Miłosny kontrakt. Кейт ХьюитЧитать онлайн книгу.
nie, ale możemy ustalić wszystkie szczegóły, jeśli tylko się zgodzisz. Jestem rozsądnym człowiekiem, Milly. – Gdy wypowiadał jej imię, przeszywał ją dreszcz, choć może to było tylko chłodne nocne powietrze. Kąciki jego ust powędrowały do góry, oczy zabłysły. – Widzisz, doskonale do siebie pasujemy.
– Przecież nawet nie widziałam jeszcze twojej twarzy – wybuchnęła i wyczuła jego nagłe napięcie. – Przez cały czas rozmawiamy w ciemnościach. To trochę dziwne. Rozumiem, że nie lubisz być na widoku publicznym, ale chyba mogłabym zobaczyć człowieka, za którego mam wyjść?
Alex przez chwilę milczał.
– No cóż, mam powód, żeby kryć się w mroku.
– Jaki powód?
– Równie dobrze możesz poznać go teraz. W każdym razie będziesz wiedziała, na co się zgadzasz.
Podszedł szybko do drzwi salonu i zapalił zewnętrzne światła. Milly zamrugała. Potem Alex stanął twarzą do niej i z wrażenia zaparło jej dech. Jego twarz…
Jeden kącik jego ust uniósł się do góry.
– Może teraz rozumiesz mnie trochę lepiej?
Patrzyła na niego jak zahipnotyzowana. Co mu się stało od tego czasu, gdy robiono mu zdjęcia, które widziała w internecie?
– Wiem, że to szokujący widok – powiedział obojętnie, jakby nie poruszało go to, że połowę twarzy ma pokrytą białymi i różowymi bliznami, podczas gdy druga połowa była absolutnie doskonała i nietknięta. Milly miała wrażenie, że patrzy na lustro, którego jedna połowa jest rozbita.
– Jak...?
– Ogień – odpowiedział krótko i Milly poczuła, że nie powinna pytać o więcej. – Wydaje mi się, że to może odstraszyć wiele potencjalnych kandydatek na żonę. Chociaż nie sprawdzałem. Być może odstraszy ciebie.
– Czy się zgodzę, czy nie, twoje blizny nie będą miały z tym nic wspólnego – powiedziała w końcu, kiedy już udało jej się odzyskać głos. Obawiała się jednak, że nie brzmi to zbyt przekonująco. Alex unikał jej dotychczas i jego pokoje zawsze pogrążone były w mroku, ale nigdy nie odgadła, jaka jest tego przyczyna. Nic o tym nie pisano w internecie ani nawet nie szeptano w wiosce, gdzie większość ludzi go znała. Yannis i Marina również o niczym nie wspominali.
– No dobrze. – Alex wyprostował się i utkwił wzrok w jej twarzy. – Wyjdziesz za mnie?
Wiedział, że powinien dać jej czas, by mogła się przyzwyczaić do jego blizn, ale czuł się zbyt obnażony. Nie cierpiał, gdy ktoś na niego patrzył, nie cierpiał tego błysku współczucia i litości, starał się zatem o to, by jak najmniej ludzi widziało jego twarz.
Od pożaru minęły prawie dwa lata. Przez ten czas tylko kilku zaufanych doradców i pracowników patrzyło mu w oczy. Nikomu innemu nie dawał na to szansy. Wchodził do swojego gabinetu prywatnym wejściem i rzadko go opuszczał. Co tylko mógł, załatwiał przez telefon albo mejlem, a poza pracą spędzał czas samotnie w Atenach lub tutaj, podróżując prywatnym jachtem i samolotem, żeby uniknąć spojrzeń i szeptów.
Nigdy nie miał wielu przyjaciół, a teraz miał ich jeszcze mniej. A co do kochanek – bez żartów. Podsumowując, wiódł samotne życie, ale innego nie mógłby teraz znieść. A jednak wiedział, że w końcu nadejdzie chwila, gdy kobieta, która miałaby zostać jego żoną, spojrzy na jego twarz i wzdrygnie się. Ta chwila nadeszła i z trudem się powstrzymał, by nie zacisnąć dłoni w pięści. Nie, nie miał zamiaru stać się takim człowiekiem, jakim był jego ojciec.
