Od upadku do sukcesu. Thomas EriksonЧитать онлайн книгу.
pięćdziesiąt punktów wszystkim innym wojnom – to mimo wszystko zawsze tragiczne wydarzenia.
Co, jeśli spojrzymy na inne rodzaje nieszczęść? Gdzie na liście znajdzie się tsunami w Azji Południowo-Wschodniej z 2004 roku? To była przecież ogromna katastrofa. Z powierzchni ziemi zniknęły całe wioski, mnóstwo domów, samochodów, zginęło wielu ludzi. Liczba śmiertelnych ofiar wyniosła trzysta tysięcy. Ale gdy porównamy to z trwającą sześć lat drugą wojną światową, obozami koncentracyjnymi, bombardowaniem miast, torturami i niewyobrażalnymi zbrodniami na ludzkości… może tsunami przyznamy trzydzieści punktów?
Natura rządzi się własnymi prawami. Nie mamy na nią wpływu. Możemy jednak kontrolować nasze zachowania względem innych. Śmierć w katastrofie naturalnej w pewnym sensie wydaje się niczym w porównaniu do śmierci z ręki drugiego człowieka.
A korupcja, nadużywanie władzy, fakt, że na szczycie wielu światowych organizacji stoi mnóstwo psychopatów? Może umieścimy to na równi z tsunami? Albo nawet trochę wyżej. Postawiłbym tu czterdzieści punktów.
Możemy tak w nieskończoność.
Gdzie w porównaniu do powyższych tragedii umieścić na liście fakt, że według ciebie mamy zły rząd? Co powiesz na dwanaście punktów? Spóźnienie się na autobus w kwietniowy wtorek nawet nie kwalifikuje się na tę listę.
Takie porównanie oczywiście trochę kuleje.
Skala katastrof przeciętnych śmiertelników
Spójrzmy więc na twoją prywatną skalę katastrof. Śmierć jest jedną z najgorszych rzeczy, jakie mogą ci się przytrafić. Dziewięćdziesiąt punktów. Ależ tak, istnieją gorsze rzeczy. Utrata dziecka. Zdecydowanie sto punktów. Ciężko wyobrazić sobie coś gorszego niż tragedia, która dotyka twoje dziecko. Albo to, że zostajesz pobity, okradziony i ocierasz się o śmierć. Nawet w tym przypadku przegapienie autobusu ląduje na żenująco niskim miejscu. Ale ponieważ zwykle wierzymy, że wszystko się ułoży, a ja sam jestem raczej typem optymisty, odejdźmy od tak ekstremalnych przykładów.
Zostawmy na chwilę te najokrutniejsze katastrofy.
Jakie rzeczy mogłyby się znaleźć na twojej liście potencjalnych życiowych przeszkód?
Zostałeś zwolniony z pracy.
Twoja firma splajtowała z powodu kiepskiej koniunktury.
Krąg znajomych cię wyśmiewa, bo masz bardzo słabą głowę.
Ukradziono ci samochód dzień przed planowanym urlopem.
Spłonął ci garaż, ale dostawca prądu nie miał ubezpieczenia OC.
Podaję tylko kilka przykładów, z którymi być może łatwiej nam się utożsamiać. To bardzo nieprzyjemne rzeczy, które każdego roku dotykają wiele osób.
Jeśli jesteś przedsiębiorcą, bankructwo to jeden z gorszych scenariuszy, jakie możesz sobie wyobrazić. Nagle musisz pozwalniać ludzi, których lubisz i na których ci zależy. Złożyłeś osobiste poręczenie. Dostajesz wiadomość od banku, że oczekują na wpłatę pięciu milionów koron.
A może pracujesz na etacie? Odpowiednikiem takiej tragedii będzie dla ciebie wypowiedzenie ci umowy, być może w trakcie przerażająco złej koniunktury. Nie ma żadnej innej pracy, której mógłbyś się podjąć. Przyszłość maluje się w czarnych barwach.
Toniesz w długach, a do tego masz zerowy przychód. Nie jesteś w stanie opłacić rat kredytu na dom, więc przeprowadzasz się z rodziną do malutkiego mieszkania. Musisz sprzedać samochód, zanim zajmie go komornik. Samochód służbowy jest już tylko wspomnieniem. Być może masz trójkę dzieci, które nie rozumieją, dlaczego w tym roku nie polecicie na wakacje do Tajlandii. Domek wakacyjny – zapomnij. O karnecie na siłownię nie ma mowy, podobnie jak o jedzeniu na mieście przez następne trzy lata. Dzieci ciągle rosną, a brak pieniędzy na nowe ubrania jest dla ciebie istnym koszmarem.
