Historia Polski. Stanisław Cat-MackiewiczЧитать онлайн книгу.
rodził się z idei szkoły krakowskiej, chciał tworzyć państwo polskie w oparciu o Austrię. Spodziewał się w pierwszych dniach wojny, że państwa centralne pobiją Rosję i że będzie można przyłączyć Królestwo Polskie do Galicji i monarchię austro-węgierską przekształcić w monarchię austriacko-polsko-węgierską.
Do NKN weszły początkowo wszystkie stronnictwa galicyjskie, nawet endecy i sprzymierzeni z nimi konserwatyści z „centrum”; endecy zresztą wkrótce wystąpili, uprzednio przyczyniwszy się do rozbicia części tworzonych Legionów, tak zwanego Legionu Wschodniego.
NKN nie mógł nadążyć za Piłsudskim. Początkowo nie chciał i obawiał się powstania w Królestwie, sprzeciwiał się gorąco Polskiej Organizacji Narodowej, którą w Królestwie założyli ludzie Piłsudskiego, później, gdy Piłsudski wstrzymał werbunek do Legionów, dlatego by wywrzeć presję na mocarstwa centralne i dla innych, słusznych, względów taktycznych – NKN przez swój departament wojskowy nadal ten werbunek prowadził.
Prezes NKN, profesor Jaworski, nazwał Piłsudskiego w mowie bankietowej „legendą”. „Brygadierze, jesteś legendą”. Ten subtelny i głęboki polityk wyczuł osobliwą siłę i znaczenie Piłsudskiego, rozumiał, że NKN musi mieć jakiś mit za sobą i że nosicielem tego mitu nie może być nikt inny niż Piłsudski. Ale nie wszyscy członkowie NKN mieli to trafne wyczucie historyczne, a i Jaworski był zbyt gładkim politykiem, aby ze swego stanowiska wobec Piłsudskiego wyciągnąć wszystkie konsekwencje. Jaworski niewątpliwie chciał wygrywać Piłsudskiego, jak swego czasu Cavour wygrywał Garibaldiego.
Cavour reprezentował inteligencję polityczną, Garibaldi – czyn rewolucyjny. Stosunek Jaworski – Piłsudski tylko zewnętrznie był do tego podobny. Jaworski był uznanym przez swoich i obcych wielkim politykiem, a Piłsudski – biednym socjalistą, niedawnym szefem bojówkowych wypraw po pieniądze, człowiekiem, dla którego dygnitarskie konferencje galicyjskie stanowiły „za wysokie progi”. Poza tymi formami zewnętrznymi kryło się jednak co innego: Piłsudski, nie mając rutyny politycznej, którą Jaworski miał, a która stanowiła nie tylko jego siłę, ale i słabość – miał genialne wyczucie rzeczywistości, genialną intuicję polityczną.
Stosunek do Piłsudskiego innych członków NKN, mniej subtelnych niż Jaworski, przypominał czasami stosunek bogatego mieszczanina do wędrownego artysty, którego czasami się wspiera. Dla wielu polityków galicyjskich Piłsudski był takim bezdomnym artystą, który zawędrował do Krakowa z zaboru rosyjskiego, któremu się pomaga, ale którego się do poufnych narad nie dopuszcza.
Piłsudski w początkach wojny sfingował manifest „Rządu Narodowego”, który jakoby miał powstać w Warszawie i który mianował go szefem narodowej siły zbrojnej. Piłsudski zrobił to, by się pozbyć kurateli Komisji Tymczasowej; ale najbardziej wzięli mu to za złe członkowie NKN.
Tak się historia ułożyła, że NKN prowadził walkę z Piłsudskim i Piłsudski walkę z NKN, poza tym NKN walczył z czynnikami austriackimi, przede wszystkim z naczelną komendą armii austriackiej, i Piłsudski walczył z Austriakami, ale NKN i Piłsudski nawet w tej walce z Austriakami nigdy nie stanowili solidarnego frontu.
Piłsudski był inicjatorem, Piłsudski stwarzał fakty dokonane. NKN podążał za Piłsudskim, ale NKN miał o wiele większe możliwości w sferach austriackich i tylko NKN miał pieniądze.
Jako różnicę w myśleniu NKN i Piłsudskiego można zacytować różnicę w zapatrywaniu się na kwestie dystynkcji oficerskich na mundurach. Politycy z NKN uważali, że dystynkcje te powinny być upodobnione do austriackich, a to dlatego, żeby oficer legionowy nie czuł się upośledzony wobec oficera austriackiego, żeby żołnierz austriacki należycie mu salutował itd. Piłsudski wręcz przeciwnie, nie tylko nie dbał o te utylitarne korzyści, lecz dbał o to jak najbardziej, aby mundur legionowy w swym zewnętrznym wyglądzie jak najwyraźniej się od austriackiego różnił. W tym szczególe widzimy wielką różnicę w metodzie myślenia. Piłsudski dążył do samodzielnej armii i stąd konsekwentnie musiał się pozbywać tych korzyści, które dawałaby mu przynależność do armii austriackiej.
Zapalny stan walki istniał zwłaszcza pomiędzy I Brygadą Piłsudskiego a departamentem wojskowym NKN, na którego czele stał młody, ambitny inżynier pułkownik Władysław Sikorski, a szefem propagandy był profesor Stanisław Kot. Piłsudczycy zarzucali departamentowi, że w walce z nimi używa swoich austriackich kontaktów i że wobec Austriaków jest zbyt lojalny. Departament zarzucał I Brygadzie nielojalność i nieodpowiedni dobór personalny.
NKN jest uważany za emanację konserwatystów krakowskich. Ale ani pułkownik Sikorski, ani profesor Kot nigdy konserwatystami nie byli. Pułkownik Sikorski należał do lwowskiej grupy demokracji postępowej, a profesor Kot za młodu był nawet socjalistą. Ale w okresie departamentu profesor Kot zażarcie walczył z I Brygadą i z popierającymi Piłsudskiego socjalistami. Od tego czasu profesor Kot często solidaryzował się z redakcją „Czasu”, czy też pisywał w tym piśmie, tak że wiele ludzi uważało go za stańczyka, którym nigdy nie był.
Piłsudski nie był nigdy komendantem całych Legionów, ale tylko I Brygady. Zarówno NKN, jak Piłsudski uważali za wielkie nieszczęście rozproszenie brygad legionowych po froncie i starali się, aby wszystkie trzy brygady walczyły razem.
Zarówno walka bloku namiestnikowskiego z endecją, o której mówiłem w rozdziale o szkole krakowskiej, jak walka departamentu wojskowego z I Brygadą, odezwą się jak czkawka w późniejszej historii Polski.
Piłsudski chciał się przede wszystkim bić, uważał, że żołnierza polskiego nie będzie, dopóki ten żołnierz nie przejdzie ognia, że on sam nie zostanie wodzem, dopóki na szyszaku swoim nie będzie miał promieni walki, jeśli nie zwycięstwa. Więcej sobie cenił autorytet, który się nabywa osobistym pobytem na froncie, aniżeli uprawianie polityki w Krakowie czy w Wiedniu. Piłsudski jest na froncie, bije się ze swą brygadą, zdobywa dla niej uznanie komunikatów niemieckich, uznanie dowódców niemieckich. Brygada pogardza Austriakami.
Niemcy wkraczają do Warszawy dnia 5 sierpnia 1915 roku. Nastrój warszawiaków jest chłodny dla Legionów. Warszawa nienawidzi Niemców, jakkolwiek Niemcy wprowadzają samorząd z polskim językiem urzędowym, otwierają polski uniwersytet i politechnikę, zatwierdzają milicję w ułankach na ulicach miasta i tolerują ujawnianie uczuć polskich. Na czele administracji niemieckiej w Królestwie staje generał Beseler, człowiek charakteru zacnego, głęboko wykształcony, do Polaków usposobiony jak najlepiej. Ale wszystko to nie przełamuje nastrojów nieufności do Niemców, a głód i uciążliwe rekwizycje niemieckie powodują rozdrażnienie, zwrócone także przeciwko legionistom jako sojusznikom Niemiec. Miarą nastrojów będzie przemówienie nestora kupiectwa warszawskiego, pana Stanisława Bruna. „Zmienia się teraz ruble na marki, czyli jak u nas mówią, pieniądze na marki” – mówił Brun, a Sławek idąc w mundurze legionisty ulicami Warszawy usłyszał, jak jakaś pani wskazała na niego, mówiąc do swojej córeczki: „Patrz, oto taki pan, który chce zabić twego tatusia”. Sławek bez rumieńców na twarzy nie mógł mówić o tym wydarzeniu jeszcze po dwudziestu latach.
W roku 1916 Piłsudski uważa, że Legiony zyskały już dostateczną reputację wojskową i czyni z nich atut w grze politycznej, używając ich jako środka nacisku na okupantów dla uzyskania czegoś konkretnego w sprawie polskiej. Wstrzymuje werbunek do Legionów, werbunek ten jednak jest dalej prowadzony przez departament wojskowy. Piłsudski podaje się do dymisji i opuszcza Legiony. Zaczyna się w tym czasie niedostatecznie jeszcze wyświetlona gra pomiędzy rządami austriackim a niemieckim w sprawie polskiej. Przekształceniu Austrii z państwa austriacko-węgierskiego na państwo austriacko-polsko-węgierskie przeciwni są Węgrzy uważając, że zmniejszy to ich znaczenie w monarchii. Jest to, mówiąc nawiasem, dowód dużej krótkowzroczności, tak często ujawniającej się w wielkiej polityce. W danym wypadku krótkowidzem był znakomity mąż stanu i wielki charakter hr. Tisza. W Warszawie na Beselera i jego urzędników coraz większy wpływ uzyskuje Studnicki. Wreszcie dnia 5 listopada 1916 roku ukazuje się manifest dwóch cesarzy, zapowiadający