Anioły i demony. Дэн БраунЧитать онлайн книгу.
przemianie. Jej pełne usta zwiotczały, ramiona opadły, a oczy nabrały miękkiego, uległego wyrazu. Zupełnie jakby przestawiła każdy mięsień w swym ciele, żeby zaakceptować powstałą sytuację. Oburzenie i gniew zostały zdławione przez głęboki, kamienny chłód.
– Od czego by tu zacząć… – odezwała się spokojnie.
– Od początku – odparł Kohler. – Opowiedz nam o eksperymencie ojca.
– Życiowym marzeniem ojca było skorygowanie nauki za pomocą religii – stwierdziła Vittoria. – Miał nadzieję udowodnić, że nauka i religia są dziedzinami, które można całkowicie ze sobą pogodzić. To tylko dwa różne podejścia do poszukiwania tej samej prawdy. – Przerwała, jakby trudno jej było uwierzyć w to, co za chwilę powie. – A ostatnio… ojciec wymyślił sposób, jak to zrobić.
Kohler siedział w milczeniu.
– Opracował eksperyment, który miał rozwiązać jeden z największych konfliktów w historii nauki i religii.
Langdon zastanawiał się, jaki konflikt mogła mieć na myśli. Tyle ich było.
– Kreacjonizm – oświadczyła Vittoria. – Spór o to, jak powstał wszechświat.
Aha, pomyślał Langdon. TEN spór.
– Oczywiście Biblia stwierdza, że Bóg stworzył wszechświat – wyjaśniła. – Bóg powiedział: „Niechaj się stanie światłość!” i wszystko, co widzimy, pojawiło się z próżni. Niestety, jedna z podstawowych zasad fizyki głosi, że nie można stworzyć materii z niczego.
Langdon czytał o tym pacie. Pomysł, że Bóg stworzył coś z niczego, był całkowicie sprzeczny z uznanymi prawami współczesnej fizyki, toteż uczeni twierdzili, że pod względem naukowym Księga Rodzaju jest absurdem.
– Panie Langdon – odezwała się Vittoria, obracając się ku niemu. – Przypuszczam, że znana jest panu teoria Wielkiego Wybuchu.
– Tak jakby – Langdon wzruszył ramionami. Wiedział, że Wielki Wybuch jest akceptowanym przez naukę wyjaśnieniem powstania wszechświata. Niedokładnie to rozumiał, ale zgodnie z tą teorią, punkt o niezmiernie dużej gęstości energii eksplodował, rozszerzając się we wszystkie strony i tworząc wszechświat. Albo coś w tym rodzaju.
– Kiedy Kościół katolicki – mówiła dalej Vittoria – po raz pierwszy przedstawił teorię Wielkiego Wybuchu w tysiąc dziewięćset dwudziestym siódmym roku…
– Co takiego? – przerwał jej Langdon, który nie zdołał się powstrzymać. – Mówi pani, że Wielki Wybuch to była teoria katolicka?
Vittorię najwyraźniej zdziwiło jego pytanie.
– Oczywiście. Przedstawiona przez katolickiego mnicha Georges’a Lemaître’a w tysiąc dziewięćset dwudziestym siódmym roku.
– Ale ja myślałem… – zawahał się. – Czy tej teorii nie ogłosił czasem Edwin Hubble, astronom z Harvardu?
Kohler rzucił mu lodowate spojrzenie.
– Znowu ta amerykańska arogancja naukowa. Hubble opublikował swoją teorię w tysiąc dziewięćset dwudziestym dziewiątym roku, dwa lata po Lemaîtrze.
Langdon spojrzał na niego gniewnie. Ale jest teleskop Hubble’a, proszę pana. Nigdy nie słyszałem o żadnym teleskopie Lemaître’a.
– Pan Kohler ma rację – wtrąciła się Vittoria. – To była koncepcja Lemaître’a. Hubble tylko ją potwierdził, dostarczając niepodważalnych dowodów, że Wielki Wybuch był prawdopodobny z naukowego punktu widzenia.
– Aha – mruknął Langdon, zastanawiając się, czy miłośnicy Hubble’a z Wydziału Astronomii Uniwersytetu Harvarda kiedykolwiek wspomnieli na swoich wykładach o Lemaîtrze.
