Punkt zero. Thomas EngerЧитать онлайн книгу.
uśmiechnął się.
– Oczywiście – odparł, zaskoczony tym, że w jego głosie nie było słychać ironii. – Coś jeszcze?
Znowu zawibrował telefon.
– Informuj mnie na bieżąco – poprosił Fosse i zakończył rozmowę.
Blix stał z telefonem w dłoni i przeglądał ostatnie wiadomości. Jeden z esemesów został wysłany z nieznanego numeru.
„Coś nowego w sprawie Sonji Nordstrøm? Emma Ramm, news.no”.
Już miał go zignorować, tak jak pozostałe, ale zmienił zdanie i odpisał szybko: „Jeszcze nie”.
– Proszę – powiedział, wręczając Kovic torebkę dowodową z książką Nordstrøm. – Przeczytaj ją i zobacz, czy jest w niej coś, co mogłoby nas zainteresować.
Ruszyli w stronę samochodu. Kiedy wsiadali, przyszła nowa wiadomość z tego samego numeru: „Zapomniałam powiedzieć, że jej telewizor był włączony. Ja go wyłączyłam”.
Tym razem nie odpowiedział, ale zapisał jej numer. Jako „Emma”.
11
Blix odstawił talerz, wytarł usta wierzchem dłoni i zalogował się na stronie „Godnego Zwycięzcy”. Klikał na poszczególne kamery przesyłające obraz na żywo, wygrzebując paznokciem resztki jedzenia spomiędzy zębów. Połączenie internetowe było tak powolne, że trochę trwało, zanim pojawił się obraz z każdej z kamer.
Znalazł Iselin na dziedzińcu. Siedziała na ławce przykryta kocem. Spoglądała przed siebie. Przez moment sądził, że obraz się zawiesił, ale wtedy Iselin podniosła rękę i potarła oko.
Kovic z impetem opadła na fotel obok niego.
– Jeden punkt poboru opłat jest na Kongsveien, a drugi na Sandstuveien – oznajmiła.
Blix zamknął okno strony internetowej.
– Dostanę wykaz wszystkich pojazdów, które przejechały tamtędy wczoraj wieczorem i dziś w nocy – mówiła dalej. – Nie robią zdjęć samochodom, ale spróbuję namierzyć okoliczne stacje benzynowe i inne obiekty z monitoringiem.
Blix przytaknął. Kovic sama się napędzała. Nie trzeba jej było prowadzić za rękę, wystarczyło jedynie udzielić paru praktycznych wskazówek, na przykład gdzie przechowują materiały biurowe i z kim należy porozmawiać, kiedy skończy się kawa. Nieczęsto miał takiego farta.
– Szukaj czarnego volkswagena tiguana – powiedział. – Odwiedził ją ktoś poruszający się takim autem.
Na drugim końcu pokoju stanął Fosse i wskazał na nich palcem.
– Odprawa w moim gabinecie – oznajmił.
Blix odetchnął głęboko, wstał i ruszył za Kovic. Przy stole konferencyjnym siedział już Nicolai Wibe. Był to rosły mężczyzna o kilka lat młodszy od Blixa, z doświadczeniem w obserwacji operacyjnej. Cechował go niechlujny wygląd i bezpretensjonalny sposób bycia. Policyjna prawniczka, Pia Nøkleby, również była na miejscu. To ona zajmowała się sprawą zaginięcia Nordstrøm od strony prawnej.
– Abelvik wkrótce do nas dołączy – powiedział Fosse, siadając za szerokim biurkiem. – Co już wiemy?
Blix zajął swoje stałe miejsce przy krótszym boku stołu, najbliżej drzwi, i spojrzał na szefa.
Dobrze czuł się w roli śledczego. Był zdolny i nie miał ambicji piąć się wyżej po szczeblach kariery. Stopnie i gwiazdki na pagonach nigdy nie miały dla niego znaczenia. A mimo to czuł ukłucie zazdrości za każdym razem, gdy przypominano mu, że Gard Fosse zaszedł dalej niż on.
