Wyzwanie dla milionera. Линн ГрэхемЧитать онлайн книгу.
Lynne Graham
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Zac da Rocha, brazylijski miliarder, zmierzał zamaszystym krokiem w stronę gabinetu swego ojca. Wyraz zaskoczenia malujący się na jego twarzy był dla niego rzadkością. Jednak tym razem nie umiał go ukryć, gdyż okazało się właśnie, że jego starszy brat przyrodni, Vitale, następca tronu Lerovii, zazwyczaj niebywale wyniosły formalista, odpłacił mu za pewien zakład „pięknym za nadobne”. Zac uwielbiał irytować Vitalego, lecz nie spodziewał się dotychczas odwetu. Przeczesał teraz niecierpliwie swe bujne, ciemne, opadające na ramiona włosy i uśmiechnął się szeroko, tak jakby chciał nagle wyrazić uznanie dla brata. Może jednak Vitale nie był wyłącznie nudziarzem o wąskich horyzontach? Może mieli ze sobą więcej wspólnego, niż zakładał?
Zac po chwili stłumił w sobie tę myśl, bo nie szukał pogłębienia więzi rodzinnych. Tak naprawdę nigdy nie miał rodziny. Owszem, z czystej ciekawości istotnie zainteresował się swym późno poznanym ojcem, Charlesem Russellem, ale, dobrze się przy tym bawiąc, trzymał się z dala od reszty familii. Wystarczyło mu to, że jego nagłe pojawienie się na horyzoncie zaszokowało i wzburzyło dwóch starszych braci. Nie zamierzał jednak pielęgnować nowych relacji. Bo cóż właściwie mógł wiedzieć o rodzinnych relacjach? Nigdy nie wychowywał się z żadnym rodzeństwem, matkę najczęściej widywał raz do roku, a ojczym zawsze go nienawidził. Biologicznego ojca „odkrył” dopiero przed rokiem, bo umierająca matka wyznała mu ostatecznie długo skrywaną prawdę.
Musiał jednakże niechętnie przyznać, że „odkrycie” to było pierwszym pozytywnym doświadczeniem w jego życiu rodzinnym. Zac i Charles rzeczywiście się polubili! Zac przywykł do ludzi, którzy planowali go do czegoś wykorzystać, i dlatego prawie nikomu nie ufał. Wychowany jak mały książę, bo od urodzenia opływał w bogactwo, otoczony płaszczącą się służbą, zrobił się bardzo cyniczny, jeśli chodziło o ludzką naturę. Lecz ojciec, Charles, od ich pierwszego spotkania naprawdę szczerze i ciepło zainteresował się swym trzecim, najmłodszym synem, pomimo że stanął przed nim dwudziestoośmiolatek o wzroście około metr dziewięćdziesiąt pięć centymetrów!
Już po paru godzinach tego spotkania Zac zrozumiał, o ile lepiej wyglądałaby ich sytuacja, gdyby matka, Antonella, wybrała Charlesa, zamiast wychodzić za playboya Afonsa Oliveirę, który jednak był miłością jej życia. Kiedy byli już zaręczeni, Afonsa obleciał strach i porzucił narzeczoną na kilka tygodni. Wtedy zrozpaczona dziewczyna powróciła na chwilę do wcześniejszego romansu z Charlesem, który był w trakcie rozwodu z żoną zdradzającą go przez cały okres ich małżeństwa z… kobietą. Niedługo potem Afonso powrócił, by błagać o przebaczenie, i oczywiście Antonella podążyła za głosem swojego serca. Gdy wkrótce po ślubie zorientowała się, że jest w ciąży, gorąco wierzyła, że nosi pod sercem dziecko męża, Afonsa. Niestety wyjątkowo rzadka grupa krwi nowo narodzonego Zaca stała się tykającą bombą dla ich związku.
Gdy Zac wkroczył do biura ojca, jak zwykle spotkała go nagroda w postaci serdecznego powitania i uśmiechu pełnego ciepłej akceptacji. Nieważne, że był wytatuowanym facetem o stalowoszarych, lodowatych oczach, w glanach, w skórze z ćwiekami i przekłutym uchem, w którym nosił diamentowe kolczyki. Starszy, siwowłosy mężczyzna w nienagannym biznesowym garniturze z niekłamaną radością wyściskał go, traktując zawsze, odkąd się poznali, dokładnie tak samo jak starszych synów.
– Naprawdę rozważałem założenie garnituru, by zaskoczyć braci – wymamrotał Zac ze śmiertelną powagą i jednocześnie dostrzegalną dozą autoironii – ale ostatecznie uznałem, że nie chcę, by myśleli, że się dostosowuję, pragnę spełnić czyjeś oczekiwania lub konkurować.
– O, nie ma obawy – zaśmiał się Charles, przypatrując się z wielką sympatią swemu całkowicie nieprzystającemu do otoczenia synowi. – Czy są już jakieś wieści od twoich prawników?