– Kiedy Lemaître po raz pierwszy przedstawił teorię Wielkiego Wybuchu – powróciła do swego wywodu Vittoria – uczeni uznali ją za absurdalną, twierdząc, że zgodnie z wiedzą naukową materii nie można stworzyć z niczego. Zatem kiedy Hubble wstrząsnął światem, wykazując naukowo, że teoria Wielkiego Wybuchu jest słuszna, Kościół proklamował swoje zwycięstwo i uznał to za dowód, że Biblia również zawiera prawdę naukową. Boską prawdę.
Langdon kiwnął głową i skupił się na jej wywodach.
– Oczywiście, uczonym nie spodobało się, że Kościół wykorzystuje ich odkrycia do propagowania religii, toteż natychmiast przedstawili matematyczną interpretację tej teorii, usunęli wszelkie podteksty religijne i zaczęli rościć sobie do niej wyłączne prawo. Jednak na nieszczęście dla nauki, te równania posiadają bardzo istotny słaby punkt, który Kościół chętnie wytyka.
Kohler chrząknął.
– Osobliwość pierwotną. – Wypowiedział te słowa takim tonem, jakby były zmorą jego życia.
– Właśnie, osobliwość – potwierdziła Vittoria. – Dokładny moment stworzenia. Godzina zero. – Spojrzała na Langdona. – Nawet obecnie nauka nie potrafi uchwycić pierwszego momentu stworzenia. Nasze równania całkiem nieźle wyjaśniają wczesny okres istnienia wszechświata, ale kiedy się cofamy w czasie, przybliżając do chwili zerowej, nasza matematyka zawodzi i wszystko staje się bez znaczenia.
– Właśnie – potwierdził Kohler zirytowanym tonem – a Kościół przedstawia ten brak jako dowód, że Bóg musiał mieć swój udział w stworzeniu. Przejdź już do rzeczy.
Spojrzenie Vittorii przybrało nieobecny wyraz.
– Rzecz w tym, że mój ojciec zawsze wierzył w związek Boga z Wielkim Wybuchem. Wprawdzie nauka nie potrafiła pojąć boskiego momentu stworzenia, ale on był przekonany, że pewnego dnia to się zmieni. – Wskazała ze smutkiem na sentencję przypiętą nad stanowiskiem pracy Vetry. – Tata stale mi tym wymachiwał przed oczami, ilekroć nachodziły mnie wątpliwości.
Langdon odczytał napis:
NAUKA I RELIGIA NIE POZOSTAJĄ W SPRZECZNOŚCI.
NAUKA JEST PO PROSTU ZBYT MŁODA, ŻEBY TO ZROZUMIEĆ.
– Tata chciał podnieść naukę na wyższy poziom – ciągnęła Vittoria – i doprowadzić do tego, żeby potwierdzała istnienie Boga. – Z melancholijnym wyrazem twarzy przeczesała ręką długie włosy. – Zabrał się do czegoś, o czym żaden inny naukowiec nawet nie pomyślał. Do czegoś, do czego inni nie mieli nawet możliwości technologicznych. – Przerwała, jakby zastanawiając się, jak wyrazić to, o co jej chodzi. – Opracował eksperyment, którego celem było udowodnienie, że zdarzenia opisane w Księdze Rodzaju były możliwe.
Udowodnić Księgę Rodzaju? – pomyślał ze zdumieniem Langdon. Niechaj się stanie światłość? Materia z niczego?
Kohler przeszył martwym spojrzeniem pokój.
– Słucham?
– Mój ojciec stworzył wszechświat… całkowicie z niczego.
Kohler odwrócił gwałtownie głowę.
– Co takiego?
– Dokładniej mówiąc, odtworzył Wielki Wybuch.
Dyrektor sprawiał wrażenie, jakby miał za chwilę zerwać się na nogi.
Langdon całkowicie się pogubił. Stworzenie świata? Odtworzenie Wielkiego Wybuchu?
– Oczywiście, zrobił to na o wiele mniejszą skalę – wyjaśniła Vittoria i zaczęła mówić szybciej. – Proces był niezwykle prosty. Ojciec przyspieszył dwie ultrawąskie wiązki cząstek poruszające się w tunelu akceleratora w przeciwnych kierunkach. Gdy