Zaćmienie. Erin HunterЧитать онлайн книгу.
ja tylko…
– Żaden kot nie może się o tym dowiedzieć! – przerwała mu. – Przynajmniej na razie, dopóki sami nie wiemy, co oznaczają słowa przepowiedni. – Ściszyła głos, wodząc wzrokiem po polanie. – Najpierw musimy odkryć, do czego powinniśmy wykorzystać nasze moce.
Lwia Łapa wysunął pazury, lecz zaraz je schował.
– Nie miałem zamiaru nikomu o niczym mówić! – warknął.
Był wściekły, bo Ostrokrzewiasta Łapa nieustannie próbowała wszystkimi dyrygować. Ale on nie był mysim móżdżkiem i nikt nie musiał mu mówić, co ma robić! Zresztą, co ona chce tu odkrywać? – zastanawiał się. Przepowiednia jest prosta: ich trójka będzie potężniejsza niż jakikolwiek kot. Muszą być gotowi użyć swoich mocy, kiedy będą im potrzebne. To wszystko. Po co dalej nad tym rozmyślać?
Lwia Łapa odwrócił się i odbiegł w kierunku półskały.
Ponieważ słońce powoli chyliło się ku zachodowi, wszystkie koty z klanu zbierały się przy stercie zdobyczy. Rozżarzona Łapa zabrała drozda Lwiej Łapy i zaniosła go do żłobka; Milka, Stokrotka i jej kocięta z pewnością były już głodne.
Makowa Łapa wzięła mysz i położyła ją przed legowiskiem starszyzny.
– Jedzonko! – zawołała.
Długi Ogon wyłonił się spośród wiciokrzewu i stanął w wejściu legowiska, a Mysie Futro wyminęła go na zesztywniałych łapach. Stara kocica z każdym księżycem stawała się słabsza. Długi Ogon zaczekał, aż usiądzie wygodnie obok myszy, po czym zajął miejsce tuż przy niej.
– Nie musisz się o mnie troszczyć, jakbym była bezbronnym kociakiem! – warknęła Mysie Futro.
Wąsy Długiego Ogona zawibrowały z rozbawienia.
– Oj, jaka szkoda, że twój cięty język nie jest tak słaby jak cała reszta! – odgryzł się.
Mysie Futro machnęła ogonem i trafiła niewidomego kocura prosto w ucho.
– Chcesz trochę? – zaproponowała, przysuwając do niego mysz.
– Hej! A może chcesz zjeść to?! – zawołała Oblodzona Łapa, biegnąc ku starszym z małą nornicą w zębach. Upuściła ją tuż obok łap Długiego Ogona. – Sama złapałam! – pochwaliła się.
– Twoja pierwsza zdobycz? – Oczy Mysiego Futra rozbłysły.
Długi Ogon nachylił się, by powąchać małe stworzonko.
– Pachnie wybornie.
Jeżyny przy wejściu do legowiska medyczki zatrzęsły się i wyszedł z niego Sójcza Łapa, niosący w pysku kulkę mchu. Podszedł do Mysiego Futra i Długiego Ogona, położył kulkę na ziemi i odwrócił niewidzące niebieskie oczy w kierunku Oblodzonej Łapy.
– Słyszałem, że miałaś dzisiaj pracowity dzień. Powinnaś coś zjeść.
– No, właściwie jestem dość głodna! – przyznała.
– Dziękuję za nornicę! – zawołał za uczennicą Długi Ogon, gdy ona ruszyła z powrotem do stosu zdobyczy.
– Nie ma za co! – miauknęła dumnie, spoglądając przez ramię.
– Czy mogę teraz poszukać kleszczy w twoim futrze? – zwrócił się do Mysiego Futra Sójcza Łapa.
– Skoro musisz – odpowiedziała z niechęcią stara kocica. – Chociaż nie wiem, dlaczego musiałeś czekać aż do posiłku, żeby przynieść mi tu to śmierdzące paskudztwo. – Wskazała głową na mech. Lwia Łapa zgadywał, że kulka była nasączona mysią żółcią.