Powszechnie znane kopalnie diamentów Quintal da Rocha, od pokoleń majątek rodziny Zaca, zostały jeszcze przez jego prapradziadka objęte instytucją powiernictwa rodowego w celu zabezpieczenia rodzinnego dziedzictwa. I tak, od śmierci matki, Zac znalazł się w posiadaniu dochodu z kopalń, jednak prawo do zarządzania rozległym imperium da Rocha miał zyskać dopiero w chwili, gdy spłodzi potomka.
Ten rażąco niesprawiedliwy układ skazał parę wcześniejszych pokoleń na głęboko dysfunkcyjne życie rodzinne i dlatego Zac od dawien dawna zamierzał przerwać absurdalny krąg. Niestety prawnicy byli odmiennego zdania: jeśli nie nagnie się w jakikolwiek sposób do wymogów powierniczych, nigdy nie zostanie niezależnym przedsiębiorcą. Gnębiony wszelkimi możliwymi ograniczeniami przez całe dzieciństwo i wiek dojrzewania, zbuntował się, gdy w końcu zrozumiał, jak wielkim ograniczeniem są warunki powiernictwa rodowego. Czuł się bezsilny i zepchnięty na boczny tor.
– Moi prawnicy twierdzą, że jeśli się ożenię i przez dłuższy czas nie doczekam się potomka, może jakimś cudem da się obejść warunki dziedziczenia firmy. Jednak takie rozwiązanie zajmie mnóstwo czasu, a ja nie zamierzam czekać tak długo na to, co mi się należy zgodnie z prawem krwi.
– A więc bierzesz pod uwagę małżeństwo… – wtrącił Charles.
– Wcale nie muszę. Dziecko może być nieślubne.
– Lepiej już ślubne…
– Ale wtedy koszty rozwodu pochłoną fortunę. Poza tym, po co ślub, jeśli nie muszę?
– Dla dobra dziecka. Żeby uchronić dziecko przed patologią i izolacją od normalnego życia, jakich zaznałeś zarówno ty, jak i twoja matka.
Zac powstrzymał się od komentarza.
Gdy żona jego dziadka okazała się bezpłodna, zapłodnił on pokojówkę. W ten sposób przyszła na świat matka Zaca, o mieszanym pochodzeniu. Maleńką Antonellę zabrano na odległe ranczo, gdzie wychowano ją bez kontaktu z matką i bez wizyt ojca arystokraty, którego pochłonęło bogate życie, napędzone przypływem środków po urodzeniu się córki. Była jego jedyną spadkobierczynią, ale ze względu na prosty rodowód swojej biologicznej matki, żyła w izolacji przed pogardą ze strony „prawdziwych” arystokratów.
Początkowo Afonso, w istocie ojczym Zaca, uważał, że wychowuje swoje własne dziecko i z chęcią przymykał oko na kłopotliwe pochodzenie jego matki, mając dostęp do jej bogactwa. Gdy chłopczyk miał trzy latka, uległ wypadkowi i zaistniała potrzeba transfuzji krwi. Afonso nabrał podejrzeń, zobaczywszy przedziwną grupę krwi synka. Gdy zaczął drążyć, prawda wyszła na jaw. Zac nawet po tylu latach pamiętał wrzaski ojczyma, że jest tylko „plugawym mieszańcem”. Po tej wpadce Zaca wywieziono na odległe ranczo, by tam, z dala od ludzi, zatrzymać go na wychowanie przez obcych służących. Antonella tymczasem pracowała nad naprawą swego małżeństwa, które „tyle dla niej znaczyło”.
– On jest moim mężem i musi być na pierwszym miejscu – tłumaczyła Zacowi podczas jednej ze swym błyskawicznych wizyt, gdy domagał się powrotu do domu. – Kocham go i nie mogę cię zabrać do Rio, bo pogorszyłoby to nastrój Afonsa.
Afonso jednak i tak przez cały czas zajmował się swoimi romansami, pomimo że żona za wszelką cenę usiłowała dać mu ich własne dziecko, co przypłaciła wieloma poronieniami, a w końcu śmiercią spowodowaną przedwczesnym porodem, gdy była w wieku, kiedy przestało to być bezpieczne.
Afonso nie zjawił się nawet na pogrzebie, a piękną, lecz słabą pod względem charakteru Antonellę pochował w końcu jedyny, odrzucony syn. Pogrzeb ten utwierdził go tylko w przekonaniu, że miłość i małżeństwo mogą doprowadzić do odrzucenia swoich dzieci.
– Byłem dwukrotnie żonaty – głos Charlesa przywołał Zaca do teraźniejszości. – Obie żony były przepięknymi kobietami, pozbawionymi instynktu macierzyńskiego. Zapłacili za to Angel i Vitale. Swoją historię znasz. I jesteś w takim punkcie życia, że masz wybór. Daj sobie szansę. Daj szansę małżeństwu. Znajdź kobietę, która przynajmniej będzie chciała mieć dziecko, a potem, przy twoim wsparciu, wychować je. Wychowanie dziecka wymaga obojga rodziców, bo to ciężka sprawa. Po obu rozwodach starałem się, jak mogłem, lecz nie udało mi się samemu zbyt wiele uratować.
Wypowiedź Charlesa robiła wrażenie i z pewnością płynęła z głębi