Эротические рассказы

Odwet. Vincent V. SeverskiЧитать онлайн книгу.

Odwet - Vincent V. Severski


Скачать книгу
Jeśli dobrze wykonamy swoją pracę, tylko zrobimy mu przysługę. Może Olgierd Rubecki jest jakąś nadzieją dla tego kraju. A może pod maską patrioty kryje się zwykły fake, taki sam cwaniak jak inni, krętacz i manipulant. – Wszyscy zamilkli, jakby dotarła do nich prosta prawda. – Musimy to sprawdzić. Więc jaki masz plan, Roman?

      – „Plan” to za duże słowo. Założymy mu obserwację na kilka dni. Pewnie się zorientuje, ale nie będziemy nad tym płakać… – Roman zdjął okulary i zaczął je przecierać chusteczką. – Zrozumie, że jest obrabiany przez Agencję…

      – A może po prostu porozmawiać z nim i powiedzieć mu prawdę – wtrąciła Monika. – Po co takie dziecinne podchody? To naiwne.

      – Nie możemy tego zrobić – odparł Roman, zakładając okulary na czoło. – Tak, Dima ma rację, Olgierd Rubecki to teraz polityk, więc musimy mieć do niego ograniczone zaufanie. Polityka zmienia ludzi, nawet takich jak on… i my. Niestety… mamy wiedzę i doświadczenie w tej kwestii. Ale możemy mu coś podpowiedzieć. – Opuścił okulary na nos i rozejrzał się po pokoju. – Robimy standardowo. Monika i Dima zajmą się obserwacją Olgierda: obejrzą sobie jego dzień powszedni w realu oraz poznają jego znajomych i przyjaciół… Wiecie, co macie robić. Ela i Witek będą was zmieniać i też zajmą się jego dniem powszednim, znajomymi i przyjaciółmi, tyle że w świecie wirtualnym.

      – Dobrze, a co z materiałami dotyczącymi jego słynnej akcji w Iraku? Jaki to był kryptonim? – zapytał Dima, podając teczkę Monice.

      – „Sindbad”… chyba – odezwała się Ela.

      – Aaa… tak. To przecież kamień węgielny Olgierda jako polityka – ciągnął Dima. – W personalnej sprawie nic nie ma na temat tej operacji, a nie będziemy chyba opierać się na gazetach. Rzeczywistość wygląda inaczej niż przekaz medialny. Mylę się?

      – Ani trochę – odpowiedział Roman. – Problem w tym, że teczka, z oczywistych powodów, jest w sejfie WBW. Pilnuje jej naczelniczka Gerber, ale teraz jest w delegacji, wraca w czwartek, a ja wolę, by nikt nie zauważył, że zajmujemy się Rubeckim. Dobrze… analiza materiałów to moja działka.

      – Późno – wtrąciła się Monika. – Zdążysz? Wątpię.

      – Zależy, co tam jest i ile tego jest – uściślił Dima. – Przypuszczam, że sprawa musi być opasła. To nie była pierwsza lepsza operacja, tylko akcja dekady albo i wszech czasów. I sporo ludzi w niej uczestniczyło. Więc…

      Roman pomyślał, że Dima ma rację, ale od razu do niego dotarło, że musiałby wtedy odwołać wyjazd w Bieszczady, a to nie wchodziło w grę i nie było takiej sprawy w Agencji, która mogłaby temu przeszkodzić. Zawsze wyjeżdżali z Bronkiem, żeby nie być w Warszawie w rocznicę wypadku Hani ani w dniu jej śmierci, czyli przez te dwa tygodnie, kiedy trwali przy jej łóżku. Hania była żoną Romana i siostrą Bronka, więc łączyła ich więź nie tylko dzieciństwa, ale też miłości i śmierci. Nie mogło być silniejszego związku, przynajmniej dla nich, ale o tym nikt nie wiedział i oni sami też nigdy na ten temat nie rozmawiali.

      – Kiedy wyjeżdżasz do Aten? – Leski zwrócił się do Dimy. – Nie pamiętam.

      – Bo nie mówiłem – odparł Dima. – Planuję w sierpniu – dodał. – Rozumiem, o co ci chodzi. Jeżeli sprawa się przeciągnie, poprowadzimy ją przecież sami. Możesz spokojnie jechać na urlop.

      – Oczywiście! – włączyła się Monika. – Co to za sprawa tego Rubeckiego? – Zrobiła zdegustowaną minę. – Porwanie Henryka, Pański… to była ostra jazda. A poza tym są telefony, internet… nie?