Dochodzimy do kolejnego punktu na liście, czyli bardzo powszechnego wykluczenia społecznego. Istnieje spore ryzyko, że ty i twoja rodzina nie mieścicie się już w ogólnie przyjętych normach. Niektórzy w kręgu znajomych boją się, że wasz pech przejdzie na nich, więc zaproszenia na kolacje pojawiają się coraz rzadziej.
Po czternastu latach pracy w banku wiem, że problemy finansowe to jedna z gorszych przeszkód, z jakimi możemy borykać się w związku. Bardzo często z tego powodu rozpadają się relacje, zwłaszcza gdy partnerzy zaczynają się nawzajem obarczać winą. Frustracja musi mieć gdzieś ujście.
Jesteś więc spłukany, nie masz pracy, twoje małżeństwo się rozpada, a dzieci są nieszczęśliwe. Być może z tego wszystkiego zaczniesz pić trochę częściej, niż powinieneś. Kto wie, czy w takich okolicznościach dzieci w ogóle będą chciały z tobą mieszkać? Niedługo popadniesz w depresję i nie będziesz miał nawet siły, żeby podnieść się z łóżka.
Tutaj muszę coś wyjaśnić – naprawdę nie jestem żadnym ponurakiem. Bez wątpienia wierzę bardziej w pozytywne niż negatywne myślenie. Ale każdy z nas potrzebuje w życiu odrobinę realistycznego podejścia, prawda?
Ile punktów przyznasz poniższym, bardzo prawdopodobnym scenariuszom?
Ten dość przygnębiający przebieg wydarzeń, który opisałem wyżej, nie jest niczym wyjątkowym. Istnieją miliarderzy, którzy stracili domy i rodziny, bo źle ocenili sytuację. To oni rzucają się z mostów po wypiciu pół butelki whisky.
Jeśli scenariusz o popadnięciu w ruinę finansową urósłby do rangi twojej osobistej wojny światowej i przyznałbyś mu osiemdziesiąt punktów w skali najgorszych porażek, gdzie znalazłyby się codzienne dylematy, z którymi zmagasz się w ciągu tygodnia? Na ile punktów oceniłbyś następujące błahe incydenty?
• Dzieci nie dotarły na czas do przedszkola.
• W kwiaciarni nie było różowych lilii, na które tak ostrzyłeś sobie zęby. Zostały tylko białe.
• Kot sąsiadów zsikał się w piaskownicy twoich dzieci, i to nie pierwszy raz.
• Przez jeden projekt w pracy zostajesz po godzinach trzy dni z rzędu, ale tylko dlatego, że przeglądałeś internet i zajmowałeś się zupełnie nieistotnymi rzeczami.
• Dziki królik wykopał ci w trawniku trzy ogromne doły.
• Perfidni koledzy z pracy znów wykonali znacznie lepszą robotę niż ty.
• Przez zaniedbanie straciłeś kontrakt z klientem.
• Twój portfel chyba przecieka. Nie zapowiada się, że w przyszłym roku pojedziesz z kolegami w Alpy.
• Męczysz się z bolącymi plecami, mimo że zrobiłeś wszystko, co zalecił lekarz. Schudłeś, zacząłeś trenować, chodzisz na masaże, i tak dalej.
• Twojemu synowi nie idzie w szkole.
• Twoja córka jest ofiarą mobbingu.
• Twoja mama jest schorowana i nie wiesz, ile jeszcze pożyje. To naprawdę ciężkie.
• Twój partner nie całuje cię już na dobranoc. Wydaje ci się, że już cię nie kocha.
• W sumie ty też już nie kochasz swojego partnera.
• Twoja ulubiona strona ładuje się całe trzy sekundy, a nie jedną, jakbyś tego oczekiwał.
• Twój szef uważa, że jesteś idiotą.
• W niektóre dni twoje dzieci zgadzają się z twoim szefem.
• Ktoś zastawił cię na parkingu. Musiałeś czekać długaśne siedem minut, zanim ten skończony idiota wrócił.
Nie próbuję nabijać się z błahych zmartwień, które w każdej chwili mogą dopaść każdego z nas. Ale jeśli nie spojrzymy na nie z innej perspektywy, nigdy nie poradzimy sobie w życiu. Wcale nie uważam, że takie drobne przeszkody