Wieczny odpoczynek. Aleksandra MarininaЧитать онлайн книгу.
i naturalnie przejść do tematu dziadka. Pierwszy krok w tym kierunku został uczyniony, Nastia zainscenizowała sytuację, w której mogła niefrasobliwie zauważyć, że dziewczyna nie wie, co znaczą problemy z pieniędzmi. Zobaczymy, jaki będzie dalszy rozwój wydarzeń.
W odpowiedzi na atak gniewu Lera spiorunowała Nastię wzrokiem.
– Nie ma pani prawa rozmawiać ze mną w ten sposób. Owszem, nie narzekam na brak pieniędzy i mogę żyć, niczego sobie nie odmawiając, ale drogo za to zapłaciłam. Wolałabym żyć znacznie skromniej, byleby nie być sierotą.
Teraz patrzyła na gościa wyzywająco i z niecierpliwym wyczekiwaniem. No oczywiście, pomyślała Nastia, dziewczyna spodziewa się pytań, na które chętnie odpowie, pokazując starej i wstrętnej babie jej miejsce. Opowie mi o swojej tragedii i będzie z satysfakcją obserwować zażenowanie i wstyd, które mnie ogarną z powodu własnej niedelikatności. Ona jest przecież nieszczęśliwa, znękana i nierozumiana, a ja ośmieliłam się robić jej wyrzuty. Ojej, wyszło bardzo nieładnie…
– Daj spokój, Lero – powiedziała Nastia nad wyraz ugodowo. – Czemu bez przerwy się złościsz? Wierz mi, że wcale nie chciałam cię urazić. Niepokoją mnie studenci, stąd może nazbyt emocjonalny ton wypowiedzi. Przepraszam, jeśli moje słowa cię dotknęły. Nawiasem mówiąc, czy to będzie duży nietakt, jeśli zapytam, skąd bierzesz pieniądze na życie?
Widząc lekki uśmiech na twarzy Lery, Nastia domyśliła się, że słusznie oceniła sytuację. Dziewczyna czekała na to pytanie i pałała chęcią, by na nie odpowiedzieć. Na dobrą sprawę Nastia doskonale znała odpowiedź, ale był to niezbędny krok na drodze do upragnionego tematu – dziadka Lery. Musi więc cierpliwie wysłuchać tego, co dziewczyna ma do powiedzenia.
– Pewnie pani nie wie – zaczęła Lera z nieskrywaną dumą – że jestem córką znanego kompozytora, Giennadija Niemczinowa…
Nastia słuchała jednym uchem, żeby nie stracić wątku rozmowy. Lera nie mówiła niczego nowego, wszystko to było znane już od paru dni. Sędziwa krewna Niemczinowów wystarała się o przyznanie formalnej opieki nad nieletnią córką nieżyjącego małżeństwa i przez wszystkie spędzone razem lata umiejętnie zarządzała pieniędzmi leżącymi na kontach w banku oszczędnościowym, na które stale wpływały tantiemy za piosenki ojca Lery. Dochody były znaczne, bo Giennadij Niemczinow zdążył napisać sporo utworów, w dodatku większość z nich stała się hitami. Potem nastąpił okres zastoju, moda na estradzie szybko się zmienia, więc Niemczinow poszedł w zapomnienie. Stare zasoby finansowe na razie jednak wystarczały, bo krewna opiekująca się Lerą gospodarowała nimi oszczędnie i rozważnie. A potem pieniądze znowu zaczęły się pojawiać, moda powróciła i nowe pokolenie wykonawców włączyło do swojego repertuaru melodyjne i smutne pieśni. Ściślej mówiąc, wykonawca był tylko jeden – Igor Wildanow, ale obecnie cieszył się tak niesłychaną popularnością, że wszystkie stacje radiowe i telewizyjne nadawały pieśni Giennadija Niemczinowa w jego wykonaniu, nie mówiąc już o koncertach.
Nastia udawała, że uważnie słucha, a tak naprawdę dyskretnie rozglądała się po pokoju i obserwowała młodą panią domu. Coś tu się nie zgadza… Dziewczyna jest ładna i bez wątpienia niegłupia. Nie żyje w biedzie, ubrana jest modnie i bynajmniej nie tanio, w uszach ma złote kolczyki z perłami, nieduże, ale eleganckie, świadczące o doskonałym guście, na palcu oryginalny pierścionek z białym oczkiem. Pewnie z cyrkonią, bo gdyby to był brylant, kosztowałby krocie. Taka dziewczyna powinna cieszyć się nieustającym powodzeniem młodych mężczyzn i przebierać w nich jak w ulęgałkach. Uważa się za dorosłą, więc na pewno pragnie spędzać czas ze starszym chłopakiem, zresztą ma ku temu możliwości. Ale z jakiegoś powodu wybiera Saszę Barsukowa. To jego obdarza względami, a teraz usiłuje udowodnić, że był to właściwie mezalians i Sasza w ogóle jej się nie podobał. Nie umiał się zalecać, myślałby kto. No i co? Mogła go przepędzić na cztery wiatry. Ale tego nie zrobiła. A na pogrzeb nie poszła, Korotkow tam był, usiłował wyśledzić możliwe kontakty, Lery jednak nie zauważył. Nie przyszła się pożegnać ze swoim chłopakiem. Przypominało to sytuację, w której człowiek oddycha z ulgą, gdy nieproszony i siedzący do późnej nocy gość wreszcie postanowił się pożegnać. Dobre wychowanie nakazuje, żeby go odprowadzić do windy, ale gospodarze pośpiesznie podają mu płaszcz i szybko zatrzaskują za nim drzwi, żeby nie daj Boże nie zaczął nowego tematu. Nieproszony i natrętny gość. Nieproszony i natrętny Sasza Barsukow. A może jednak mile widziany? Przez dziadka Lery… Jura Korotkow wspominał przecież, że Wasilij Pietrowicz okazywał życzliwość Saszy i wciąż podkreślał, że chłopak jest dobrym towarzyszem dla jego wnuczki.
