Apetyt turysty. O doświadczaniu świata w podróży. Anna WieczorkiewiczЧитать онлайн книгу.
znak drogowy. Amerykański jest zabarwiony czułością szacunek, jakim otacza się fragment „oryginalnej autostrady”. Naleśnik z syropem klonowym zjedzony w barze przy autostradzie, tradycja rodzinnych pikników i pamiątkowe gadżety z napisem Route 66 to rzeczy prawdziwe, oryginalne i autentyczne, ponieważ potwierdzają obraz Ameryki, jaki można sobie wyrobić na podstawie filmów i przedmiotów codziennego użytku „made in the USA” – w czasie podróży po Ameryce można dotknąć, powąchać, posmakować emblematów amerykańskości.
Odkrycia Grega i Maxa są trywialne, uwagi – banalne, a horyzont rozumienia przeszłości i teraźniejszości – zawężony. Stanowią one jednak aktualizację europejskich wyobrażeń o Ameryce – fragmenty mitu pastoralnej Anglii i westernowych narracji uobecniają się w życiu amerykańskiej prowincji. Ciągnąca się po horyzont przestrzeń to pejzaż obdarzony różnymi znaczeniami. Greg i Max wciąż znajdują nowe, konkretne dowody potwierdzające istnienie tych znaczeń. Kiedy chcą nam powiedzieć o tym, jak zmieniał się krajobraz, wyciągają z samochodu Grona gniewu i powołują się na słowa Steinbecka. Nie zadowolą się przytoczeniem samych słów; zamiłowanie do konkretu, jaki zawiera się w materii rzeczywistości, każe im pokazać książkę – tym gestem potwierdzają prawdziwość cytatu. Czasem przystają, by przyjrzeć się jakiemuś fragmentowi drogi: „Stoimy na oryginalnym odcinku drogi 66. Wyobrażasz to sobie? Jedno pasmo ruchu w obu kierunkach”. O drodze rozmawiają też ze spotykanymi ludźmi. „Droga 66 to ważny dokument naszego życia” – mówi jedna ze spotkanych osób; ktoś inny podkreśla, że podróż historyczną autostradą to „pielgrzymka”, która nie powinna ograniczać się do przejechania całej trasy; należy zatrzymywać się w różnych miejscach po to, by lepiej je poznać. Wydarzenia historyczne zyskują stosowny wymiar wtedy, gdy uda się dotrzeć do kogoś, dla kogo historyczny epizod stanowi część biografii. Świadomość tego, że ujrzało się najdłuższy most na świecie, może być silnym doznaniem, ale znacznie lepiej poznamy to miejsce, jeśli uda się stanąć na moście i porozmawiać z kimś, kto przeszedł nim zaraz po jego otwarciu, spytać go o to, czym jest dla niego to wspomnienie.
W ostatnim odcinku serialu Greg i Max rozmawiają z autorem jednej z książek poświęconych Drodze 66, Michaelem Wallisem. Po raz kolejny podkreśla on motywy przewijające się przez cały serial: dawna autostrada biegnąca przez osiem stanów i trzy strefy czasowe reprezentuje Amerykę, a jednocześnie jest żywym muzeum; zwiedzając owo muzeum poznaje się teraźniejszość i historię Stanów Zjednoczonych.
Droga 66. Już sama nazwa brzmi magicznie – pisał Wallis w swojej książce. – Droga 66. Wywołuje wszystkie rodzaje obrazów. Droga 66. Arteria łącząca wiele narodów. Droga 66. Inspiracja dla literatury, muzyki, dramatu, sztuki i dla narodu marzycieli. Droga 66. Autostrada wysnuta z wizji i z przemyślności. Droga 66. Przerwana wstęga betonu i asfaltu. Droga 66. Zawsze znaczyła „dokądś iść”. (Wallis 1992: 1)
W ten sposób droga wpisywana jest w popularną mitologię współczesnej Ameryki. Umożliwia ona kontakt z tym, czego częścią winien czuć się każdy Amerykanin.
Autostrada to zwierciadło narodu. Droga 66 daje Amerykanom kontakt z innymi Amerykanami – poprzez łańcuchy neonów, szyldy Burma Shove, sklepy z osobliwościami, motele, garaże, jadłodajnie i kawiarnie z grubokościstymi kelnerkami. (Wallis 1992: 2)
Wiodąc poprzez współczesność, łączy z nostalgiczną wizją przeszłości:
Droga 66 oznacza czasy, gdy Ameryka nie była jeszcze tak zunifikowana – w motelach nie przyjmowano rezerwacji, istniały uczciwe zakłady fryzjerskie i apteki, a lekarze dzwonili do domów swych pacjentów. Kina nie przypominały pudełek w centrach handlowych. Nie było napoi dietetycznych i wody z importu. Ludzie pili prosto z kranu, sączyli mrożoną herbatę parzoną w słońcu, w barach wlewali w siebie butle napoi chłodzących, Coca-Coli, Grape Nehi. Ameryka zdawała się bardziej niewinna. Billboardy przy autostradach były legalne, a autostop bezpieczny. (Wallis 1992: 2)
Wallis, a za nim Max i Greg korzystają z retoryki nastawionej na wydobywanie sensu dziedzictwa kulturowego. Służy ona do tego, by różnym fragmentom rzeczywistości nadać symboliczne znaczenie, a symbolika odciśnięta w topografii czy w architekturze staje się z kolei punktem wyjścia do różnego rodzaju praktyk społecznych. (Liczne przykłady tej strategii znaleźć można w materiałach rozpowszechnianych przez towarzystwo historyczne National Historic Route 66 Federation.) Język, jakim mówią Greg i Max, pełen jest toposów stosowanych w tego rodzaju retoryce, a ich wędrówka powtarza strategie umacniania symbolicznego statusu Drogi numer 66. Wybór tej właśnie autostrady jako szlaku wędrówki do „serca Stanów Zjednoczonych” nie jest ich oryginalnym pomysłem; jest raczej ukłonem w stronę nieeuropejskiej oryginalności Stanów Zjednoczonych.
Strategie poznawania Ameryki
Eco i Baudrillard pokazywali fałszowanie prawdy w wielu obszarach kultury amerykańskiej. Ten rodzaj fałszerstwa skojarzyli ze statusem, jaki współcześnie osiągają reprezentacje rzeczywistości i jej kopie. Jest ich już tak wiele, że wszystko staje się jednocześnie hiperrzeczywiste i rzekome. Rzeczywistość rozpada się na fragmenty, które stopniowo tracą związek z pierwotnym kontekstem, są opróżniane ze znaczenia i mieszane ze sobą w dość bezładny sposób. Turystyczna wyobraźnia potrafi działać w świecie, gdzie zamazują się granice między rzeczywistością a fikcją. Potrzebuje jednak przedmiotów, chce zakorzeniać się w ich materialnej naturze. „Każdy skrawek kultury materialnej może udostępnić nam resztki autentycznych doznań gdzieś i kiedyś odczuwanych” – pisał MacCannell (MacCannell 2001: 226).
Serial o przygodach Grega i Maxa można odczytać jako szczególnego rodzaju dokument świadczący o kierunkach, jakie przybiera poszukiwanie autentyczności. W jakiej sferze doświadczeń szukamy dziś autentyczności? Czy istnieje jakiś typ doznań zmysłowych, ważny na tyle, że można go uznać za swojego rodzaju paradygmat w procesach krystalizowania się poczucia tożsamości oraz ustanawiania relacji pomiędzy „ja” a światem? Są to pytania istotne dla ontologii współczesnego życia.
Baudrillard pisał:
W Ameryce istnieje ogromny kontrast między rosnącą abstrakcyjnością nuklearnego świata i pierwotną, trzewną, niepowstrzymaną witalnością, pochodzącą nie z zakorzenienia, lecz z wykorzenienia, witalnością metaboliczną, przejawiającą się równie dobrze w seksie i w pracy, w ciałach ludzi i w ruchu ulicznym. (Baudrillard 1998: 14)
Greg i Max chcą odnaleźć drugi z tych kontrastowych elementów – pierwotną, amerykańską, metaboliczną witalność. Ich podróż osnuta jest na dwóch symbolach amerykańskości: ruchu po amerykańskich drogach i jedzeniu przyrządzanym na wiele sposobów. W tym również nie są oryginalni – motywy te wiązane są ze sobą w wielu publikacjach poświęconych Drodze 66, zarówno w przewodnikach, jak i w książkach kucharskich8. Jak pisała jedna z użytkowniczek tego rodzaju publikacji:
Przepisy są cudowne, a opowiadania to część historii Drogi 66. Rozmowy z ludźmi związanymi z Drogą 66 są wspaniałe. Niektórzy z nich już nie żyją. Dobrze, że ocalone zostały ich wspomnienia i ich potrawy. To wspaniała lektura nawet dla tych, którzy nie gotują9.
Jedzenie, podróżowanie i słuchanie „opowieści z życia” to sposoby poznawania historii, które udatnie wpisują się w model współczesnego życia. Kultywowanie amerykańskiej tożsamości może dokonywać się w dominium rozrywki i wypoczynku – tak daje się w skrócie ująć jedną ze strategii konstruowania dziedzictwa narodowego. Wakacyjni sybaryci oddają się rozkoszy jedzenia i rozkoszy włóczęgi pozbawionej rutyny, a jednocześnie odbywają pielgrzymkę, w czasie której mogą poczuć się prawdziwymi Amerykanami. Greg i Max, ucztując z farmerami, Amiszami i Indianami, chwytają wątek, który wskazuje im drogę poznania Ameryki w różnych (właściwych jej) aspektach. Bratanie się z tubylcami to dla nich część wakacyjnej rozrywki o karnawałowym charakterze. W czasie wakacji