Miłosny kontrakt. Кейт ХьюитЧитать онлайн книгу.
href="#fb3_img_img_d98719a8-17bd-5c6a-8e74-0ee3fbe194fd.jpg" alt="Okładka"/>
Kate Hewitt
Miłosny kontrakt
Tłumaczenie: Alina Patkowska
HarperCollins Polska sp. z o.o.
Warszawa 2020
Tytuł oryginału: Greek’s Baby of Redemption
Pierwsze wydanie: Harlequin Mills & Boon Limited, 2019
Redaktor serii: Marzena Cieśla
Opracowanie redakcyjne: Marzena Cieśla
© 2019 by Kate Hewitt
© for the Polish edition by HarperCollins Polska sp. z o.o., Warszawa 2020
Wydanie niniejsze zostało opublikowane na licencji Harlequin Books S.A.
Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji części dzieła w jakiejkolwiek formie.
Wszystkie postacie w tej książce są fikcyjne. Jakiekolwiek podobieństwo do osób rzeczywistych – żywych i umarłych – jest całkowicie przypadkowe.
Harlequin i Harlequin Światowe Życie są zastrzeżonymi znakami należącymi do Harlequin Enterprises Limited i zostały użyte na jego licencji.
HarperCollins Polska jest zastrzeżonym znakiem należącym do HarperCollins Publishers, LLC. Nazwa i znak nie mogą być wykorzystane bez zgody właściciela.
Ilustracja na okładce wykorzystana za zgodą Harlequin Books S.A. Wszystkie prawa zastrzeżone.
HarperCollins Polska sp. z o.o.
02-516 Warszawa, ul. Starościńska 1B, lokal 24-25
ISBN 978-83-276-5471-7
Konwersja do formatu EPUB, MOBI: Katarzyna Rek / Woblink
Rozdział pierwszy
– Zostań.
Milly James znieruchomiała ze zdumienia, gdy usłyszała to jedno słowo wypowiedziane szorstkim tonem przez człowieka, którego jeszcze nigdy w życiu nie widziała na oczy – jej pracodawcę.
– Przepraszam? – Obróciła się powoli, mrugając w półmroku. Gabinet wyłożony był boazerią, zasłony zaciągnięte, między nimi przez szczelinę wkradała się tylko odrobina słońca znad Morza Egejskiego. Był piękny letni dzień, ale grube kamienne mury willi nie przepuszczały upału.
– Zostań.
To był rozkaz, toteż powoli zamknęła drzwi.
Przyszła tutaj, żeby jak zwykle poodkurzać. Nie wiedziała, że on tu jest, i cofnęła się z paniką, gdy dostrzegła w cieniu jego sylwetkę. Instrukcje Alexandra Santosa były jasne: nie wolno mu przeszkadzać pod żadnym pozorem i w żadnych okolicznościach. Tymczasem weszła tutaj, bo wcześniej słyszała dźwięk silnika samochodu i myślała, że wyjechał. Serce z lęku podeszło jej do gardła. Czy był na nią zły?
– Bardzo przepraszam, Kyrie Santos. Nie wiedziałam, że pan tu jest. Czy mogę coś dla pana zrobić? – zapytała, starając się panować nad głosem.
Od sześciu miesięcy pracowała jako gospodyni Alexandra Santosa, ale rozmawiała z nim tylko raz, przez telefon, kiedy ustalali warunki pracy. A teraz po raz pierwszy pojawił się w luksusowej willi na greckiej wyspie Naxos i Milly od dwóch dni chodziła na palcach, starając się go unikać.
– Naprawdę bardzo przepraszam – wykrztusiła, żeby przerwać niezręczne milczenie. – Nie będę panu więcej przeszkadzać.
– Mniejsza o to. – Machnął ręką. – Pytała pani, pani James, czy czegoś potrzebuję. – Nie widziała jego twarzy w półmroku, smużka światła rozświetlała tylko czarne włosy na czubku głowy. Wstał od biurka i podszedł do okna, zwrócony do niej plecami. Dostrzegała jego wysoką sylwetkę, potężne ramiona i białą koszulę napinającą się na plecach. – Tak, potrzebuję czegoś.
– Co mogę dla pana zrobić? Przynieść panu coś do zjedzenia albo posprzątać pokój?