      Zauważyła, że Roman od jakiegoś czasu wierci się w fotelu i odpływa gdzieś myślami. Miała wrażenie, że chce coś powiedzieć, ale szuka właściwych słów i czegoś się obawia. To było dziwne, bo nigdy się tak nie zachowywał. Monika ufała jednak swojemu trzeciemu oku i patrzyła na niego z mieszaniną niepokoju i zaskoczenia. Czuła jednak, że to nie może być nic złego.

      – Chcesz nam coś powiedzieć, Roman? – Nie wytrzymała. – Coś się stało?

      – Nie, nic… nic takiego – odparł niepewnie. – A właściwie to tak. Mam wam coś ważnego do zakomunikowania. – Zdjął okulary i zaczął je przecierać.

      Wszyscy wiedzieli już, że Roman jest naprawdę przejęty.

      – No więc… – odezwał się zaniepokojony Dima.

      – No więc… – powtórzył Roman – no więc tak, nasz zespół się rozrasta… no i… – Założył okulary i spojrzał na cztery wpatrzone w niego twarze.

      – No i co? – dopytał Dima.

      – Ktoś do nas dołączy? – dorzuciła Monika.

      – Tak.

      – Rany boskie, Roman! Wyduś to w końcu z siebie – zaniepokoił się Dima. – Ktoś do nas dołączy, i dobrze! W czym masz problem? My się cieszymy… prawda? – Uśmiechnął się do Moniki, która jednak nie zareagowała i wyglądała na szczerze zaskoczoną.

      – Tak, po sprawie Pańskiego doszedłem do wniosku, że Sekcja jest zbyt słaba, wystawiona na niebezpieczeństwo nawet na własnym terenie, a przecież to nie koniec naszego funkcjonowania i zawsze może być gorzej. Na świecie coraz goręcej, i to nie z powodu ocieplenia. – Roman spróbował zażartować, ale tylko Dima wciąż się uśmiechał. Witek i Ela słuchali go w skupieniu. – Widzicie, co się dzieje, a politycy są coraz bardziej ogłupiali, coraz słabsi, znerwicowani, klaun prezydentem USA, w Rosji monarchia dziedziczna, a u nas…

      – Roman, na litość… daruj! – przerwała mu Monika. – My to wszystko wiemy. Kto do nas przychodzi?

      – Uznałem, że potrzebny jest nam specjalista od broni, walki, obserwacji, ktoś doświadczony. Chciałbym, żebyście bardziej się skupili na analizach… rozpracowaniu…

      – Dajemy radę, ale na pewno ktoś taki nam się przyda – przerwał mu Dima. – Prawda? – Przebiegł wzrokiem po zebranych, wyraźnie dając znać, że mają Romana poprzeć i pokazać mu, że cieszą się z jego decyzji.

      – Pewnie, szefie! I to bardzo! – odezwał się Witek z niepewnym entuzjazmem, a Ela pokiwała głową.

      Tylko Monika milczała. Zrobiło jej się smutno. Domyśliła się, że Roman powiększa Sekcję, bo przygotowuje się do odejścia. Powoli będzie wtajemniczał Dimę w swoje kompetencje, wyciągnie go z cienia Sekcji, wprowadzi do centrali Agencji, w świat szefów i polityki. I nic już nie będzie takie jak kiedyś. Dima zostanie szefem, a Roman zniknie z jej życia. Poczuła ucisk w dołku i pomyślała, że jeśli zaraz nie wyjdzie, to rozpłacze się na oczach wszystkich. Podniosła się i z ostentacyjną obojętnością poszła do łazienki.

      Wszyscy czuli, że coś się dzieje, ale tylko Monika wiedziała co i dlaczego. Nie myliła się. Roman zaczynał się zastanawiać nad swoim odejściem. Miał to być główny temat ich rozmów w Bieszczadach, bo Bronek nosił się z takim samym zamiarem. Dawno już sobie obiecali, że żaden nie zostanie w służbie dłużej niż miesiąc po odejściu pierwszego. Potem kupią sobie domek w Solinie i zamieszkają w nim na stałe.

      Roman od początku zakładał, że Monika natychmiast się połapie, dlaczego postanowił przyjąć nową osobę do Sekcji, ale nie był pewien, jak zareaguje. Nie chciał jej sprawiać bólu. I nie wiedział, czy postępuje słusznie, bo może powinien powiedzieć im to wprost, od razu. Dlatego był tak zdenerwowany. Ale musiał zrobić ten pierwszy krok bardzo delikatnie.

      Wiedział, że


Скачать книгу
Яндекс.Метрика