Europa in Flagranti. Stanisław Cat-MackiewiczЧитать онлайн книгу.
Edward był jednocześnie wujem rodzonym i Wilhelma II, i Mikołaja II. Miało to także swoje konsekwencje. W sporach pomiędzy Wilhelmem II a jego matką Edward brał zawsze stronę swojej siostry i w ogóle Wilhelm II swoją elokwencją, patosem, hałaśliwością i kabotynizmem działał mu na nerwy. Natomiast Mikołaj II był człowiekiem spokojnym, skrytym, podejrzliwym, ale w obcowaniu intymnym zupełnie uroczym. Edward VII opanowany był przez pewne predyspozycje, które skłaniały go na drogę do trójporozumienia, jeśli można tak powiedzieć. Miłość i zachwyt w stosunku do Paryża, w którym wyszumiał swoją młodość, niechęć do Wilhelma II, neutralny stosunek do dworu rosyjskiego. Nie można przeceniać znaczenia takich osobistych drobnostek, ale nie należy przechodzić koło nich bez zwrócenia uwagi.
II
Koronacja Edwarda VII miała się odbyć 26 czerwca 1902 roku, ale król niebezpiecznie zachorował na ślepą kiszkę, obawiano się o jego życie i był koronowany dopiero w kilka tygodni później, 6 sierpnia2. Uroczystość podobno była wspaniała… tylko że ja sam widziałem koronację w Londynie i stąd nie potrafię się nią należycie przejąć. Anglicy są narodem mającym niesłychane zalety i wartości, ale są zupełnie pozbawieni elementarnego gustu, jeszcze bardziej niż Niemcy. Widziałem raz Londyn jeszcze brzydszy niż zwykle i to był Londyn w dzień koronacji, przystrojony na to wielkie święto narodowe. Muszę jednocześnie powiedzieć, że widziałem też Londyn piękniejszy niż zwykle, a mianowicie w czasie… zaciemnienia, kiedy nie było widać brzydoty jego ulic, a natomiast imponowały spokój i dyscyplina publiczności wobec bombardowania.
Mój Boże! Przed koronacją obecnej królowej, Elżbiety II, wystawy wielkich sklepów londyńskich były pełne płaszczy z gronostajami dla lordzic i sukien dla kobiet, które miały wziąć udział w dostojnym obrzędzie. Myślałem sobie, jakie to wszystko byłoby ładniejsze, gdyby to był Paryż i gdyby koronował się nie król angielski, lecz francuski. I myślałem sobie także, o ileż to wszystko byłoby bardziej gustowne, estetyczniejsze, bardziej dostojne i wdzięczne, gdyby w to miały ubierać się panie i panny z naszej arystokracji rodowej. Jakże by to umiały na siebie włożyć nasze Radziwiłłówny, Sapieżanki, Tyszkiewiczówny. Niestety dziewczęta z naszej arystokracji były wówczas kelnerkami w Londynie.
III
W chwili tej koronacji zadanie polityczne Anglii polegało na obronie i utrzymaniu jej olbrzymiego imperium, liczącego przeszło czterysta milionów ludzi.
Imperium to było potrzebne Anglii jako rynek zbytu dla jej produkcji. Tradycyjnie, zgodnie z poglądami gospodarczymi ukształtowanymi w wieku XVIII, a więc przestarzałymi i absurdalnymi, Anglia sprzeciwiała się powstawaniu przemysłu w swoich koloniach, chciała je mieć uzależnione od swej produkcji. Anglia nie rozumiała tego, co dziś rozumie doskonale Ameryka, że produkcja jest w pierwszej linii zależna od konsumenta, że każda produkcja o tyle jest celowa, o ile ma klienta, o ile pracuje na bogatego konsumenta. Anglia kontentowała się tym, że głodomory w Indiach zmuszone były do kupowania perkalików wytwarzanych w Wielkiej Brytanii.
Tak czy inaczej, sens polityki angielskiej sprowadzał się wówczas do utrzymywania imperium kolonialnego. Dlatego Anglii były potrzebne szlaki morskie i flota. Wszystkie cieśniny świata, wszystkie unerwienia dróg morskich były pożądaniem polityki brytyjskiej. Gibraltar i Suez w pierwszym rzędzie. Zabezpieczenie drogi do Indii. Dziś Suezu już nie ma w rękach angielskich, zresztą Indii także nie ma.
Konkurentem wpływów w Egipcie była Francja. W ogóle konkurentów w polityce kolonialnej miała Anglia wielu. Francja, Niemcy i Rosja – wszystkie te trzy najsilniejsze mocarstwa w Europie zagrażały całości kolonialnego imperium brytyjskiego. Rosja jak najpoważniej zagrażała Anglii w Afganistanie, w Tybecie, w Chinach i w całej Azji, tam nawet, gdzie jeszcze nie było kolonii angielskich, ale były tereny, które Anglia uważała za swoje w sensie ekspansji gospodarczej.
