Anioły i demony. Дэн БраунЧитать онлайн книгу.
się sceny.
– Esci – odezwał się Olivetti.
Gwardzista wstał i wyszedł.
Komendant podszedł do jednego z ekranów i wskazał go palcem. Potem zwrócił się do gości:
– Ten obraz pochodzi ze zdalnie sterowanej kamery ukrytej gdzieś w Watykanie. Chciałbym usłyszeć wyjaśnienie.
Langdon i Vittoria przyjrzeli się ekranowi, po czym jednocześnie głęboko wciągnęli powietrze. Obraz był idealny. Nie mogli mieć żadnych wątpliwości. Widzieli przed sobą CERN-owski pojemnik z antymaterią. Wewnątrz niego unosiła się złowieszczo błyszcząca kropelka metalicznej cieczy, oświetlana rytmicznymi rozbłyskami diod wyświetlacza. Co ciekawe, wokół pojemnika panowała niemal zupełna ciemność, tak jakby umieszczono go w szafie lub zaciemnionym pokoju. W górnej części monitora błyskał napis PRZEKAZ NA ŻYWO – KAMERA NR 86.
Vittoria spojrzała na wyświetlacz, żeby sprawdzić, ile czasu im pozostało.
– Niecałe sześć godzin – szepnęła do Langdona, z wyrazem napięcia na twarzy.
Langdon zerknął na zegarek.
– Zatem mamy czas do… – Urwał, czując ściskanie w żołądku.
– Północy – dokończyła załamana.
Północ, pomyślał Langdon. Mają zmysł dramatyczny. Ktokolwiek ukradł ten pojemnik, starannie wybrał porę. Ogarnęło go złowieszcze przeczucie, gdy uświadomił sobie, że znajduje się dokładnie w centrum wybuchu.
Szept Olivettiego zabrzmiał jak syk:
– Czy to własność waszego ośrodka?
Vittoria skinęła potakująco głową.
– Tak. Ten pojemnik został nam ukradziony. Zawiera wyjątkowo wybuchową substancję o nazwie antymateria.
Na komendancie nie zrobiło to wrażenia.
– Panno Vetra, całkiem dobrze znam się na materiałach wybuchowych, a nigdy nie słyszałem o antymaterii.
– To nowa technologia. Musimy natychmiast zlokalizować pojemnik lub ewakuować Watykan.
Olivetti zamknął powoli oczy, a po chwili je otworzył, jakby ponowne skupienie wzroku na Vittorii mogło zmienić treść jej słów.
– Ewakuować? Czy pani zdaje sobie sprawę, co tu się dziś odbywa?
– Tak, proszę pana. Życie kardynałów znalazło się w niebezpieczeństwie. Mamy niecałe sześć godzin. Czy udało się poczynić jakieś postępy w poszukiwaniach pojemnika?
Olivetti potrząsnął przecząco głową.
– Nawet nie zaczęliśmy jeszcze szukać.
Vittoria myślała, że się udławi.
– Co takiego? Ale przecież słyszeliśmy strażników, jak rozmawiali o poszukiwaniach…
– Szukają, owszem – odparł Olivetti – ale nie waszego pojemnika. Chodzi o coś innego, co was nie dotyczy.
– Jeszcze nawet nie zaczęliście szukać pojemnika? – Głos Vittorii się załamał.
Źrenice komendanta się zwęziły, ale twarz miał zupełnie bez wyrazu.
– Panno Vetra, pozwoli pani, że coś wyjaśnię. Dyrektor waszego ośrodka nie chciał podać mi przez telefon żadnych szczegółów na temat tego przedmiotu. Powiedział tylko, że muszę go natychmiast odnaleźć. Jesteśmy teraz wyjątkowo zajęci i nie mogę pozwolić sobie na luksus odkomenderowania ludzi do tej sprawy, dopóki nie poznam faktów.
– W tym momencie jest ważny tylko jeden fakt – odparła Vittoria. – Mianowicie, że za sześć godzin to urządzenie zmiecie z powierzchni ziemi cały ten kompleks.
Olivetti stał nieporuszony.