Alexandro Santos nie odpowiedział i nie poruszył się. Wiedziała, jak wygląda jego twarz, bo znalazła zdjęcia w internecie, gdy dostała tę pracę. Miał czarne włosy, wyraźne kości policzkowe, chłodne niebieskie oczy i sylwetkę sportowca. Był bardzo przystojny, ale budził w niej dziwny niepokój.
– Od jak dawna pani u mnie pracuje, panno James? – zapytał po kolejnej długiej chwili.
– Od prawie sześciu miesięcy. – Milly niepewnie przestąpiła z nogi na nogę. Chyba nie miał zamiaru jej wyrzucić? Nie dała mu przecież żadnego powodu do narzekań. Sprzątała willę, pomagała w ogrodzie, płaciła rachunki. Przez większość czasu dom był pusty, więc praca była łatwa. Podobała jej się willa i cała wyspa Naxos, a także pensja.
Takie życie mogło się wydawać samotne, ale Milly bardzo odpowiadało. Jej rodzice prowadzili bogate i chaotyczne życie towarzyskie, ona zaś przechodziła z jednej szkoły z internatem do drugiej, a pomiędzy nimi była świadkiem niekończących się imprez. Teraz wreszcie mogła się nacieszyć samotnością, a poza tym dostawała dobrą pensję i zaczęła odkładać pieniądze dla Anny.
– Sześć miesięcy. – Alexandro odwrócił się nieco i teraz widziała jego profil. – Czy jesteś tu szczęśliwa?
To pytanie zaskoczyło ją. Co go mogło obchodzić jej szczęście?
– Tak, bardzo.
– Ale pewnie czujesz się samotna.
– Dobrze się czuję we własnym towarzystwie. – Rozluźniła się nieco. Chyba jednak nie zamierzał jej wyrzucić. Ale z drugiej strony to nagłe zainteresowanie jej osobą było dziwne. Sądząc po tym, co wyczytała w internecie, ten człowiek był zimnym pracoholikiem, bezwzględnym wobec konkurencji. Czasem pojawiały się jego zdjęcia z jakąś elegancką kobietą u ramienia, zdawało się jednak, że na żadną z nich nie zwracał uwagi.
– Mimo wszystko jesteś jeszcze młoda. – Urwał na chwilę. – Ile masz lat?
– Dwadzieścia cztery. – Napisała to przecież w swoim krótkim CV.
– I skończyłaś studia…
– Tak, w Anglii. – Przez cztery lata studiowała języki nowożytne. Mówiła płynnie po włosku, francusku, w ojczystym angielskim, a teraz nauczyła się trochę greckiego. Ale przecież Alexandro Santos już to wszystko wiedział.
– Masz chyba większe ambicje niż sprzątanie pokoi?
– Kyrie Santos, jest mi bardzo dobrze tak, jak jest.
– Proszę, nazywaj mnie Alex.
Nie odpowiedziała.
– Nie myślałaś o tym, żeby wrócić do Paryża? Zdaje się, że wcześniej pracowałaś jako tłumaczka?
– Tak. – Ale w porównaniu z obecną pensją zarabiała wtedy grosze. Przypomniała sobie dni spędzone w ponurym w biurze, gdzie musiała tłumaczyć nudną korespondencję handlową. Przypomniała sobie również Philippe’a, jego złociste włosy, promienny uśmiech i słodkie słówka i wzdrygnęła się. – Nie mam ochoty wracać do Paryża, Kyrie...
– Alex.
Znów nie odpowiedziała. Zastanawiała się, do czego ma prowadzić ta rozmowa.
– A życie uczuciowe? – zapytał nagle. – Mąż, dzieci? Nie marzysz o tym?
Zawahała się, niepewna, co odpowiedzieć. Z pewnością pracodawca nie powinien zadawać takich pytań. A jednak nie mogła odmówić odpowiedzi.
– Pytam, bo zależy mi na ciągłości twojej pracy – powiedział, jakby czytał w jej myślach. – Jeśli za rok wyjedziesz stąd z jakimś mężczyzną…
– Nie mam zamiaru wyjeżdżać z żadnym mężczyzną – odrzekła sztywno. Był w jej