Zła wola. Jorn Lier HorstЧитать онлайн книгу.
przytrzymał drzwi.
Adwokat i jego klient wsiedli do samochodu. Umundurowani policjanci zajęli pozycje wokół pojazdu.
Claes Thancke reprezentował trzecie pokolenie obrońców i był jednym z najbardziej kontrowersyjnych adwokatów w kraju. Wisting spotykał go już wcześniej w związku z kilkoma sprawami i miał dla niego szacunek. O Thanckem dyskutowano i krytykowano go, ponieważ lubił prowokować. Poparł między innymi legalizację narkotyków, aktywnej eutanazji i prostytucji, chciał także zniesienia wieku uprawniającego do współżycia seksualnego. Jego kontrowersyjne poglądy rozgniewały wiele osób. Nazywano go seksistą i mizoginem, chociaż Wisting uważał go za strażnika praw mniejszości i rządów prawa. Był znanym i nieustraszonym profesjonalistą, stawał w obronie najsłabszych i wyrzuconych na margines społeczeństwa, podejmował się prowadzenia spraw, które nie przynosiły mu popularności. Nie był do nikogo uprzedzony i dbał o swoich klientów. Dużą ich część stanowili ludzie, którymi gardzono. Pedofile, gwałciciele, zabójcy, rasiści i damscy bokserzy.
Jedną z takich osób był czterdziestotrzyletni Tom Kerr. Po raz pierwszy Thancke bronił go dwadzieścia pięć lat temu. Wówczas Kerra skazano między innymi za siedem przypadków podglądactwa i uśmiercenie zwierząt domowych wielu osób ze swojego sąsiedztwa. Wisting czytał akta spraw. W sądzie Kerr tłumaczył, że dręcząc i zabijając zwierzęta, dawał upust złości.
Wisting dostrzegał kontury obu mężczyzn za przyciemnianymi szybami. Czasem rejestrował ruch, jakby jeden z nich coś pokazywał albo wyjaśniał.
– O czym oni rozmawiają? – spytał Hammer z rezygnacją w głosie. – Przecież przed wyjazdem dostali godzinę na rozmowę w zakładzie karnym.
Wisting zastanawiał się właśnie, czy podejść do Line, ale wtem otworzyły się drzwi mercedesa. Thancke poprawił marynarkę. Kerr przyjął postawę wyczekującą. Chwilę później podszedł do niego Stiller i ponownie podłączył mikrofon do nadajnika. Line nałożyła słuchawki.
– Gotowy? – spytał Stiller.
Kerr skinął głową i splunął na ziemię. Potem podniósł dłonie tak wysoko, jak pozwalały na to kajdanki, i wskazał ścieżkę po drugiej stronie łąki.
– Pójdziemy tamtędy – oznajmił.
4
Ścieżka była mało uczęszczana. Line szła piąta, tuż za Stillerem, i musiała ciągle odgarniać smagające ją po twarzy gałęzie gęsto rosnących drzew.
Znała Stillera z dwóch spraw. Pierwszy raz zetknęła się z nim, gdy pracowała w „VG”. Przygotowywała wówczas podkast o niewyjaśnionej sprawie zaginięcia, do którego doszło jeszcze w latach osiemdziesiątych. Po raz drugi pracowali przy sprawie w ubiegłym roku. Line została włączona do ekipy dochodzeniowej, która miała wyjaśnić pochodzenie sporej sumy pieniędzy znalezionych w letniej posiadłości znanego polityka. Line przyczyniła się do rozwiązania obu tych spraw.
Stiller był dobrym śledczym, ale we wszystkim, co robił, zawsze miał ukryty jakiś cel.
To było trzecie zlecenie, które wykonywała dla niego i sekcji cold cases. W pierwszym chodziło o dostarczenie dokumentacji zdjęciowej do wewnętrznej publikacji. W drugim o udokumentowanie tego, jak pewien mężczyzna przyznaje się do zbrodni popełnionej niemal dwanaście lat wcześniej.
Tym razem było inaczej.
Gdy tydzień temu zadzwonił, w pierwszej chwili miała wrażenie, że chce ją zaprosić na randkę. Czuła to. I była gotowa uprzejmie mu odmówić. Wprawdzie był atrakcyjnym mężczyzną, a różnica wieku między nimi – był od niej sześć lat starszy – nie stanowiła dla niej problemu. Ale chciała, żeby ich relacje miały charakter czysto zawodowy.
