Wypalenie. Emily NagoskiЧитать онлайн книгу.
czy potrafisz rozpoznać, kiedy przeszłaś cykl do końca. Zwłaszcza jeśli przez wiele lat – może nawet przez całe życie – dusiłaś w sobie smutki i gniew, prawdopodobnie nosisz w sobie całą masę skumulowanych cyklów reakcji stresowej, które czekają na swoją kolej, więc nadrobienie zaległości może trochę potrwać. Musisz tylko uświadomić sobie, że czujesz się choć trochę lepiej niż wcześniej. Możesz zauważyć, że coś się w twoim ciele zmieniło, przesunęło w kierunku spokoju.
„Wcześniej oceniałam swój poziom stresu na osiem w skali do dziesięciu, ale teraz to już tylko cztery”. Jeśli możesz tak powiedzieć, to świetny wynik.
Metoda działania jest bardzo prosta.
Przede wszystkim sprawdź, co działa. Wygodnie byłoby, gdybyśmy mogły po prostu ci powiedzieć, która strategia będzie dla ciebie najlepsza, ale pewnie sama się przekonasz, że niektóre z nich sprawdzają się lepiej lub gorzej w zależności od dnia. Najskuteczniejsza strategia może okazać się niepraktyczna na co dzień, więc trzeba mieć w zanadrzu strategie awaryjne. Na pewno już przyszło ci do głowy przynajmniej kilka, które mogą ci pasować, ale poeksperymentuj, a potem rozplanuj je sobie na każdy dzień. Wpisz do kalendarza. Pół godziny tego, co sprawdza się u ciebie najlepiej: ćwiczeń, medytacji, twórczości, czułości lub czegoś podobnego. Ponieważ codziennie doświadczasz stresu, musisz też codziennie przechodzić cykl do końca. Zrób z tego priorytet, jakby zależało od tego twoje życie. W gruncie rzeczy tak jest.
Pamiętaj, że Emily już od wczesnej młodości instynktownie rozumiała dopełnianie cyklu reakcji stresowej, podczas gdy Amelia, identyczna pod względem genetycznym i wychowana w tym samym domu, zaczęła pojmować to zjawisko dopiero po wielu latach terapii, dwóch pobytach w szpitalu z powodu stanu zapalnego wywołanego stresem, szkoleniom z medytacji i wyraźnym instrukcjom od siostry, edukatorki zdrowotnej. Wiemy więc, że każdy jest inny. Dzięki praktyce zaczniesz jednak zauważać, jak twoje ciało odczuwa różne poziomy stresu, i sama się zorientujesz, w które dni potrzebujesz mniej lub bardziej intensywnych zabiegów, żeby przejść cykl reakcji stresowej do końca.
Dla wielu osób najtrudniejszym aspektem domykania cyklu jest fakt, że niemal zawsze wymaga ono od nich przerwania pracy nad sytuacją, która wywołała stres, odsunięcia się od niej i przeniesienia uwagi na własne ciało i emocje.
Dowiedziałaś się już z tego rozdziału, że radzenie sobie ze stresorem i radzenie sobie ze stresem to dwa odmienne procesy i trzeba przeprowadzić oba z nich. Tak, trzeba, bo w przeciwnym razie stres będzie stopniowo niszczył twoje samopoczucie, aż dojdzie do załamania psychicznego i fizycznego.
Kiedy podnosi się poziom stresu, ciało i mózg wysyłają przewidywalne sygnały, a te służą za wiarygodne wskazówki, że trzeba się najpierw zająć stresem, zanim będzie można skutecznie stawić czoła stresorowi.
1. Łapiesz się na powtarzaniu w kółko tej samej, ewidentnie bezsensownej czynności albo na zachowaniach autodestrukcyjnych. Kiedy mózg utyka w martwym punkcie, może zacząć się jąkać albo powtarzać się jak zacięta płyta, jak zdyszana ośmiolatka próbująca zwrócić na siebie uwagę mamy: „Wiesz co? Wiesz co? Wiesz co?”. Możesz zauważyć, że ciągle coś sprawdzasz, dręczą cię obsesyjne myśli, skubiesz coś nerwowo albo próbujesz zająć czymś ręce. To wszystko świadczy o tym, że stres uniemożliwia mózgowi racjonalne poradzenie sobie ze stresorem.
