Cymanowski chłód. Magdalena WitkiewiczЧитать онлайн книгу.
nie umiałam się śmiać na jego pogrzebie. Zresztą co to był za pogrzeb? Bez ciała. Ono zostało gdzieś na grząskim Pomarlisku. Gdzieś niedaleko. Wzięliśmy garść ziemi z miejsca, gdzie tato zaginął, pochowaliśmy ją w trumnie, ksiądz poświęcił. Ale to przecież nie to samo, co prawdziwy pochówek.
Zostawiłam Marka z rozchichotanymi ciotkami i lekko już zataczającymi się wujkami, poszłam na górę po płaszcz i niezauważona przez nikogo, wyszłam na zewnątrz. Ściemniało się już, dlatego dopiero po chwili dostrzegłam, że ktoś stał pod daszkiem, pod którym sama chciałam się skryć.
– Przepraszam – powiedziałam.
Wtedy jednak zauważyłam, że to mężczyzna, który podwiózł mnie rano, gdy wracałam znad jeziora. Jak on miał na imię? Adam? Chyba Adam.
– A, to ty! – Uśmiechnęłam się. – Cóż za miłe spotkanie!
Adam wydawał się zdenerwowany i patrzył na mnie, jakby mnie nie poznawał. Rozumiem, było ciemno, a ja wyglądałam zupełnie inaczej niż po spacerku w ulewie.
– Podwiozłeś mnie rano do leśniczówki – przypomniałam mu.
– Ilona? – zapytał.
– Dokładnie.
Odetchnął, jakby odczuł ulgę, że to ja.
– Nie palę już w zasadzie – powiedział, pokazując żarzącego się papierosa. – Tylko czasem.
– Nie musisz mi się tłumaczyć. Każdy ma jakieś słabostki. – Uśmiechnęłam się.
– Tak naprawdę to chyba tłumaczę się sam przed sobą.
– To zawsze najtrudniejsze.
– Myślisz?
– Przed kimś możesz wiele rzeczy ukryć, a sam będziesz przecież o nich wiedział. Możesz wypierać prawdę, ale i tak do ciebie powróci. To tak jak z odchudzaniem. Zawsze wiesz, czy zjadłeś czekoladę po kryjomu, i niestety nie możesz o tym zapomnieć.
– Pewnie tak – powiedział Adam, zapalając kolejnego papierosa. – Palisz?
– Nie. – Pokręciłam głową. – Nigdy nie paliłam.
– Masz szczęście.
Nic nie odpowiedziałam. Z całą pewnością nie miałam szczęścia, ale niekoniecznie chciałam się zwierzać obcemu facetowi ze swoich rozmyślań. Po co?
– Przypominasz mi kogoś – stwierdził po chwili. Wyjął telefon i poświecił na mnie latarką.
– Przesłuchanie? – zapytałam, mrużąc oczy.
– Nie, po prostu musiałem cię zobaczyć. Wyglądasz zdecydowanie inaczej niż rano.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.