– Muszę... muszę się zastanowić – wyjąkała Milly, wciąż wpatrując się w blizny pokrywające jego prawy policzek. Zaczynały się tuż przy włosach i schodziły aż do kącika ust, podciągając go w rodzaj upiornego uśmiechu. Były jeszcze inne blizny, których dotychczas nie zauważyła, na szyi i ramieniu. – To bardzo poważna decyzja…
– No cóż, nie zastanawiaj się zbyt długo – powiedział, przytrzymując jej spojrzenie. – Bo jeśli odmówisz, będę musiał jak najszybciej poszukać kogoś innego.
– Czy masz jakąś alternatywę? – zapytała z zaciekawieniem.
Nie miał, ale tylko wzruszył ramionami.
– Są pewne możliwości.
Żadna z kobiet, które znał, nie zgodziłaby się wyjść za niego z tą twarzą. Zresztą wcale by ich nie chciał. Były płytkie, nienasycone, interesowały je tylko pozory i pieniądze, a jemu pozostały już tylko pieniądze. Uświadomił sobie, że chce się ożenić z Milly, bo wydawała się rozsądna i godna zaufania. Miał wrażenie, że udałoby im się dogadać. Nie chciał niczego więcej i nie śmiałby prosić o nic więcej.
– Ale dlaczego ja? – powtórzyła znów Milly.
Popatrzył na nią i przyszło mu do głowy, że ta dziewczyna mu się podoba i wzbudza w nim pożądanie. Ale pożądanie było niebezpiecznym stanem.
– Jesteś tutaj, nadajesz się i potrzebujesz pieniędzy. – Wzruszył ramionami.
Skrzywiła się, ale zaraz skinęła głową.
– Doceniam twoją szczerość. – Odwróciła się i z westchnieniem spojrzała na basen. –– Bardzo mi się tu podoba – dodała cicho.
– To dobry początek.
– Ale to z pewnością nie wystarczy.
– Dlaczego nie, skoro nie oczekujesz miłości w małżeństwie?
– Bo mam wrażenie, jakbym sprzedawała własne życie.
– Będziesz miała wiele wolności.
– Oprócz wolności, by poślubić kogoś innego.
– To prawda. Nie biorę pod uwagę rozwodu. Dziecko potrzebuje obojga rodziców.
– Ja też nie biorę tego pod uwagę – odpowiedziała ostro. – Moi rodzice są teraz odpowiednio w trzecim i czwartym małżeństwie. Ja bym się nigdy nie rozwiodła.
Alex pochylił głowę.
– To kolejna sprawa, w której się zgadzamy.
– Ale nadal cię nie znam. Nie wiem, czy jesteś dobry, godny zaufania. – Głos jej drżał. – A chyba powinnam to wiedzieć?
Oczywiście powinna, ale nie mógł jej obiecać żadnej z tych rzeczy. Nie był dobry ani godny zaufania.
– Chyba będziesz musiała uwierzyć mi na słowo.
– A jeśli po ślubie okaże się, że twoje słowo jest nic niewarte? Jeśli będziesz mnie źle traktował albo gdzieś zamkniesz…
– Miałbym cię źle traktować? – Nie potrafił powstrzymać urazy. Miał wrażenie, że ta dziewczyna zagląda w głąb jego duszy, ale nic nie widzi. – Nigdy nie skrzywdziłbym kobiety.
– Oczywiście nie chciałabym myśleć, że byłbyś do tego zdolny, ale, Alex, po prostu cię nie znam.
– W takim razie pytaj mnie, o co tylko chcesz – warknął. Stał nieruchomo, przygotowany na przesłuchanie, ale ona milczała, patrząc na niego z ukosa.
– To brzmi jak rozmowa o pracę.
– Swego rodzaju.
Znów westchnęła i przygryzła wargę. Czuł, że zaczyna mu się wymykać. Blizny przeważyły szalę.
– Po prostu nie wiem, czy mogłabym... czy byłabym w stanie to zrobić – powiedziała cicho, odwracając wzrok. – Moja matka wielokrotnie wychodziła za mąż dla pieniędzy i rezultaty były katastrofalne dla mnie i dla mojej siostry. Nie