– Panno Vetra, musi pani o czymś wiedzieć. – Jego głos pobrzmiewał teraz tonem wyższości. – Pomimo archaicznego wyglądu Watykanu każde prowadzące do niego wejście, czy to prywatne, czy publiczne, jest wyposażone w najnowocześniejsze urządzenia kontrolne. Gdyby ktoś próbował wnieść do środka jakikolwiek rodzaj zapalnika, zostałoby to natychmiast wykryte. Mamy skanery izotopów radioaktywnych, filtry węchowe projektu amerykańskiej DEA[6], które umożliwiają wykrycie nawet śladowych chemicznych oznak obecności materiałów łatwopalnych i trucizn. Ponadto stosujemy najnowocześniejsze wykrywacze metalu i skanery rentgenowskie.
– Imponujące – skwitowała Vittoria równie chłodno. – Niestety, antymateria nie jest radioaktywna, śladem jej obecności jest czysty wodór, a pojemnik jest plastykowy. Żadne z waszych urządzeń go nie wykryje.
– Ale przecież ma zasilanie. – Olivetti wskazał mrugające diody. – Nawet najmniejszy ślad niklu czy kadmu zostanie zarejestrowany…
– Baterie są również plastykowe.
Cierpliwość komendanta najwyraźniej się wyczerpywała.
– Plastykowe baterie?
– Elektrolit z żelu polimerowego z teflonem.
Olivetti pochylił się ku niej, jakby chciał podkreślić własną przewagę wzrostu.
– Signorina, odbieramy tu dziesiątki gróźb zamachów bombowych miesięcznie. Osobiście szkolę wszystkich gwardzistów w dziedzinie nowoczesnych materiałów wybuchowych. Doskonale zdaję sobie sprawę, że nie ma substancji wybuchowej o takiej mocy, żeby dokonać opisywanych przez panią zniszczeń, chyba że mówimy o głowicy nuklearnej z rdzeniem paliwowym wielkości piłki baseballowej.
Vittoria zmierzyła go palącym spojrzeniem.
– Natura posiada wiele tajemnic, które dopiero zostaną odkryte.
Komendant przysunął się bliżej.
– Czy mógłbym spytać, kim dokładnie pani jest? Jakie stanowisko zajmuje pani w CERN-ie?
– Jestem wysokiej rangi członkiem personelu badawczego, a obecnie zostałam oddelegowana do Watykanu w celu współpracy w rozwiązaniu tego kryzysu.
– Przepraszam za nieuprzejmość, ale jeśli rzeczywiście mamy do czynienia z kryzysem, to dlaczego rozmawiam z panią, a nie z pani dyrektorem? A poza tym, dlaczego okazuje pani lekceważenie, przybywając do Watykanu w krótkich spodniach?
Langdon jęknął. W głowie mu się nie mieściło, że w takich okolicznościach ten człowiek przejmował się etykietą dotyczącą ubioru. Z drugiej strony, skoro kamienne penisy mogły wzbudzić wśród mieszkańców Watykanu pożądliwe myśli, to Vittoria Vetra w szortach była niewątpliwym zagrożeniem dla bezpieczeństwa narodowego.
– Komendancie Olivetti – wtrącił głośno, starając się rozładować sytuację, gdyż dziewczyna wyglądała, jakby sama miała za chwilę eksplodować. – Nazywam się Robert Langdon. Jestem profesorem studiów religijnych w Stanach Zjednoczonych i nie jestem związany z CERN-em. Miałem okazję obejrzeć pokaz wybuchu antymaterii i mogę zaświadczyć, że jest ona wyjątkowo niebezpieczna. Mamy powody sądzić, że została umieszczona w obrębie Watykanu przez ruch antyreligijny, którego celem jest zakłócenie konklawe.
Olivetti odwrócił się i teraz jego zmierzył gniewnym spojrzeniem.
– Mam tu kobietę w szortach, która opowiada, że kropelka cieczy wysadzi w powietrze cały Watykan, i amerykańskiego profesora twierdzącego, że staliśmy się celem jakiegoś ruchu antyreligijnego. Czego dokładnie po mnie oczekujecie?
– Proszę znaleźć pojemnik – odezwała się Vittoria. –
6
DEA – (ang.)