Francja pchnięta przez Bismarcka w kierunku kolonialnym była nie mniej poważnym konkurentem Anglii. Jak wiemy, w 1898 roku omal nie doszło do wojny francusko-angielskiej z powodu starcia Kitchener–Marchand w Faszodzie.
Anglia nie miała innego sposobu wyjścia z tej sytuacji i z tych konkurencji niż pokłócenie konkurentów między sobą. Przecież Anglia nigdy nie szuka wyjścia z sytuacji w innej wojnie, jak tylko w wojnie w koalicji. Rozpisywałem się o tym bardzo szeroko. Ale zwłaszcza teraz, po nieszczęśliwej wojnie z Boerami, Anglia miała jak najmniej ochoty do samodzielnej wojaczki. Działać musiał nie oręż angielski, lecz, jak zawsze, polityka angielska, dyplomatyczne manewry.
Historia Anglii to historia stronnictw angielskich. Otóż kiedy Wiktoria wstępowała na tron, angielscy konserwatyści reprezentowali interesy rolne, liberałowie – interesy przemysłu. Teraz, za czasów Edwarda VII, nie pozostawało cienia z tej sytuacji. Oblicze konserwatystów zmieniło się zupełnie. Joe Chamberlain rozpoczął swą działalność jako radykał i antykonserwatysta, jako republikanin. Ale głosił hasła imperializmu brytyjskiego właśnie jako przedstawiciel miast, angielskiej produkcji. Na tym tle połączył się z konserwatystami i oto nowa połączona partia, unioniści, stała się przede wszystkim partią programu kolonialnego i imperialnego.
Joe Chamberlain wywarł na bieg wydarzeń w imperium brytyjskim wpływ niewątpliwie nie mniejszy niż sam Edward VII. Przypominam, że to ojciec Austina Chamberlaina i Neville’a Chamberlaina, który z parasolem jeździł do Monachium. Był on synem szewca i na jego mieszkaniu wisiała tabliczka, która w jakiś sposób to przypominała. Ponieważ lubię anegdoty, powtórzę, co na ten temat pisał Marek Ałdanow. Bebel w Niemczech – powiada Ałdanow – będąc posłem socjalistycznym, podkreślał ciągle, że jest tokarzem. Ale było to co innego. Tokarstwo Bebla była to rękawica rzucona przesądom feudalnym społeczeństwa. Tutaj Chamberlain podkreślał, że jest szewcem, z rodowej dumy.
IV
Ale obok konieczności obrony imperium kolonialnego działała w Anglii, jeszcze może silniej, rzecz inna. Chodzi mi teraz o zasadę angielską, że zwalczać należy to państwo europejskie, które jest najbliższe osiągnięcia hegemonii nad Europą.
Można więc powiedzieć, że jeżeli o konieczności pokłócenia mocarstw kolonialnych między sobą zadecydowała w Anglii sprawa imperium kolonialnego, to o wyborze, przeciwko któremu państwu iść, a z którym się łączyć, zdecydowało to, że w roku 1901 najsilniejszym państwem w Europie były zjednoczone, pobismarckowskie Niemcy.
Stosunki z Francją w 1900 roku są jak najgorsze. Z powodu Boerów, z powodu Faszody, z powodu wszystkiego. Już pisałem, że Anglicy w epoce wielkiej wystawy w Paryżu są bardziej przez Francuzów znienawidzeni niż Niemcy.
Ale Niemcy są silniejsze i dlatego Anglia obiera kurs antyniemiecki i profrancuski. Dużo argumentów przemawia za tym, że ten nowy kurs rozpoczyna się w chwili objęcia tronu przez Edwarda VII.
W dniu 25 października 1901 roku Chamberlain, przemawiając w Edynburgu, wyraził się, że ci, którzy piętnują politykę angielską wobec Boerów, powinni sami pamiętać, co wyrabiali w Polsce, na Kaukazie, w Tonkinie, w Algierze, w czasie wojny niemiecko-francuskiej.
Chodzi tu oczywiście o wielkiego Chamberlaina, ojca małych Chamberlainów. Jak widzimy, ta jego mowa zwracała się równorzędnie przeciwko Rosji, Francji i Niemcom. Ale rękawicę podnieśli tylko Niemcy, co Anglikom było bardzo na rękę.
Felietonista na stanowisku kanclerza, Bülow, odpowiedział Chamberlainowi w parlamencie, mówiąc:
„Kiedy pewien minister musi koniecznie bronić swej polityki, zrobiłby lepiej, aby pozostawił w spokoju armię niemiecką. W odpowiedzi możemy się tylko powołać na słowa Fryderyka II, który powiedział, że ten, kto usiłuje obniżyć reputację armii pruskiej, ten gryzie granit”.
W