Krwawa Róża. Nicholas EamesЧитать онлайн книгу.
O tym właśnie mówię. Te winogrona są zielone i dlatego…
Kamiennym Ogrodem wstrząsnął przeraźliwy ryk. Był tak głośny, że zachwiały się wszystkie lampy zwisające na srebrnych łańcuchach. Służąca wykorzystała moment nieuwagi rozmówcy i ulotniła się niezauważenie. Moment później do sali wkroczyła Cora.
– Szczurołaki zwyciężyły – obwieściła.
– Kogo? – zainteresował się Bezchmurny.
– Szczurołaków – odparła, pochylając się nad stołem z jadłem, z którego podniosła po chwili brzoskwinię, by wgryźć się w nią łapczywie. – Dziwne, nie?
Ze schodów zbiegł za nią Roderyk, klaszcząc jak szalony.
– Jesteśmy następni! – poinformował.
– Z czym walczymy? – zapytała Róża, wcześniej przełknąwszy zwyczajową dawkę lwich liści, przez co głos miała posępniejszy i straciła błysk w oku.
Promotor Baśni zatarł ręce.
– Z orkami!
– Z iloma?
– Mają tu w celach pod areną cały klan wojowników, powiedziałem więc, że bierzemy tuzin największych, najgroźniejszych i najszpetniej wyglądających zielonoskórych drani, jakich zdołają znaleźć. Będziecie mieć po trzech na każdego, o ile Pam nie wyjdzie pierwsza i nie wystrzela ich z łuku. – Puścił oko do dziewczyny. – Ładna fryzurka, tak przy okazji.
– Dzięki – rozpromieniła się.
– Wiedziałem! – warknął Brune, skubiąc brodę i równocześnie podziwiając jej nowy wygląd.
Róża tymczasem gapiła się prosto w zwierciadło, mierząc się z własnym odbiciem ponurym spojrzeniem.
– Będziemy walczyli ze wszystkimi – zdecydowała.
Mało brakowało, by unoszące się brwi satyra strąciły mu kapelusz z głowy.
– Że jak?
– Ze wszystkimi. Z całym klanem.
W zbrojowni zaległa grobowa cisza.
Odbicie Róży wodziło wzrokiem po pogrążonej w półmroku sali, próbując przechwycić spojrzenia towarzyszy. Brune zaczerpnął mocno tchu, zanim skinął głową. Cora uśmiechnęła się tylko, po czym odgryzła kolejny kęs brzoskwini.
– Pasuje mi taki układ.
– A mnie nie – mruknął Bezchmurny. – Ale stawka jest odpowiednia. Zwycięstwo albo śmierć.
Odbicie Róży wyszczerzyło zęby w drapieżnym uśmiechu.
– Zwycięstwo albo śmierć.
Jak się okazało, cały klan liczył siedemdziesięciu siedmiu wojowników. Pam nie widziała potrzeby wyolbrzymiania tej liczby, mogła być jednak pewna, że większość widzów to zrobi, a w pieśniach zarówno trzeźwych, jak i pijanych bardów opiewających wyczyny Baśni, ogrzych przeciwników będzie stu, stu pięćdziesięciu albo nawet dwustu.
Zdaniem Pam rzeczywistość była wystarczająco niesamowita. W jednej chwili przyglądała się falującej, najeżonej żelazem masie zieleni, która z przeraźliwym wrzaskiem ruszyła w stronę Róży i jej towarzyszy, a w drugiej…
…rozległ się ryk brunatnego niedźwiedzia. Jego zakrzywione pazury zmieniały żelazo w pogięty złom, rozcinając ukryte pod nim ciała, jakby to były bukłaki pełne krwistego wina…
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.