Odwet Wysokiej Gwiazdy. Erin HunterЧитать онлайн книгу.
posłaniach sprinterów, przypatrując się parze z zaciekawieniem. Ich kocięta – Żytka, Rogatek i Łańka – stały przy dwojgu wojowników.
– Tutaj! – Kaszelek pchnął lekko Wyżka ku kępie trawy koło Ryjówka.
Maluch przebił się przez długie łodygi. Wskazał nosem trójkę kociaków.
– A co one robią w jarze?
– Nie mam pojęcia. – Kaszelek umościł się głębiej w trawie i wysunął łepek.
– Sza! – syknął Ryjówek. – Próbuję coś usłyszeć. – Jego żółte oczy wpatrywały się w koci tłumek w Jarze Spotkań.
Wrzosowa Gwiazda zeskoczyła z Wysmukłego Kamienia i przeszła zygzakiem między członkami klanu, aż dotarła na sam środek. Mglista Mysz zapamiętale wygładzała futerko między uszami Rogatka. Zajęczy Lot pchnął lekko Łańkę i Żytkę ku krawędzi.
– Żytka, Łańka i Rogatek! – zawołała Wrzosowa Gwiazda.
Wyżek poczuł, jak Kaszelek sztywnieje obok niego.
– To ceremonia przyznania rangi ucznia!
Wyżek wychylił się odrobinę.
– Wełniany Ogon dostanie jednego z nich – zgadywał Ryjówek.
– Ale Zajęczy Lot jest wrzosowym sprinterem – przypomniał mu Kaszelek.
– No i? Wełniany Ogon od zawsze narzekał, że Klan Wiatru potrzebuje więcej podkopków. A Mglista Mysz będzie chciała, by przynajmniej jedno z jej kociąt podążyło jej śladem. – Zwrócił się do Wyżka: – Żal mi cię. Bycie podkopkiem musi być okropne.
Kociak spojrzał na niego gniewnie.
– Piaszczysty Kolec mówi, że to najszlachetniejsza z dróg wojownika.
– Wiadomo, że właśnie tak będzie mówił. – Ryjówek prychnął. – Miał już w uszach tyle błota, że pewnie wypełniło mu głowę.
Wyżek wysunął pazurki, czując, jak futerko jeży mu się z gniewu.
– To nieprawda!
Kaszelek trącił go lekko.
– Skup się na ceremonii! – mruknął.
Rogatek prowadził swoje siostry ku jarowi. Łapki Żytki wpadły w poślizg, tak że zjechała po oblodzonym zboczu. Zewsząd otoczyły ją ciepłe pomruki. Wstała i otrzepała swą szarą sierść.
– Żytnia Łapo. – Wrzosowa Gwiazda spojrzała w rozszerzające się źrenice świeżo upieczonej uczennicy. – Twoją mentorką będzie Skowroni Plusk.
Młoda kotka zamruczała głośno, gdy wrzosowa sprinterka, którą jej przydzielono, wystąpiła z szeregu i dotknęła pyszczkiem jej głowy.
Wrzosowa Gwiazda świsnęła ogonem.
– Skowroni Plusku, dziel się swą szybkością i bystrym wzrokiem z Żytnią Łapą, by i ona mogła się stać wojowniczką godną Klanu Wiatru.
Odwróciła się ku Łańce.
– Łania Łapo, twoim mentorem będzie Osikowy Zachód.
Wskazany kocur zastrzygł uszami i zamrugał, najwyraźniej zdumiony.
Bladobrązowe futerko koteczki zafalowało z ekscytacją. Gdy sprinter ruszył ku niej, wypięła dumnie pierś.
– Osikowy Zachodzie, dziel się swą odwagą i siłą z Łanią Łapą.
Kocur pochylił głowę i przyłożył nos do ucha swojej podopiecznej.
Wciąż czekający na swoją kolej Rogatek przypatrywał się członkom klanu.