Długi konwój poruszał się ścieżką w całkowitym milczeniu.
Line nie wiedziała, co Tom Kerr powiedział śledczym o zabójstwie Taran Norum, ale znała szczegóły dwóch pozostałych zbrodni.
Kerr okazał się prawdziwym zwyrodnialcem. Obie dziewczyny były więzione przez kilka dni. Zostały poddane torturom i zadręczone na śmierć. Wielokrotnie gwałcone, również przy użyciu różnych narzędzi. Niektóre były podgrzewane, zanim Kerr wepchnął im je do pochwy. Ofiary miały liczne obrażenia wewnętrzne, między innymi rozerwane jelita i drogi moczowe. Sekcja zwłok wykazała, że ich sutki zostały wyrwane obcęgami, kiedy dziewczyny jeszcze żyły. Po dokonaniu zabójstw Kerr rozkawałkował ich ciała. Głowa, ręce i nogi zostały odcięte od tułowia, zapewne po to, by łatwiej było pozbyć się zwłok.
Odwróciła się, nie obracając kamery, i zobaczyła, że ojciec szedł prawie na samym końcu. Wydał jej się stary i ociężały. Gdyby nie to, że Kerr miał założone kajdanki transportowe, ojciec zostałby pewnie daleko w tyle.
Na ścieżce leżało zwalone drzewo. Konwojenci musieli pomóc więźniowi pokonać przeszkodę.
– Stiller!
To był głos ojca.
– Tak?
– Możemy zamienić dwa słowa, zanim pójdziemy dalej?
Stiller poprosił konwojentów o krótką przerwę. Wisting podszedł do niego. Line słyszała ich cichą rozmowę w słuchawkach przez mikrofon Stillera.
– Nie podoba mi się to – powiedział ojciec. – Przeszliśmy tą ścieżką już ponad sto metrów. To nielogiczne.
– Co masz na myśli? – spytał Stiller.
– Pozostałe dwa groby znajdowały się w odległości mniejszej niż dwadzieścia metrów od miejsca, w którym zaparkował samochód. Po co miałby nieść zwłoki ponad pięć razy dalej?
Stiller odwrócił się i spojrzał w głąb ścieżki.
– Daleko jeszcze? – spytał.
Line zrobiła zbliżenie twarzy Kerra i usłyszała przez słuchawki, jak mężczyzna zebrał ślinę i znowu splunął.
– Nie – odparł.
– Jak daleko jeszcze?
Kerr wzruszył ramionami, milczał przez chwilę, po czym rzekł:
– Jakieś dwieście metrów. Po prawej stronie będzie stare ogrodzenie dla owiec. Jest w nim otwór. Wtedy będziemy już prawie na miejscu.
Stiller zrobił kilka kroków w jego stronę.
– Dlaczego zawlokłeś ciało tak daleko od drogi? – spytał.
– Żeby nikt go nie znalazł – odparł Kerr. – I opłaciło się, co nie?
– Wiem, o które ogrodzenie mu chodzi. – Line usłyszała komentarz ojca. – To co najmniej trzysta metrów stąd.
Po chwili podszedł do nich Gram.
– Co robimy? – spytał.
Stiller nie zdążył odpowiedzieć, bo do rozmowy wtrącił się Claes Thancke:
– Przepraszam, że musicie iść tak daleko, ale zdaje się, że mój klient miał wskazać rzeczywiste miejsce ukrycia zwłok, a nie takie, które najbardziej wam pasuje – stwierdził ironicznie.
– To powinno być z nim wcześniej ustalone – skwitował Gram.
– Nie chciał nam podać dokładnej lokalizacji – tłumaczył się Stiller. – Ani w którym kierunku będziemy szli, ani jak długo.
Nagle zabrzęczał łańcuch od kajdanek na nogach więźnia. Żeby podrapać się w czoło, Kerr musiał opuścić głowę.
– Idziemy dalej – zdecydował Stiller.
Kittil Gram wysłał naprzód przewodnika z psem, wydając mu rozkaz jak najszybszego dotarcia do ogrodzenia dla owiec. Pozostali poruszali się w tempie Kerra.