Zbieranie kości. Jesmyn WardЧитать онлайн книгу.
chwycił dziewczynę za tyłek i pogłaskał ją po brzuchu, tak jak głaszcze się psa, a dziewczyna rozłożyła dla niego nogi. Położył się na niej, przesunął dłonią w górę i w dół po jej kroczu, a potem ją pocałował. Dwa, trzy razy. Otworzył dla niej szeroko usta, lizał, jakby chciał ją posmakować, jakby była słodką od cukru trzciną. Jadł ją. Zastanawiam się, kiedy przestał całować się z dziewczynami. Albo tylko ze mną. Teraz pływa w kółko, patrząc to na mnie, to na Dużego Henry’ego i Markiza. Chwyta mnie za rękę i przyciąga do siebie, oplata moje palce na fiucie.
– Nie jest źle – stwierdza.
Chcę wiedzieć, jak to jest, więc dotykam pod wodą jego piersi; ma sutki wielkości czerwonych winogron. Ale o wiele miększe od winogron. Skóra w załomach mięśni jest koloru karmelków Sugar Daddy.
Manny odskakuje.
– Co ty wyprawiasz?
Ptaszek wysuwa mi się z dłoni, jest gorący w chłodnej wodzie, a potem go nie ma.
– Chciałam tylko…
– Esch… – mówi to tak, jakby był mną rozczarowany, jakby nie znał tej dziewczyny, która dotknęła go pod wodą.
Ma ostry profil, lśniący jak moneta wypolerowana przy świecy. Kiedy się uśmiecha, chowa dolną wargę.
– Oszalałaś?
Ręka ciągle mnie swędzi tam, gdzie ją chwycił i przyciągnął do siebie.
– Nie.
Chciałam zwrócić się do niego po imieniu, ale powiedziałam tylko to.
– Nieee, Esch.
Zagarnia wodę, wyskakuje ponad powierzchnię i odpływa ode mnie, kopiąc nogami.
– Wiesz, że nie o to chodzi – rzuca na pożegnanie.
Ból spływa na mnie jak potop.
Manny podpływa do wychodzącego na brzeg Randalla. Randall chce się już ubrać. Plecy Manny’ego to zamknięte drzwi. Ma piękne barki. Wyobrażam sobie, że na nich siedzę, a Manny płynie ze mną przez głębinę, odstawia mnie na brzeg. Ten drugi Manny obróciłby się do mnie, żeby mnie pocałować w wodzie, jeść wydychane przeze mnie powietrze. Trzymałby mnie za rękę na brzegu, zamiast kłaść ją sobie na kutasie pod wodą. Czy odwróci się do mnie, gdy zdradzę mu swój sekret? Wydycham powietrze i zanurzam się, żeby ochłodzić gorącą głowę. Czy tak pływa dziecko w łonie matki? Dotykam dłonią brzucha i słyszę głos Taty, powtarzający to, co słyszałam od niego tylko wtedy, gdy był trzeźwy: „Wszystko, co robisz po ciemku, zawsze wyjdzie na jaw”. Pokochałam Manny’ego od tamtego dnia, gdy całował tę dziewczynę. Pokochałam go, zanim zaczął spotykać się z Shaliyah, chudą, prawie białą i porąbaną, bijącą inne dziewczyny, które według niej podrywał. Kiedyś, podczas wieczorku nastolatek w Oaks Club, rozbiła butelkę na głowie kuzynki Markiza. „Shaliyah”. Porusza szybko oczami jak kot. Manny opowiada Randallowi o innych dziewczynach, ale zawsze do niej wraca i narzeka, że sprawdza mu telefon, dzwoni do niego przez cały czas, gotuje tylko raz w tygodniu i rozrzuca jego rzeczy po całej przyczepie, w której mieszkają, więc musi sam je sobie prać, żeby włożyć coś na grzbiet, kiedy idzie do pracy na stacji benzynowej. Spotkałam ją kiedyś w parku, a te rozbiegane kocie oczy przejrzały mnie na wylot: nie byłam ani ofiarą, ani zagrożeniem. Ale pokochałam go przed nią. Poczułam to samo co Medea, kiedy zakochała się w Jazonie, gdy go poznała: spojrzała na niego i poczuła płonący w piersi ogień, od którego zawrzała w niej krew, parująca namiętnie każdym porem skóry. Czuję to tak mocno, że nie wiem, jakim cudem Manny tego nie wie.
Mam brzuch twardy jak kabaczek, bo w środku siedzi dziecko, maleńkie jak rzęsa Manny’ego na moim policzku. To dziecko urośnie do opuszka palca Manny’ego na moim biodrze, do dłoni na moim krzyżu, ręki na moim ramieniu, jeśli przeżyje. Jest jego. Nie kochałam się z nikim innym od pięciu miesięcy. Odkąd przyłapał mnie w lesie, kiedy szukałam Juniora. Chwycił mnie, przejrzał moje dziewczęce serce, wystarczyło, że go wpuściłam. Od tamtej pory nie chciałam kochać się z nikim innym. Wzruszałam tylko ramionami i udawałam, że nie słyszę, kiedy Markiz, Franco albo Bone, czy jacyś inni chłopcy, o tym wspominali. Proszą mnie, a ja odchodzę, bo wierzę, że zmierzam do Manny’ego.
Nad wodą niesie się jakiś głos – ktoś krzyczy. Wynurzam się, biorę oddech, brakuje mi tchu. Został tylko Skeet, który się nie odzywa. Nad naszymi głowami fruwają nietoperze, trzepocząc bezgłośnie skrzydłami; zrywają owady z nieba jak czarne jesienne liście. Skeet przygląda się, jak podpływam do brzegu, przygląda się, jak wkładam mokre od piany rzeczy, milczy, a potem odwraca się i prowadzi mnie przez ciemność. Goły.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.