– Wiemy, że Sonja Nordstrøm nie zjawiła się dziś rano w TV2 – zaczął. – Zamówiona taksówka miała ją odebrać o 7:20, ale kobieta się nie pojawiła, więc taksówkarz odjechał po piętnastu minutach bezowocnego czekania.
Przeniósł wzrok na Kovic, która zrozumiała znak i przejęła pałeczkę.
– Ostatnią osobą, która według naszej wiedzy miała z nią kontakt, był jej wydawca, który wymienił z nią kilka esemesów. To było wczoraj wieczorem. Rozmawiali o planach na dzisiaj.
Zerknęła do notatek.
– Amund Zimmer, tak nazywa się wydawca. Przyjdzie później, żeby złożyć zeznania.
Prawniczka zanotowała coś na kartce.
– Nordstrøm miała być również w radiu – ciągnął Blix. – I na konferencji prasowej w wydawnictwie. Próbowałem skontaktować się ze Stianem Josefsonem, dziennikarzem, który napisał książkę razem z Nordstrøm, ale nie odbiera telefonu.
Nøkleby skinęła głową.
Wibe wsunął świeżą porcję snusu pod górną wargę.
– Jej telefon nigdzie się nie loguje, więc nie możemy go namierzyć – wyjaśnił.
– Gdzie logował się ostatnio? – spytała Nøkleby.
Wibe wzruszył ramionami.
– Próbuję zdobyć historię jej logowań, ale prawdopodobnie dostaniemy ją nie wcześniej niż jutro rano.
– Mogę się tym zająć – zaofiarowała się Kovic. – Mam spore doświadczenie ze śladami elektronicznymi.
Wibe spojrzał na Blixa, który skinął głową.
– Proszę bardzo – Wibe zwrócił się do Kovic. – Chętnie oddam to zadanie.
W drzwiach stanęła Tine Abelvik, która pracowała z Blixem od ośmiu lat. Była doświadczonym śledczym, chociaż nadal pozwalała sobie na emocjonalny stosunek do niektórych spraw.
– Przepraszam – powiedziała, zajmując miejsce. – Skontaktowałam się z jej córką, Liselotte. Mieszka w Londynie. Wygląda na to, że nie miała z matką zbyt wiele wspólnego. W zeszłym tygodniu rozmawiały przez telefon, ale Nordstrøm nie powiedziała w tej rozmowie nic, co mogłoby nam pomóc.
Zajrzała do notesu.
– Rozmawiałam również z byłym mężem Nordstrøm. Całe wieki nie mieli ze sobą kontaktu, ale facet podsunął mi myśl, żeby sprawdzić jej domek letniskowy na Hvaler, gdzie czasem wypoczywała. Zwróciłam się do tamtejszej policji, żeby wysłała tam patrol.
– Świetnie – pochwalił ją Fosse.
– Mamy coś jeszcze? – spytała Nøkleby.
Kovic przedstawiła wyniki rozpytania wśród sąsiadów i wspomniała o samochodzie, który prawdopodobnie odjechał sprzed domu Nordstrøm o wpół do jedenastej wieczorem. Przerwał jej telefon dzwoniący na biurku Fossego.
– Poprosiłem Ann-Mari Sarę, żeby zadzwoniła – wyjaśnił i nastawił telefon na tryb głośnomówiący.
– Co masz dla nas? – spytał.
– Podejrzewam, że nie opuściła domu z własnej woli – odpowiedziała technik z wyraźnym północnonorweskim akcentem. – W przedpokoju są widoczne ślady walki, poza tym nie zabrała szczoteczki do zębów. Jej kosmetyczka stoi w szafce w łazience. Paszport leży w kuchennej szufladzie, a torebka z portfelem i kluczykami do samochodu wisi w kuchni.
Na stole przed Blixem zawibrował jego telefon. Połączenie od „Emmy”. Szybko zabrał komórkę z blatu i schował do kieszeni, wyciszając dźwięk.
– Znaleźliście telefon Nordstrøm? – spytał.
– Nie ma go tutaj – stwierdziła stanowczo Ann-Mari. – Poza tym brakuje dywanu.
Fosse pochylił się nad komórką.
– Dywanu?
– Leżał