Obserwując brata pomyślał sobie, że Sójcza Łapa wcale nie przypomina już tego nadąsanego, młodego kociaka, który za żadne skarby nie chciał zostać uczniem medyczki. Jednak choć szkolił się na medyka, był potężniejszy niż którykolwiek wojownik w klanie. Lwia Łapa wdrapał się na półskałę i przycisnął brzuch do nagrzanego słońcem kamienia. Zastanawiał się, czy wykonywanie tych nudnych zadań przestało przeszkadzać jego bratu właśnie dlatego, że jest teraz świadomy swojej potęgi. Lwia Łapa nie był pewien, ile księżyców minęło, odkąd Sójcza Łapa wkradł się do snu Ognistej Gwiazdy i podsłuchał przepowiednię nieznajomego kota, mówiącą o trzech kociętach, które trzymają w łapach potęgę gwiazd. Od tego czasu jego brat najwyraźniej zaakceptował swoje przeznaczenie. Czy on sam również poczuje się lepiej, kiedy oswoi się z przepowiednią?
Lwia Łapa uniósł wzrok w kierunku Wysokiej Półki dokładnie w chwili, gdy Ognista Gwiazda zeskoczył z niej i ruszył w dół po osuwisku. Piaskowa Burza pędziła za nim. Przywódca Klanu Pioruna nigdy nie dał po sobie poznać, że usłyszał jakąś przepowiednię. Zawsze traktował Lwią Łapę, Ostrokrzewiastą Łapę i Sójczą Łapę jak zwyczajnych uczniów. Złocisty kocur przyglądał się, jak Ognista Gwiazda podnosi ze sterty zdobyczy dorodną mysz i podaje ją Piaskowej Burzy. Dla siebie wybrał wróbla. Lwia Łapa zastanawiał się, o czym myśli. Raptem zapragnął posiadać moce Sójczej Łapy, żeby móc choć na chwilę przeniknąć do umysłu przywódcy klanu.
Czy Ognista Gwiazda jest dumny, że trzy koty z przepowiedni są jego krewnymi? – głowił się. – I czy cieszy się, że jego klan będą ochraniać tak potężne koty? A może raczej jest zmartwiony, ponieważ wie, że są potężniejsze od niego?
Gałęzie ciernistej bariery zatrzęsły się; do obozu wrócili Jeżynowy Pazur i Wiewiórczy Lot. Zaraz za nimi przybiegli też Lisia Łapa i Jagodowy Nos.
– Na granicach panuje spokój – zameldował przywódcy Jeżynowy Pazur. – Ale wieczorny patrol powinien dokładnie sprawdzić granicę z Klanem Wiatru. Sądząc po zapachu, polowali w lesie po swojej stronie.
Ognista Gwiazda usiadł pod Wysoką Półką, z Piaskową Burzą u boku.
– Wygląda na to, że rozsmakowali się w wiewiórkach – skomentował.
Rozżarzona Łapa, która dzieliła się gołębiem z Miodową Łapą, z zapałem podniosła głowę.
– Mogę wyjść na wieczorny patrol?
Teraz, kiedy jej zraniona noga zagoiła się już na tyle, że kotka mogła powrócić do obowiązków uczennicy, zgłaszała się chętnie do wszystkich zadań, jak gdyby chciała nadrobić stracony czas.
– Tak – zgodził się Jeżynowy Pazur. – Chciałem poprosić Szarą Pręgę, by go poprowadził.
– Czy ktoś coś mówił o Szarej Prędze? – Milka wygramoliła się powoli ze żłobka, mrugając zaspanymi oczami.
Szara Pręga naprawiał właśnie ścianę legowiska, w której mocny wiatr rozerwał splecione gałęzie jeżyn.
– Wszystko w porządku? – Przyjrzał się Milce z zatroskaniem. Brzuch kotki stawał się coraz większy. Kocięta mogły pojawić się na świecie lada dzień.
– Nic mi nie jest – zapewniła, po czym podniosła dwie myszy. – Po prostu wolałam zjeść na zewnątrz, z tobą. – Przeniosła posiłek w miejsce obok Ognistej Gwiazdy i Piaskowej Burzy, a Szara Pręga przygniótł łapami ostatnią gałąź i pośpieszył, aby do niej dołączyć.
Lwia Łapa zdziwił się, gdy usłyszał obok siebie odgłos upuszczanego drozda. Gdy się odwrócił, ponownie zobaczył siostrę. Stała nad ptakiem i patrzyła mu prosto w oczy.
– Pomyślałam, że możemy się tym podzielić – miauknęła. Czyżby chciała go w ten sposób przeprosić? Lwia Łapa szczerze w to wątpił; jego zdaniem Ostrokrzewiasta Łapa nawet nie zauważała, że ciągle chce wszystkim rozkazywać. Mimo to był jej wdzięczny. Chociaż czuł się samotny z powodu przepowiedni, musiał pamiętać, że dzieli ją ze swoim rodzeństwem. Dopóki