Czemu nie? Warto sprawdzić tę hipotezę. Wasilij Pietrowicz Niemczinow kontaktuje się z szeregowym milicjantem Aleksandrem Barsukowem, ale żeby ich spotkania nie rzucały się w oczy, organizuje je pod płaszczykiem odwiedzin Saszy u swojej wnuczki. Owszem, chłopak przychodzi do tego domu, ale przecież nie składa wizyty kryminaliście Niemczinowowi, tylko zaleca się do jego wnuczki i nie ma zielonego pojęcia, że jej dziadek to zabójca, który odsiedział dziewięć lat w kolonii karnej o zaostrzonym rygorze. Lera mu o tym nie powiedziała, wstydziła się, co można łatwo zrozumieć, a z dziadkiem Sasza w ogóle nie rozmawiał. Co go obchodził Niemczinow? Przecież nie do niego się zalecał. Do dziadka nie sposób się przyczepić, Sasza też jest czysty jak łza.
Albo inna hipoteza. Niemczinow robił dopiero podejście do Barsukowa. Poznał chłopaka z Lerą i cierpliwie czekał na jego wizytę. Czekał, aż Sasza dojrzeje i zaufa dziadkowi swojej ukochanej, po czym zacząłby go powoli urabiać. Ta hipoteza też pasuje, ale odzwierciedla tylko skutki, tymczasem Nastię interesuje przyczyna pierwotna: dlaczego Wasilij Pietrowicz to robił? Sam, z własnej inicjatywy, mając na względzie jakieś swoje ciemne sprawki, czy na czyjeś polecenie? Niestety Lera nie może tego wiedzieć, trzeba to wydobyć od dziadka. Ale jak? Można by wprawdzie zadać szereg pytań Lerze, tyle że nie wolno tego zrobić. No bo kim jest Nastia? Aleksandrą Wasiljewną, zastępczynią kierownika wydziału, na którym studiował nieżyjący chłopak, przyszła w sprawie zaginionych pieniędzy. Czy może więc zapytać z głupia frant, gdzie i w jakich okolicznościach Lera poznała Saszę Barsukowa? Czy chłopak zaglądał do mieszkania pod jej nieobecność? Nastia mogła zapytać o wiele rzeczy, gdyby przedstawiła się jako funkcjonariuszka wydziału kryminalnego. Ona jednak już nią nie jest, ani na podstawie fikcyjnej historyki, ani na podstawie oficjalnych dokumentów. Z tych ostatnich wynika, że pracuje na stanowisku eksperta-konsultanta. A według zmyślonej historyjki jest pracownikiem uczelni. Jak więc miałaby wytłumaczyć swoje zainteresowanie szczegółami życia osobistego Lery Niemczinowej, żeby to brzmiało prawdopodobnie i żeby nie wystraszyć dziadka, gdyby poznał treść ich rozmowy?
– Masz piękny pierścionek – powiedziała nagle. – Mogę obejrzeć?
Zachowała się jak typowa kobieta: przerwała smutną opowieść rozmówczyni, żeby zainteresować się ładnym cackiem. Zdziwiona Lera umilkła i wyciągnęła rękę nad stołem. Nastia jak urzeczona przywarła wzrokiem do kamienia mieniącego się kolorami tęczy w jaskrawym świetle żyrandola. Coś takiego… Dziwne rzeczy zdarzają się na tym świecie!
Rozdział 4
Zotow z irytacją odepchnął nogą ciemnoniebieską koszulkę z toporną aplikacją, która poniewierała się na podłodze w korytarzu. Z pokoju dobiegały dźwięki podkładu muzycznego do nowej piosenki. Igor robił próbę „obrazu”.
– Znowu masz chlew w całym mieszkaniu! – zawołał Zotow z gniewem, uchylając drzwi do pokoju. – Wszędzie porozrzucałeś ubrania.
Igor Wildanow stał przed lustrem, uważnie wpatrując się w swoje odbicie i szukając pozy, która najbardziej by pasowała do ostatnich akordów pieśni. Na dźwięk głosu Zotowa odwrócił się, uśmiechnął wesoło i machnął