Pewnie próbuje odgadnąć, komu przypadnie – pomyślał Wyżek, wstrzymując oddech, podekscytowany tak, jakby to była jego własna ceremonia.
– Wygląda na to, że biedny Rogatek przypadnie Wełnianemu Ogonowi – mruknął Ryjówek.
– Rogata Łapo – zaczęła Wrzosowa Gwiazda – twoim mentorem będzie Pochmurny Pęd.
Ryjówek aż się zapowietrzył. Pochmurny Pęd?
– On nie jest podkopkiem! – wysapał Kaszelek.
Wyżek poczuł pewną ulgę na myśl o swoim dawnym kompanie z legowiska.
Rogata Łapa nie będzie musiał ćwiczyć pod ziemią! – pomyślał i poczuł ukłucie winy. Powinien żałować, że druh nigdy nie stanie się najszlachetniejszym z wojowników.
Wrzosowa Gwiazda kontynuowała:
– Pochmurny Pędzie, dziel się swymi umiejętnościami łowcy i zwinnością z uczniem, by mógł karmić swój klan przez liczne księżyce.
Wrzosowi sprinterzy zamiauczeli z aprobatą:
– Rogata Łapa!
– Żytnia Łapa!
– Łania Łapa!
Na krawędzi jaru Mglista Mysz i Zajęczy Lot spletli ogony, a ich oczy lśniły z dumy.
– Pochmurny Pęd? – Pytanie Wełnianego Ogona rozbrzmiało ponad rozentuzjazmowanymi miauknięciami. W jego żółtych oczach widać było zdumienie.
Hikorowy Nos zmrużył ślepia.
– Dlaczego podkopki nie otrzymały żadnego ucznia? – chciał wiedzieć.
– Co się dzieje? – padło pytanie od strony wejścia do obozu. Szara kotka wpatrywała się w pobratymców. Jej sierść była ubrudzona ziemią.
Mglista Mysz odwróciła się ku niej.
– Witaj, Śliwkowy Pazurze. – Przestąpiła z łapy na łapę, patrząc na przybyłą. – Obawiam się, że przegapiłaś ceremonię nadawania imion.
– Czy Wełniany Ogon otrzymał ucznia? – W spojrzeniu kotki lśniła nadzieja.
Kocur pokręcił głową.
– Ćwiczą, by zostać wrzosowymi sprinterami.
– Cała trójka? – Śliwkowy Pazur zrobiła okrągłe oczy.
Wrzosowa Gwiazda postąpiła krok do przodu.
– Osikowy Zachód, Pochmurny Pęd i Skowroni Plusk będą mentorami dla młodych Mglistej Myszy.
Szara kotka patrzyła na matkę kociaków.
– Czy nie pragniesz, aby któreś z nich podążyło twoimi śladami?
Zapytana spuściła wzrok, a Zajęczy Lot przytulił się do partnerki.
– Zdecydowaliśmy, że wszyscy zostaną wrzosowymi sprinterami – powiedział.
– Kopanie jest niebezpieczne – zauważyła Mglista Mysz. – Nasze kocięta są dobrymi biegaczami, tak jak ich ojciec. Lepiej, żeby polowały na wrzosowiskach, niż przebywały w tunelach.
Hikorowy Nos wystąpił do przodu z najeżoną sierścią.
– Ale potrzebujemy więcej uczniów podkopków.
Za nim Piaszczysty Kolec świsnął ogonem.
– Przynajmniej za parę księżyców będziemy mieli Wyżka.
Wspomniany malec poczuł ucisk w żołądku.
– Szczęściarz z tego naszego Wijka – zadrwił Ryjówek.
Wyżek zmierzył go spojrzeniem.
– Zamknij się!
Wrzosowa Gwiazda podeszła do podkopków.
– Wiem, że jesteście rozczarowani, lecz rodzice chcą, by ich kocięta szkoliły się na sprinterów.
Hikorowy Nos zajrzał jej w oczy.
– Klan