Mieszczanin szlachcicem. Мольер (Жан-Батист Поклен)Читать онлайн книгу.
nocnej, Nauczyciel Muzyki, Nauczyciel Tańca, Uczeń Nauczyciela Muzyki, Śpiewaczka, Dwóch śpiewaków, Tancerze, Dwaj lokaje
PAN JOURDAIN
I cóż, panowie? Co słychać? Pokażecie mi teraz swoje figielki?
NAUCZYCIEL TAŃCA
Co? Jakie figielki?
PAN JOURDAIN
No, to… Jakże wy to nazywacie?… Prolog czy dialog.
NAUCZYCIEL TAŃCA
A! A!
NAUCZYCIEL MUZYKI
Wszystko przygotowane.
PAN JOURDAIN
Dałem wam troszkę czekać, ale bo też dzisiaj ustroję się tak, jak się ubierają ludzie dystyngowani… Szelma krawiec przysłał mi parę jedwabnych pończoch: uf, myślałem, że już nigdy nie wdzieję.
NAUCZYCIEL MUZYKI
Najchętniej zaczekamy, aż pan będzie miał wolniejszą chwilę.
PAN JOURDAIN
Proszę was, nie odchodźcie, póki mi nie przyniosą ubrania: chciałbym, abyście mnie widzieli.
NAUCZYCIEL TAŃCA
Co pan rozkaże.
PAN JOURDAIN
Ujrzycie mnie w całej paradzie od stóp aż do głowy.
NAUCZYCIEL MUZYKI
Nie wątpimy o tym.
PAN JOURDAIN
O, kazałem sobie zrobić ten szlafrok…
NAUCZYCIEL TAŃCA
Prześliczny!
PAN JOURDAIN
Krawiec mi powiedział, że cały wielki świat ubiera się tak na rano.
NAUCZYCIEL MUZYKI
Bardzo panu do twarzy.
PAN JOURDAIN
Lokaje! Hej! Gdzie moi lokaje!
PIERWSZY LOKAJ
Co pan rozkaże?
PAN JOURDAIN
Nic. Chciałem się przekonać, czy dajecie baczenie, do Nauczyciela Muzyki i Nauczyciela Tańca Jak się wam podoba moja liberia?
NAUCZYCIEL TAŃCA
Wspaniała!
PAN JOURDAIN
rozchylając poły szlafroka i pokazując obcisłe spodnie z czerwonego i kamizelkę z zielonego aksamitu
To negliżyk, w którym zwykłem odbywać ranne ćwiczenia.
NAUCZYCIEL MUZYKI
Bardzo zgrabny.
PAN JOURDAIN
Lokaje!
PIERWSZY LOKAJ
Jaśnie panie?
PAN JOURDAIN
Drugi lokaj!
DRUGI LOKAJ
Jaśnie panie?
PAN JOURDAIN
zdejmując szlafrok
Trzymajcie! do Nauczyciela Muzyki i Nauczyciela Tańca Dobrze tak?
NAUCZYCIEL TAŃCA
Wybornie, nie można lepiej.
PAN JOURDAIN
Pokażcież swoje sztuczki!
NAUCZYCIEL MUZYKI
Chciałem przedtem, abyś pan usłyszał jedną aryjkę ułożoną wskazując Ucznia do serenady, którą pan był łaskaw zamówić. To jeden z moich uczniów, obdarzony wielkim talentem do rzeczy tego rodzaju.
PAN JOURDAIN
Dobrze, ale nie trzeba było brać ucznia: mogłeś pan sam sobie zadać tę fatygę.
NAUCZYCIEL MUZYKI
Nie trzeba, szanowny panie, fałszywie tłumaczyć sobie nazwy „uczeń”. Tego rodzaju uczniowie nie ustępują największym mistrzom; co zaś do aryjki, jest po prostu zachwycająca. Niech pan posłucha!
PAN JOURDAIN
do lokajów
Dajcie szlafrok, lepiej mi będzie słuchać… Czekajcie, nie: zdaje mi się, lepiej będzie bez szlafroka. Nie, dawajcie zresztą, tak będzie lepiej!
ŚPIEWACZKA
Dzień i noc wzdycham, Iris, długie lata
Pod twojej chatki zbyt nieczułym progiem;
Jeśli to ma być miłości zapłata,
Cóż byś uczynić mogła ze swym wrogiem?
PAN JOURDAIN
Piosenka coś trochę smutna – to mnie usypia; wolałbym, żebyście ją przypieprzyli tu i ówdzie trochę.
NAUCZYCIEL MUZYKI
Melodia musi być dostrojona do słów, proszę pana.
PAN JOURDAIN
Kiedyś nauczył mnie ktoś bardzo ładnej nuty. Czekajcie… zaraz… jak on to powiada?
NAUCZYCIEL TAŃCA
Daję słowo, nie wiem.
PAN JOURDAIN
Coś tam jest o baranie.
NAUCZYCIEL TAŃCA
O baranie?
PAN JOURDAIN
Tak. Aha, mam!
śpiewa
Gdym spotkał mą Jagusię
W wiosenny ów poranek,
Zrazum ją wziął za trusię,
Potulną jak baranek.
Och, och! Och, och!
Dziś, patrząc na jej lico,
Wzdycham: ach, tygrysico!
A co, nie ładna?
NAUCZYCIEL MUZYKI
Prześliczna.
NAUCZYCIEL TAŃCA
I śpiewa pan doskonale!
PAN JOURDAIN
To tak sam z siebie; nie uczyłem się nigdy muzyki.
NAUCZYCIEL MUZYKI
Powinien by się pan uczyć tak jak tańca. To dwie sztuki najściślej ze sobą złączone…
NAUCZYCIEL TAŃCA
Otwierające umysłowi najszlachetniejsze horyzonty…
PAN