Pogrzebani. Jeffery DeaverЧитать онлайн книгу.
– oświadczyła Sachs.
– Tak, oczywiście – po chwili wahania zgodził się Rossi. Popatrzył na Giacoma i Danielę, po czym przeprowadzili krótką rozmowę po włosku.
– Ich wozu używają inni funkcjonariusze – przetłumaczył Rossi. – Ercole, odwieziesz detektyw Sachs.
– Ja?
– Ty.
Ruszyli do wyjścia.
– Proszę jej dać broń – powiedział Rhyme.
– Co? – zdumiał się inspektor.
– Nie chcę, żeby jechała w teren bez broni.
– To wbrew przepisom.
A my nie pozwalamy sobie na żadną nieprzepisowość…
– Jest detektywem policji Nowego Jorku i wyczynowo strzela.
Rossi rozważył jego prośbę.
– Nie wiem, jaką umowę zawarliśmy ze Stanami, ale kiedy żandarmi ścigali przestępcę z Francji, udzieliłem im zgody na wjazd z bronią do Kampanii. Teraz postąpię tak samo. – Wyszedł i kilka minut później pojawił się z plastikową walizeczką na pistolet. Zapisał w formularzu numer z pokrywy i otworzył.
– To jest…
– Beretta dziewięćdziesiąt sześć A1 – dokończyła Sachs. – Kaliber czterdzieści. – Wzięła broń i skierowała lufę w dół, po czym lekko przesunęła zamek, by sprawdzić, czy komora jest pusta. Wzięła dwa magazynki i pudełko amunicji, które Rossi przyniósł razem z pistoletem.
– Proszę tu podpisać. A w rubrykach „stopień” i „przynależność służbowa” proszę wpisać coś nieczytelnego. Ale błagam, detektyw Sachs, niech pani nie strzela do nikogo, jeżeli będzie pani mogła tego uniknąć.
– Postaram się.
Nabazgrała coś we wskazanym przez niego miejscu, włożyła magazynek i pociągnęła zamek, aby załadować berettę. Sprawdziła, czy jest zabezpieczona, wsunęła ją za pas. Podbiegła do drzwi.
Ercole spojrzał na Danielę, potem na inspektora.
– Czy mam…?
– Leć! – krzyknął Rhyme. – Szkoda czasu!
ROZDZIAŁ 18
To? – spytała Amelia Sachs, kiedy wybiegli z budynku kwestury. – To jest twój samochód?
– Tak, tak. – Ercole stanął przy niewielkim aucie z napisem Mégane, jasnoniebieskim, brudnym i powgniatanym. Ruszył na drugą stronę auta, żeby otworzyć jej drzwi.
– Poradzę sobie. – Zatrzymała go gestem. – Jedźmy.
Młody funkcjonariusz wsiadł za kierownicę, Sachs zajęła miejsce pasażera.
– Skromny wóz, niestety. – Uśmiechnął się smętnie. – Lotne patrole miały dwa lamborghini. Jeden rozbił się parę lat temu, więc nie wiem, czy wciąż dysponują oboma. To oznakowany radiowóz. Co za…
– Nie mamy czasu.
– Jasne.
Uruchomił silnik. Wrzucił pierwszy bieg, włączył lewy kierunkowskaz i spojrzał przez ramię, czekając na możliwość włączenia się do ruchu.
– Ja poprowadzę – powiedziała Sachs.
– Co?
Przesunęła dźwignię na luz i zaciągnęła ręczny hamulec, a potem wyskoczyła z samochodu.
– Powinienem spytać, czy ma pani prawo jazdy – rzekł Ercole. – Pewnie trzeba wypełnić jakieś formularze. Myślę…
Stała już przy jego drzwiach i ciągnęła za klamkę. Wysiadł.
– Możesz pilotować – zaproponowała. Obiegł samochód i wskoczył z drugiej strony, a ona usadowiła się na fotelu kierowcy, którego nie musiała ustawiać: Ercole był wyższy i siedzenie było przesunięte maksymalnie do tyłu.
Zerknęła na niego.
– Pas.
– Nie, tu nikt się tym nie przejmuje – zachichotał. – I nigdy nie wlepiają za to mandatów.
– Zapnij.
– Dobrze, dobrze, już…
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.