Kryminalny Wrocław. Marta GuzowskaЧитать онлайн книгу.
odnoszący się do kultu słońca. Podobne symbole zauważą państwo też na innych ślężańskich rzeźbach, między innymi na słynnej Pannie z rybą...
Janusz mówił wyraźnie i z dobrą dykcją. Temat wybrali sami. Wydawałoby się, że powinni spijać słowa z jego ust. Ale nie spijali. Kręcili się albo gapili na Niedźwiedzia, a kilka osób z tyłu rozmawiało półgłosem. W końcu pani po pięćdziesiątce, w wojskowej kurtce i z kolorowym szalem na szyi, przerwała mu.
– Mam pytanie, można?
Pytania zazwyczaj zadaje się na końcu, pomyślał Janusz, ale co mi tam, to oni płacą. Uśmiechnął się:
– Oczywiście.
– W pana pracy magisterskiej znalazłam informację, że ogniska w noc świętego Jana są pozostałością po rytuale składania bóstwom pogańskim ofiar ciałopalnych z ludzi.
Zawiesiła głos.
– Bardzo mi miło, że czytała pani moją pracę. – Janusz znowu się uśmiechnął, tym razem szczerze. – Oczywiście w tej kwestii nie można mieć stuprocentowej pewności. W ogóle sprawa ludzkich ofiar u Słowian nie jest pewna, bo istnieją tylko nieliczne...
– Ale tu, na Ślęży, istniał podobno wcześniej ośrodek religii celtyckiej. A Celtowie składali swoim bogom ofiary ciałopalne.
– Tak – przyznał Janusz – składali. Pisze o tym między innymi...
Pani z szalem odwróciła się do reszty osób siedzących na pniach.
– Widzicie, mówiłam. Trzeba było...
Siwy facet obok niej pociągnął ją za ramię.
– Elu, daj spokój – poprosił tonem, który świadczył, że u nich w domu to on podaje jej kapcie i robi herbatę. – Pozwól panu dokończyć.
Pani z szalem przysiadła z powrotem na pniu drzewa, ale powtórzyła jeszcze kilka razy: „przecież wam mówiłam”.
Wszyscy pozostali wpatrywali się w Janusza w milczeniu.
– Proszę kontynuować – powiedział Chudy Wariat.
Janusz chrząknął, bo zaschło mu w gardle.
– Poruszyła pani bardzo ważną i cieka- wą kwestię źródeł. W przypadku pozostałości z tak dawnego okresu nie mamy oczywiście żadnych źródeł pisanych. Jedyne, co zachowało się na temat rytuałów na Ślęży, pochodzi z czasów o wiele późniejszych. Na początku jedenastego wieku biskup Thietmar z Merseburga pisał: „Owa góra wielkiej doznawała czci u wszystkich mieszkańców z powodu swego ogromu oraz przeznaczenia, jako że odprawiano na niej przeklęte pogańskie obrzędy”. – Janusz zacytował z pamięci, to zawsze robiło wrażenie. Ale tym razem nikt się nie uśmiechnął. Mówił więc dalej: – Jednak być może Thietmar wiedział, co pisze, bo kulty pogańskie na Ślęży mogły być kontynuowane nawet po okres wczesnego średniowiecza.
Pani z szalem podniosła się znowu.
– A czy może pan nam opisać obyczaje związane z jesienną równonocą?
Siwy pociągnął ją za połę kurtki i jeszcze raz powiedział „Elu”, ale pani nie usiadła. Powiedziała tylko półgłosem: „No co, straciliśmy już wystarczająco dużo czasu” i dalej patrzyła na Janusza.
– Hm, no tak. Głównym celem obrzędów jesiennych było podziękowanie za plony i jednocześnie zapewnienie dobrych zbiorów na następny rok. Nie zapominajmy jednak, że jesień mogła być też symbolicznym okresem śmierci męskiego bóstwa, które miało odrodzić się na wiosnę. Istnieją niepoświadczone podania o tym, że w dniu jesiennej równonocy składano ofiary poprzez zakopanie żywcem młodego mężczyzny...
