłani przez niego esesmani podobno ciężko pobili pewnego starego Żyda, żeby zmusić go do podpisania zrzeczenia się własności sklepu. Sprawy te wyszły na jaw, gdy uratowani przez Schindlera Żydzi rozpoczęli starania o nadanie mu tytułu Sprawiedliwego. Ostatecznie spór z Wurzlem udało się zażegnać. Zapewne zapłacono mu za to, żeby wycofał zarzuty. Schindler w 1963 roku mógł posadzić swoje drzewko w Jerozolimie.
Czy jednak Schindler pomagał Żydom z dobrego serca, czy dla zysku?
Na początku dla zysku. Kiedy przejął fabrykę, odziedziczył po poprzednich właścicielach żydowską kadrę kierowniczą. Ludzie ci, na czele z Abrahamem Bankierem, świetnie znali ten zakład. Schindler jako praktyczny człowiek ich nie wyrzucił. Przeciwnie – całkowicie się na nich oparł. To Bankier przez całą wojnę prowadził fabrykę. Miał biuro tuż obok gabinetu Schindlera i stamtąd kierował Emalią. Schindler nie zaprzątał tym sobie głowy. Był zbyt zajęty.
Czym?
Schindler się bawił. Mieszkał w pięknym mieszkaniu z widokiem na Wawel. Stołował się w świetnych restauracjach, nosił eleganckie garnitury, przebierał w pięknych kochankach. Przeprowadzał grube operacje na czarnym rynku. Znał w Krakowie wszystkich, a wszyscy znali jego. Był królem życia. Status majątkowy, jaki osiągnął w Polsce w roku 1941, przekroczył jego najśmielsze marzenia. To był jednocześnie szczyt potęgi III Rzeszy. Wydawało się, że cały świat leży u stóp Hitlera i Niemców. Schindler zachłysnął się tymi bajecznymi sukcesami.
Jego osobisty sukces budowali jednak żydowscy niewolnicy.
To Bankier przekonał Schindlera, żeby w Emalii zatrudnić Żydów. Uciekł się do argumentów natury finansowej. O ile polskiemu robotnikowi trzeba było płacić dwadzieścia–trzydzieści złotych dniówki, o tyle dzień pracy żydowskiego robotnika kosztował pięć złotych. A żydowskiej robotnicy – trzy złote. Pieniądze te Schindler płacił SS, które dostarczało mu pracowników prosto z getta. Początkowo traktował to więc czysto pragmatycznie. Z czasem jednak zaczęło się w nim rodzić współczucie.
W filmie Spielberga momentem przełomowym miała być pacyfikacja krakowskiego getta w marcu 1943 roku, której Schindler był świadkiem.
Moim zdaniem nie było jednego konkretnego momentu, w którym w Schindlerze zaszła przemiana i zaczął pomagać Żydom z pobudek humanitarnych. To był długotrwały wewnętrzny proces. Schindler do tego dojrzewał. W głębi duszy to był przecież porządny facet. Gdy zorientował się, co jego rodacy wyprawiają w Polsce, był przerażony. Dzięki swoim znajomościom w SS był bowiem doskonale poinformowany o przebiegu i skali Holokaustu, wiedział, co się dzieje w krakowskim obozie Płaszów i pobliskim Auschwitz. To budziło jego odrazę, sprzeciw moralny.
Akurat o tym, co się dzieje w Płaszowie, wiedział od najlepszego przyjaciela, komendanta tego obozu Hauptsturmführera SS Amona Götha. Słynnego sadysty, który dla rozrywki strzelał do Żydów z balkonu swojej willi.
Relacje tych dwóch mężczyzn to jeden z najbardziej mrocznych epizodów tej historii. Symbol podwójnego, schizofrenicznego życia, które prowadził Schindler. Z jednej strony musiał grać dobrego nazistę, z drugiej – ratował Żydów. Schindler był stałym gościem w willi Götha. Przywoził tam wódkę i kobiety. Przyjęcia przeradzały się w pijackie orgie. Pewnej zimowej nocy obaj panowie wrzucili nagie kobiety do zasp śnieżnych zalegających pod oknami. Dzisiaj trudno rozstrzygnąć, ile w tej znajomości było autentycznej przyjaźni, a ile interesowności. Bez przychylności Götha Schindler nie zdołałby przecież uratować żydowskich robotników.
A czy na cudowną przemianę Schindlera przypadkiem nie miała wpływu klęska pod Stalingradem w lutym 1943 roku?
To również musiało odegrać pewną rolę. Po kapitulacji armii feldmarszałka Paulusa dla wszystkich inteligentnych ludzi stało się jasne, że Niemcy przegrają wojnę. Schindler, traktując dobrze swoich Żydów, starał się więc zabezpieczyć na przyszłość. Nie można jednak sprowadzić jego postępowania do tego jednego motywu.
Dlaczego?
Ponieważ to byłoby nie fair. Schindler zrobił dla Żydów znacznie więcej, niż wynikałoby to z potrzeby zapewnienia sobie alibi na po wojnie. Po likwidacji getta zapłacił SS olbrzymie łapówki za zgodę na stworzenie w Emalii podobozu dla swoich żydowskich robotników. W ośrodku tym w porównaniu z obozem w Płaszowie panowały znakomite warunki. Schindler jesienią 1943 roku pojechał do Budapesztu, gdzie przekazał tamtejszym przywódcom żydowskim informacje o Holokauście. Przewoził też pieniądze Agencji Żydowskiej przeznaczone dla Żydów w okupowanej Polsce. To już wiązało się z ryzykiem osobistym.
Dlaczego Schindler zdecydował się ewakuować z Polski swoich żydowskich pracowników?
To jest najistotniejsze pytanie. I nie można na nie odpowiedzieć w prosty sposób – że zrobił to dla zysku. W Krakowie działało bowiem jeszcze kilku niemieckich fabrykantów, którzy rozumieli, że człowiek przyzwoicie traktowany i karmiony pracuje lepiej niż człowiek sterroryzowany i zagłodzony. Gdy do Krakowa zaczęli się zbliżać bolszewicy, fabrykanci ci spakowali jednak manatki, zabrali zarobione pieniądze i wrócili do Rzeszy. A żydowskich robotników porzucili na pastwę SS. Schindler zachował się inaczej. Podjął niezwykle skomplikowane, żmudne i kosztowne zabiegi, aby wywieźć swoich żydowskich robotników wraz z całą fabryką do Brünnlitz w Kraju Sudeckim. Gdyby w 1944 roku zrobił to, co inni fabrykanci, czyli zabrał pieniądze i uciekł, byłby w znacznie korzystniejszej sytuacji finansowej. Po wojnie byłby bardzo zamożnym człowiekiem.
Ewakuacja Żydów do Brünnlitz to najbardziej dramatyczny moment filmu Spielberga. Film powinien się chyba jednak nazywać Lista Goldberga.
Rzeczywiście scena, w której Schindler dyktuje z głowy listę tysiąca Żydów przeznaczonych do ewakuacji, jest nieprawdziwa. Schindler kontaktował się tylko z przedstawicielami kadry kierowniczej Emalii, nazwisk szeregowych pracowników oczywiście nie znał. Listy więc nie sporządzał sam. Zadanie zlecił prominentnemu więźniowi funkcyjnemu z obozu w Płaszowie – Marcelowi Goldbergowi.
W pańskiej książce najbardziej zaszokowała mnie informacja, że wielu ludzi, którzy trafili na listę, nigdy nie pracowało w fabryce Schindlera!
Niestety, to prawda. Na „listę życia” Goldberg wpisał również