2. „Skaczesz na żyrandol”. Brené Brown określa tak nagły, przytłaczający atak bólu tak dojmującego, że nie jesteś w stanie go znieść, więc skaczesz wysoko aż pod sufit. To reakcja nieproporcjonalna do tego, co dzieje się tu i teraz, ale w pełni adekwatna do odczuwanego cierpienia, które musi znaleźć jakieś ujście. Dochodzi do erupcji. Wybuch świadczy o tym, że przekroczyłaś próg wytrzymałości i musisz najpierw opanować stres, zanim będziesz mogła skupić się na stresorze.
3. Zmieniasz się w króliczka skulonego pod żywopłotem. Wyobraź sobie królika ściganego przez lisa. Chowa się pod krzakiem. Jak długo tam zostanie?
Aż do zniknięcia lisa, zgadza się?
Kiedy mózg utyka w połowie cyklu, może stracić zdolność rozpoznania, że lisa już nie ma, więc zostajesz pod krzakiem – czyli po powrocie z pracy oglądasz filmiki z kotami, zajadając lody prosto z pudełka, z czipsem w charakterze łyżeczki, albo na cały weekend zaszywasz się w łóżku, chowając się przed życiem. Jeśli chowasz się przed życiem, przekroczyłaś swój próg wytrzymałości. Nie zajmujesz się ani walką ze stresem, ani załatwieniem stresującej sytuacji. Poradź sobie ze stresem, żeby mieć siłę poradzić sobie ze stresorem.
4. Ciało zaczyna odmawiać posłuszeństwa. Może na przykład wiecznie chorujesz – odczuwasz przewlekły ból, masz niegojące się rany, wciąż nawracające infekcje… Stres bowiem to nie „tylko stres”, ale zjawisko fizjologiczne zachodzące w twoim organizmie, więc może powodować problemy zdrowotne, których czasem nie da się wyjaśnić jednoznaczną diagnozą. Chronicznie aktywna reakcja stresowa może powodować nawracające choroby czy kontuzje lub je nasilać.
Amelia opowiedziała Julie o tym, jak oparte na nauce strategie przechodzenia cyklu reakcji stresowej uratowały jej życie (dwa razy).
– Byłam na studiach magisterskich. Próbowałam zrobić coś, na czym bardzo mi zależało, jednocześnie walcząc z kompletnie patologiczną administracją…
– Boże, to brzmi bardzo znajomo – wtrąciła Julie.
– Stres kumulował się we mnie coraz grubszymi, ciaśniej stłoczonymi warstwami, które w końcu mnie zmiażdżyły. W połowie studiów trafiłam do szpitala z bólem brzucha i mocno podwyższonym poziomem białych krwinek. Lekarze nie mogli znaleźć przyczyny. Odesłali mnie do domu i kazali się „zrelaksować”.
– Cokolwiek miałoby to znaczyć.
– Ja też nie wiedziałam! Zrozumiałam tylko, że muszę coś zrobić. Zaczęłam więc zwracać uwagę na wszystkie stresory zewnętrzne i przyjęłam do wiadomości, że nie mam nad nimi praktycznie żadnej kontroli, więc zaczęłam się nimi mniej przejmować. Jestem pewna, że to pomogło mi uratować życie. Ale to nie wystarczyło. Rok później wróciłam do szpitala na operację wyrostka: naciskające warstwy stresu w końcu zniszczyły mi jeden z narządów.
– Stres ma taką moc?
– No pewnie! Siostra odwiedziła mnie w szpitalu i przyniosła mi książkę o stanach zapalnych.
– Leżałaś w szpitalu, a siostra dała ci książkę?
– Dała mi także balon śpiewający Don’t Worry, Be Happy, co też pomogło – dodała Amelia. – W książce wyjaśniono, że dolegliwości zdrowotne, na przykład nawracające infekcje, chroniczny ból czy astma, na które cierpiałam, mogą się nasilać, a nawet pojawić w wyniku stresu. Z powodu nieprzepracowanych emocji. Kiedy po powrocie do domu czytałam tę książkę, zaczęłam płakać, chociaż jednocześnie myślałam: „Co za bzdury”. Jakieś naiwne, hipisowskie farmazony. Ale tak bardzo mnie wtedy wszystko bolało, od lat moje dolegliwości narastały. Zadzwoniłam więc do Emily, cała we łzach: „W tej książce piszą, że emocje mieszkają w ciele. To prawda?”.
– No co ty? O tym to nawet ja wiedziałam – zdziwiła się Julie.
– O to właśnie mi chodzi. Jeśli ja mogłam się nauczyć radzić sobie ze stresem, przejść cykl do końca, to ty też potrafisz. Każdy może to zrobić – stwierdziła Amelia. – Zapytałam więc Emily, co powinnam zrobić z tymi wszystkimi emocjami, bólem, całym tym syfem w moim ciele,