Pani skinęła głową, ale nie usiadła. Co więcej, pozostali też wstali, jedno po drugim. Janusz poczuł się nieswojo.
– Jeśli państwo pozwolą, będziemy kontynuować... – zaczął, ale Wariat dał znak ręką.
Dwóch facetów, z tych młodszych, złapało go za ramiona, a trzeci szybko skrępował mu czymś ręce z tyłu. Janusz zaczął się rzucać, ale ci dwaj byli wystarczająco silni, żeby go utrzymać, kiedy trzeci wiązał mu nogi.
– Co... co jest?! – krzyknął Janusz. – Puśćcie mnie!
Ale oczywiście nic to nie dało. Próbował się szarpać i krzyczał, ale tamci dwaj pociągnęli go, a potem poczuł, że spada, i boleśnie uderzył się w bark. W oczach i ustach miał piasek. Pluł i mrugał, ale nie mógł się go pozbyć.
– Muszę panu podziękować – usłyszał nad sobą głos. Zamrugał jeszcze intensywniej, ale nadal widział sylwetkę Chudego Wariata jak przez mgłę. – Mieliśmy wątpliwości, a nie mogliśmy popełnić błędu, to byłoby niewybaczalne. Ale teraz, skoro potwierdził to taki ekspert jak pan...
Wariat obejrzał się za siebie, a potem jeszcze raz odwrócił do Janusza.
– O starożytnych bóstwach nie wolno zapominać, inaczej się mszczą. Sam pan widział, co się stało w lecie. Zaniedbaliśmy ofiarę i pół Polski stało przez miesiąc pod wodą. A potem jeszcze ten trzytygodniowy upał, powypalało pola i ilu ludzi zmarło na udar. Ale dzięki panu wszystko znowu będzie w porządku.
Janusz spróbował dźwignąć się na kolana, ale nie mógł się podeprzeć.
– Jeszcze raz dziękuję, panie Januszu. Nie tylko za wykład, ale za to, że pan tu w ogóle przyszedł. Bo widzi pan, w tym rytuale najważniejsze jest, żeby ofiara sama, dobrowolnie przyszła na miejsce, gdzie zostanie złożona.
Janusz był pewny, że śpi i śni. Zdarzają się przecież takie realistyczne sny. Ale ręce miał skrępowane i w żaden sposób nie mógł się uszczypnąć. I ten cholerny piasek w ustach.
– Ale – wybełkotał w końcu – ale dzisiaj jest zły dzień. Pierwszy dzień jesieni to jutro.
– I tu się pan myli. – Chudy Wariat obrócił się i znowu dał jakiś znak ręką. – Astronomiczny początek jesieni jest ruchomy. A w tym roku przypada dwudziestego drugiego września.
I zanim Janusz zdołał wybełkotać coś jeszcze, powiedział:
– Dobra, możecie zasypywać.
Góra Ślęża, położona 35 km od Wrocławia, była jedną z najważniej- szych „świętych gór” związanych z kultem solarnym okresu średniowiecza. Kult mógł tam trwać od VII w. p.n.e. aż po okres wczesnego średniowiecza, ale niektórzy badacze datują go znacznie wcześniej i na pewno o dawnych rytuałach pamiętano jeszcze dużo później.
Dzisiaj na Ślęży można zobaczyć pozostałości tego kultu, tajemnicze rzeźby związane z plemieniem celtyckich Bojów: Pannę z rybą i Dzika przy szlaku prowadzącym na górę, Niedźwiedzia na szczycie czy Mnicha (zwanego też Kręglem) u podnóża góry, na ul. Armii Krajowej w Sobótce, przy drodze na przełęcz pod Wieżycą. Niektórzy badacze przypuszczają też, że z dawnym ośrodkiem pogańskiego kultu związane są szerokie kamienne wały usypane przy szczycie góry. Jednak na szczycie Ślęży stoi dziś nie pogańska świątynia, lecz kościół Nawiedzenia NMP.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив