Od upadku do sukcesu. Thomas EriksonЧитать онлайн книгу.
tego, co zrobisz z zawartością tej książki. Możesz pokiwać głową i powiedzieć: „Dobrze, dobrze” albo: „W ogóle w to nie wierzę”. Ale możesz też przetestować te metody na sobie. Dopiero wtedy będziesz mógł stwierdzić, czy w ogóle się u ciebie sprawdzają.
Jednak problem jest niestety jeszcze większy. Mamy w zwyczaju kurczowo trzymać się zdobytej wiedzy, nawet wtedy, gdy stykamy się z nowymi spostrzeżeniami. Niełatwo jest zmienić przyzwyczajenia, które rządzą naszym życiem często od wielu, wielu lat. Czasem potrzebujemy do tego szerszej perspektywy.
Niedawno usłyszałem, że dowodem na inteligencję nie powinno być nasze IQ, a zdolność do obiektywnego spojrzenia na coś, co kłóci się z naszymi przekonaniami. I próba przyjęcia tego do wiadomości, a może nawet całkowita zmiana stanowiska w danej kwestii.
Liczą się tylko efekty
Tak naprawdę nie potrzebujemy mnóstwa nowych rozwiązań na to, jak osiągać sukces i radzić sobie z przeszkodami. Może się zdarzyć, że podczas lektury pomyślisz sobie: „Ech, już to gdzieś słyszałem”. Gdy dopadnie cię taka refleksja, a na pewno tak będzie, chcę, żebyś zadał sobie trzy pytania:
• Czy praktykujesz tę zasadę?
• Czy jesteś w tym dobry?
• Czy twoje wyniki świadczą o tym, że jesteś w tym dobry?
Jeśli powiesz mi dziś, że prowadzisz zdrowy tryb życia, wezmę za potwierdzenie obwód twojej talii, a nie twoje słowa.
Jeśli stwierdzisz, że kontrolujesz swoje finanse, to zaufam wyciągowi z twojego konta, a nie twoim słowom.
Gdy będziesz się upierał, że umiesz przepraszać, przyjrzę się twoim relacjom, a nie będę słuchać twoich słów.
Brzmi ostro? Być może. Ale jeśli chcesz udać się w interesującą podróż po lepszą przyszłość, mogę obiecać, że w tej książce znajdziesz wiele cennych spostrzeżeń.
Ale pamiętaj: wiedza to jeszcze nie działanie.
Na efekty będziesz musiał poczekać
W tym miejscu wypada dać małe ostrzeżenie. Czytając niektóre rozdziały, możesz dojść do wniosku, że autor kompletnie oszalał. Nieraz pomyślisz zapewne, że jestem pracoholikiem beż życia prywatnego albo człowiekiem, który w ogóle nie umie cieszyć się życiem. Może trzaśniesz książką, zdruzgotany myślą, że jeśli wymagam od ciebie takich poświęceń, to nigdy nigdzie nie zajdziesz.
Mam dla ciebie wiadomość. Gdy opisuję, jak rozporządzam swoim czasem, robię to przy założeniu, że mam cele, które chcę zrealizować. Jeśli zdziwi cię moje stwierdzenie, że oglądanie telewizji to jedna wielka strata czasu, wiedz, że piszę to, zakładając, że są w twoim życiu ważniejsze rzeczy, na których warto się skupić. Jeśli traktujemy tę czynność jako rozrywkę, nie ma w niej oczywiście nic złego.
Wskazówki i rady, które tu wykładam, przydadzą się każdemu, kto chce od życia więcej, niż dostaje teraz. Każdemu, kto chce osiągnąć konkretny cel w określonym czasie. Spokojniejsze momenty życia wymagają zwykle trochę innych działań.
Być może moje przemyślenia wydadzą ci się absurdalne, ale pamiętaj, że piszę o tym, jak osiągnąć długofalowy sukces. Moim celem jest wyposażenie cię w narzędzia, które pozwolą ci pójść do przodu i powstrzymają cię przed biernym tkwieniem w miejscu.
Mówiąc do ciebie za pomocą tej książki, wychodzę z założenia, że chcesz zrobić progres. Nie będę więc owijał w bawełnę i przyjmę, że naprawdę potrzebujesz zmian.
Ale pamiętaj: nie zrobisz sześciopaku na brzuchu w miesiąc. Sześć miesięcy też może nie wystarczyć.
Wspaniała posada szefa nie będzie twoja tylko dlatego, że ukończyłeś studia.
Wymarzony chłopak albo dziewczyna nie pojawią się za rogiem tylko dlatego, że jesteś fajny.
Nie staniesz się niezależny finansowo w pięć minut. W ciągu dwunastu miesięcy też pewnie nie. To zajmie ci zdecydowanie więcej czasu.
Albo, jak to powiedział geniusz przedsiębiorczości Warren Buffett: „Nieważne, jak wielki masz talent i jak bardzo się starasz, niektóre rzeczy po prostu wymagają czasu. Nie stworzysz dziecka w miesiąc, zapładniając dziewięć kobiet”.
Z drugiej strony nasz czas w końcu przeminie. Dlaczego więc nie zrobić czegoś pożytecznego, gdy na to czekamy?
CZĘŚĆ 1
JAK STAWIĆ CZOŁA PRZECIWNOŚCIOM
albo
CO MOŻE PÓJŚĆ W DIABŁY
I JAK SOBIE Z TYM PORADZIĆ
Rozdział 1
TU NIE CHODZI O INNYCH.
CHODZI WYŁĄCZNIE O CIEBIE
Czy chciałbyś unikać wszelkich przeszkód i osiągać same sukcesy? Jeśli tak, wcale nie różnisz się od innych, po prostu chcesz wieść dobre życie.
To znaczy, wszyscy zasługujemy na szczęśliwą egzystencję. Ty, ja, każdy człowiek – powinniśmy mieć na to szansę, póki stąpamy po tej ziemi. Życie jest boleśnie krótkie, w niektórych przypadkach nie dłuższe niż kilka dekad. Ale niezależnie od tego, czy dożyjesz pięćdziesiątki, sześćdziesiątki, siedemdziesięciu pięciu lat, a może nawet stu dziesięciu, zasługujesz na to, by ten czas był możliwie najlepszy. Mimo że życie na tej planecie niesie ze sobą więcej przeszkód, niż się tego czasem spodziewamy, a świat w obecnym kształcie nie zawsze jest kolorowy – nie wspominając o społeczeństwie, które momentami zachowuje się wręcz durnie – w pewnym sensie mamy obowiązek, żeby wycisnąć jak najwięcej dobrego z tego, co nas spotyka.
Żeby w pełni wykorzystać wszystkie niesamowite możliwości, których dostarcza ci życie, musisz tak naprawdę zrobić tylko jedną rzecz. Zapomnij o długich listach z niekończącą się liczbą punktów, odłóż na bok wszystkie dobre porady. Nie musisz siedzieć w kącie i medytować, wygłaszać sążnistych tyrad o swoich marzeniach i wizjach ani być mistrzem świata w jakiejś dziedzinie. Ba, wystarczy, że wykonasz tylko jeden krok, a spotka cię upragnione szczęście. Jeśli zrobisz tę jedną jedyną rzecz, wszystko się ułoży.
Czy jesteś gotowy?
Jedyne, co musisz zrobić, to wziąć za siebie stuprocentową odpowiedzialność.
Teraz.
Najważniejszym czynnikiem, który pomaga uniknąć przeszkód i umożliwia drogę ku lepszej przyszłości, jest gotowość do bycia odpowiedzialnym. Nikt nie osiągnie wytyczonych celów, jeśli nie zaakceptuje w pełni odpowiedzialności, która się z tym wiąże.
Gdy piszę słowo „odpowiedzialność”, myślę o jego pozytywnym aspekcie. Nie chodzi o uciążliwe odpowiadanie za błędy innych, czy też poczuwanie się do bycia odpowiedzialnym za rozwój społeczeństwa. Albo za konflikt na Bliskim Wschodzie. Nie mówię też o ponoszeniu odpowiedzialności za działania szefa, bez żadnego „dziękuję” w zamian. Nic z tych rzeczy. Mam na myśli wyłącznie odpowiedzialność za siebie i własne życie. Uwierz mi, wielu z nas ma tu sporą lekcję do odrobienia.
Nie wątpię, że pod wieloma względami jesteś odpowiedzialną osobą. Z pewnością opiekujesz się swoją rodziną, jesteś dobrym pracownikiem, nie narażasz innych na zbędne ryzyko, przestrzegasz ograniczeń prędkości w pobliżu szkół i tak dalej.
Ale niekiedy i tak wszystko wywraca się do góry nogami.
Przyjmijmy, że jedna z pracownic otrzymała w zeszłym miesiącu premię w wysokości pięciu tysięcy koron. Wykorzystała tę okazję, żeby spędzić z koleżankami rozrywkowy wieczór na mieście.
Efekt: